Film jest po prostu ZNAKOMITY!!! Ten, kto go nie obejrzy, jest dupkiem bez poczucia humoru. Oglądając Jim'a w "Bruce..." można się posikać ze śmiechu (szczególnie wtedy, gdy, niczym Morze Czerwone - rozstępuje się zupa pomidorowa lub kiedy zgrzytliwym głosem przemawia wredny spiker. Ale to nie wszystko! Jeżeli jesteście znudzeni codziennością i macie choć ksztynę poczucia humoru, to radzę iść na ten film.
Jedyną rzeczą, która mnie drażni jest tytuł filmu przetłumaczony na język polski. Nie powinno tak się stać, ponieważ po amerykańsku tytuł brzmi "Bruce Almighty" (pisane przez jedno "L" a nie dwa). Gdyby Almighty było pisane przez LL, wtedy możnaby przetłumaczyć "Bruce Wszechmogący". Ale tak nie jest! To nazwa własna i nie można w taki sposób modyfikować nazw. Zapamiętajcie to!!!