Po latach zafundowalem sobie seans z Bruce`m Almighty, a to dlatego ze dostalem plyte z Evanem i nie chcialem psuc sobie zabawy zaczynajac od drugiego obrazu. Slyszac co nieco o tym filmie mialem juz jakis obraz na komedie z wszystko mogacym facetem. Jednak to co zobaczylem przeroslo moje oczekiwania. Carrey na pelnych obrotach, przy ktorym nie da sie nie chachac niemal non stop - to co ten facet wyprawia z mimika twarzy, gestykulacja, sposobem mowienia jest nieprawdopodobne. Jim ma na koncie kilka naprawde swietnych rol z genialnym Truman Show na czele, ale po raz kolejny pokazal klase. Mozna nawet powiedziec ze jest to teatr jednego aktora i nie wyobrazam sobie kogos innego na jego miejscu ? Ben Stiller ? Eddie Murphy ? Zaden z nich nie wykreowal by takiego Bruce`a ! Aniston jak zawsze gra jedynie przyzwoicie - nigdy nie bylo mi dane zachwycac sie jej aktorstwem, tutaj wyraznie odstaje od Jima. Ilosc gagow, niespodzianek i spectrum humoru jest tu niesamowite - ja przynajmniej ubawilem sie zdrowo. A Jim mowiacy Dupa juz na napisach - bezcenny. Az sie boje ogladac Evana bo chyba faktycznie powtorzenie takiego poziomu bez Jima nie bylo juz mozliwe.