Ze Wstydem? Hm. Na pewno pod względem ilości seksu tak. Ale cała reszta - motywy, kreacja bohatera, konwencja, humor - to wszystko odróźnia Ohydę od Wstydu. Ale zobaczymy, moze masz racje, bom sam ksiażki nie czytał.
Ohyda nie ma nic wspólnego ze "Wstydem", absolutnie nic, te fabuły są na dwóch biegunach... a szukanie wspólnych mianowników, typu: uzależnienie i (sssstrasznie naciągana) aspołeczność bohaterów, można wsadzić między bajki. Co do samej Ohydy - jestem mega ciekawy, co z tego wyjdzie, z ekranizacjami Welshe'a różnie bywa... mimo wszystko wolałbym zobaczyć "Sekrety sypialni mistrzów...."