Film ma zaledwie kilka śmiesznych momentów , jest przewidywalny i kiepski ogólnie. Nie mogę uwierzyć, że ma wyższą ocenę niż Life as we know it z katherine heigl oraz co ważniejsze taką samą jak np. Dziennik Bridget Jones(!) Szok!
Albo raczej urozmaicenie. Nie będzie w każdym filmie grał Leonidasa, bo gardło sobie zedrze. W końcu ile można wrzeszczeć " This is Sparta !!!" ? ;P
A z komedyjką ładnie sobie poradził - inteligentnie i dowcipnie. Stąd ocena ;)
Kara dla oglądających chyba. Nie wiem czemu wszędzie wpierniczają tego podtatusiałego dziada z obwisłymi polikami. Komedia romantyczna, to film głównie dla kobiet i powinni w nim obsadzać atrakcyjnych aktorów, a niestety rzadko się to zdarza. Prędzej przystojnego faceta można spotkać w filmie akcji. Chociaż Butler to ogólnie często gra w jakichś gniotach (Geostorm, Bogowie Egitu, Coś tam w ogniu - Londyn chyba?), chyba zacznę omijać z daleka filmy z jego udziałem, tak jak omijam filmy z Dolphem Lundgrenem - ten facet to już w ogóle gwarancja złego filmu ;) Fanką komedii romantycznych w sumie też nie jestem i bardzo rzadko je oglądam, ale zdarzyło mi się widzieć może ze 3 fajne i zabawne. Ta jest przeciętniakiem w tym gatunku, więc i tak dałam wyższą ocenę, bo wiem, że dla osoby lubiącej ten gatunek będzie spoko
Może i masz rację, że Butler nie jest jakimś super przystojnym facetem, choć jak dla mnie będącego koneserem kobiet, może się podobać kobietom, ale nie sądzę, by filmy obyczajowe musiały być z automatu obsadzane modelami. Myślę, że zgorzkniałego, przejechanego przez niejedną "kobiecą niespodziankę" - faceta, Butler był obsadzony po warunkach. Nie sądzę, aby do takiej roli lepiej nadawał by się jakiś piękniś. Badura w "Kiepskich" wygłaszający filozoficzne mądrości, cytując Kanta, czy Hegla też powinien dużo, dużo mniej menelski. A jednak Lech Dyblik jest idealny.
Jesli Blair Witch Project to jest twoj ulubiony film to moze po prostu nie lubisz kom rom. Wg mnie film jest super i fajnie sie go oglada, jest jedna z lepszych kom w swoim gatunku
To chyba o mnie, aż musiałam spojrzeć, ile gwiazdek dałam "blair.." (9). A więc jaheim mylisz się, bo lubię komedie romantyczne, ale gdy są śmieszne i dobre. Ta się do takich nie zalicza. Z ostatnich "crazy, stupid love" wypadła świetnie!
W Twoich zdaniach brakuje słów "moim zdaniem". Każdy ma inne poczucie humoru, jednym się podoba innym nie. To co jednych rozśmieszy do łez, innych może nawet nie ruszyć. Podaj mi proszę tytuły komedii romantycznych, które są nieprzewidywalne, w których główni bohaterowie na końcu nie są razem. Chętnie obejrzę.
Czy każdy zaczyna dyskusję filmową na filmweb od "moim zdaniem..."? chyba nie. Wypowiadam się na temat filmu i to chyba oczywiste, że piszę o mojej, subiektywnej opinii, nie muszę dodawać, "moim zdaniem" ;) A nieprzewidywalność, to nie koniecznie fakt, że bohaterowie komedii romantycznej nie są na końcu razem. Chodzi mi o przewidywalność scenariusza, poszczególnych scen, dialogów. A jeżeli już pytasz o tytuły nieprzewidywalnych komedii romantycznych, to z pewnością "O Północy w Paryżu", "2 dni w Paryżu", i wspomniana już wcześniej "Bridget Jones". mimo, że w tym ostatnim bohaterowie są na końcu razem, wydarzenia w filmie są dość nieoczekiwane.
Nie było tam niczego co by mnie zmroziło jak np w :''Zamianie Ciał'' ,ale film był strasznie nudny.Więcej niestety nie jestem w stanie powiedzieć ,bo tylko tyle z niego pamiętam.
Też nie rozumiem tak wysokiej oceny dla tego filmu. Zabawne sceny i dialogi w tej komedii można policzyć na palcach jednej ręki. Nic wielkiego. Jednak to pokazuje jak myląca może być średnia ocena danego filmu zaproponowana przez społeczność FILMWEBu.
Wybacz ale jak możesz porównywać Forda do Haigl. To tak jak porównywać Pazurę do Śląskiej. Każdy jest inny, każdy ma swoje blaski, ale też i cienie. "Minki" Forda, wybacz, wielokrotnie przewiduję szybciej niż pokonanie drogi do Cassel Sokołem Millenium. Nawet w tak kultowych późnych Star Wars-ach jego dialogi, szczególnie te z Leią były tak koszmarne, jakby Ford na kacu przypełzał na plan. Wracając do brzydkiej prawdy to jest to raczej film obyczajowy z szczątkową domieszką komedii romantycznej. Myślę, że aktorsko całkiem nieźle zagrany. A to że scenariusz banalny, no cóż tego typu filmy są przeważnie przewidywalne i należy oceniać je wg szablonu dla tego typu filmów. Bo jak porównać np. Ojca Chrzestnego, Kilera, czy Casablankę. Każdy z nich jest znakomity, ale nie podlegający tym samym "miernikom".
Przynajmniej po części się zgadzam. Dzieciak nawala przyciskami w pilocie a mamuśka przy stole w towarzystwie mega orgazmów dostaje od majtek na orgazm...
Wybacz, ale ta scenka akurat aktorsko zagrana przyzwoicie. Oczywiście, że przywodzi na myśl scenkę kiedy Meg Ryan udaje orgazm, ale kino to ciągłe kopiuj wklej, z nieustannymi modyfikacjami.