PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=4376}
7,4 19 680
ocen
7,4 10 1 19680
7,1 14
ocen krytyków
Bullitt
powrót do forum filmu Bullitt

Steve jeździł tym swoim "urządzeniem" typu Ford Mustang. widać, ze sprzęt nie jest
seryjnym, zwykłym urządzeniem z ulicy. To, jak "gada" motorem to jedno. Ale jaką ma
skrzynie biegów... polecam uwadze pościg za DODGEM złych ludzi, którzy finalnie strzelali
do Mustanga :)
A że to źli ludzie byli, skończyli tak, jak powinni.
Swoją droga, nie wiem, czy wszyscy wiedzą - McQueen przez jakiś czas bawił się
jeżdzeniem wózkami Formuły1; wielkich wyników nie zrobił, bo za późno zaczął - ale jeżdzic
Chłopak umiał ;)
Co i na filmie widać ;)

ocenił(a) film na 10
TheThing

Skrzynia w mustangu gt390 byla niezmieniona, standardowa 4 biegowa jak w tamtych czasach dla 6,4l v8, w silniku wymieniono tylko te czesci, ktore byly za slabe zeby przez 3 tygodnie krecic codziennie scene wyscigu. nieliczac tego to silnik pozostal w niezmienionej formie, mialem okazje siedziec w identycznym kilka lat temu idzwiek silnika byl bardzo podobny jak nie identyczny. w usa oni po prostu tak robili kiedys auta, wielkie ryczace silniki o duzej mocy 4,8l to bylo wtedy minimum choc i tak wiekszosc kupowala i jezdzila 5,3l i 6,4l.

ocenił(a) film na 10
BIORE

Haj BIORE - generalnie wszystko byłoby OK, ale nie do końca rozumiesz o czym piszę :)
Posłuchaj, jak Bullit zmienia biegi. Efekt jest taki, jakby miał po drodze jakieś wysprzęglenie, co słychać jakby wbijał 2 biegi kolejno i "zostawiał" wbity ten drugi. To nie jest normalna skrzynia z synchronizacją.
Ale oczywiście masz rację, co do motoru - typowy potwor ponad 5 litrów. One kręciły się nie za wysoko (no, napewno nie jak dzisiejsze urządzenia wolnossące pod 9-10 tysięcy) - pewnie gdzieś do 5-6 tysięcy, bo dalej nie warto.
Chociaż może byłoby warto, gdyby miały ze 12 garnków - przy masie tłoka do silnika 5.5 litra, w silniku 4. cylindrowym korbowód rozrywają siły na poziomie 30 ton. I kolejno 12-14 tysięcy razy na minutę, przy każdym hamowaniu w górnym i martwym punkcie.
Jeśli założysz, ze robisz 10 cylindrów dla 5 litrów, masz to samo co w dzisiejszych motorach o pojemności 2 litrów. A że to NIE BYŁO turbo, a wolnossak, nie zrobisz dużej mocy na niskich obrotach. Kretyn Eclestone wrzucił do F1 motory z turbinami, co zakończyło boski dźwięk silników, kręconych do 17 tysięcy - gwiżdżących i wyjących tak pięknie, od 50 lat.
A nie wiem, czy wiesz, że Steve McQueen zrobił film o wyścigach F1. Film zrobił klapę, bo był za wierny i za dobry.

ocenił(a) film na 9
TheThing

Akurat to wina postprodukcji.
Dźwięk podłożono z Forda GT40. Ten sam silnik można usłyszeć chociażby w "Znikającym Punkcie", gdzie przecież mamy Challengera, a nawet też w "The Seven-Ups", a tam główny bohater jeździ Pontiaciem Ventura. Mustang GT390 tak nie brzmi.
A sam McQueen bawił się w klasie GT. Jeździł przez moment dla Porsche w wyścigach wytrzymałościowych, a w czasie kręcenia "Le Mans" nawet brał udział w faktycznym wyścigu. Wygrał w jednym wyścigu BTCC i zwyciężył w 12 Hours of Sebring w 1970. Facet kochał Europejskie samochody, zwłaszcza Porsche i Jaguary. Smykałkę do nich miał jak mało kto, z równie wielkim oddaniem.
W sumie, jak już mowa o aktorach, którzy równie dobrze radzili sobie za kółkiem, to James Garner, który grał w "Grand Prix" z 1966, dostał faktyczną propozycję startów w Formule 1. Przez cały film aktorzy praktycznie sami wykonywali wszystkie sceny w samochodach, a on był szczególnie dobry. Odmówił, argumentując się tym, że na filmach lepiej zarabia... no cóż.

ocenił(a) film na 10
McFlyPL

Szacun. Masz rację, Garner dość dobrze radził sobie z urządzeniami jeżdzącymi. GRrand Prix to jeden z moich ukochanych filmów, z racji fioła samochodowego. Mimo modnych w latach `60 dłużyzn, trochę nużących widzów (dzisiaj), ogląda się to dość dobrze. I nawet Yves Montand dość dobrze ogarnia tak plan kamerowy, jak samo jeżdżenie po torze. Nie znam szczegółów kręcenia zdjęć do tego filmu, ale jestem pewien, że on sam też trochę pojeździł.
Wtedy samochody wyczynowe były oczywiście z innej bajki niż dzisiejsze, ale zdecydowanie przepaść między samochodami sportowymi dla bogatych, a wyczynowymi na tor, była mniejsza niż dzisiaj. Pojeździłem trochę formułą 3 w latach 90. i w sumie nie było to coś z kompletnie innej bajki, niż to co znalem z życia w klasach aut produkcyjnych. A dziś....? Nawet Mistrz Robert, po fatalnym dzwonie na rajdzie, musi "nadrabiać" braki w rozwoju wyposażenia i akcesoriów kokpicie. Myślę, że żaden z nas, w szczególności aktor/ piosenkarz, nie opanowałby dziś urządzenia jeżdzącego w F1. Nawet nie byłoby nam dane ruszyć z miejsca. No, może ludzie obeznani z metalowymi sprzęgłami łapiącymi na "klacz" (gwałtowne kleszczenie, jak byś nie puszczał pedału) dali by radę po paru próbach. Jako ciekawostkę - Jeremy Clarkson z kolegami (no, głównie z Ryśkiem Hammondem), mieli przejechać Formułą parę kółek i zrobić czas - dla porównania ze STIGiem. Umierało się ze śmiechu, patrząc jak próbują ruszyć.
A kiedyś... kiedyś zwykły ludź wsiadał do Formuły i chociaż umiał ruszyć. Jechał, jak jechał, biegi trzeba było wyczuwać, ale dało się prowadzić takie potworki. Aktorzy, który grali w THE RUSH (walka Lauda/ Hunt) też musieli czegoś się pouczyć. No ale te samochody pochodziły z lat 70. i były REPLIKAMI wyglądającymi podobnie, nie oryginalnymi potworami.
A z moich ulubionych "warsztatowych" mistrzów kina, trzeba wspomnieć Paula Newmana. Ten facet też umiał pojeździć. Kiedyś mówiło się o jego rywalizacji ze Steve McQueenem, jak chodzi o prowadzenie aut na planie i na torze, poza planami filmowymi.
Wiesz co? napiszę jak stary zgred. To były fajne czasy. Dla sportu i dla kina. Decydował CZŁOWIEK, nie maszyna i komputerowe F/X

ocenił(a) film na 9
TheThing

Wychodzę z założenia, że początki samochodów z silnikami na środku były początkiem złotej ery F1. To był prawdziwy popis inżynierów, którzy przecież nie mieli narzędzi diagnostycznych. Wszystko wykonywali na oko, a nawet częściej na ucho. Dopieszczali samochód w każdym calu jak artysta, z czasów Starożytnego Rzymu, który potrafił wyrzeźbić każdą twarz w popiersiu bez zająknięcia, z najdrobniejszymi szczegółami. Wszystko było mechaniczną poezją, którą tworzył mechanik z inżynierem, żeby potem kierowca mógł ją interpretować. Sam początek "Grand Prix" to wystarczająco dobrze pokazuje. Ostatnie poprawki przed wyścigiem przecież nikomu jeszcze nie zaszkodziły. ;)
Chociaż mam dopiero 19 na karku i jedyne, co choć w małym stopniu mogło mi dać namiastkę tych uczuć to gokarty, jakoś jestem w stanie odczuć, że kiedyś we wszystkim było dużo więcej życia.

Dzisiaj trudno być zawodowcem bez ciągłych treningów, a o papierosach można w ogóle zapomnieć. Jedynie taki Tomek Cruise może się zbliżyć do tego samego poziomu, bo sam w latach '80 jeździł dla teamu Mazdy, prowadzonego przez Paula Newmana. Całkiem utalentowany jest, nie ma co. No i może Keanu Reeves może stać na tym samym polu, bo jest całkiem niezły na motocyklach, które zresztą są jego największą pasją.

ocenił(a) film na 10
McFlyPL

Mam DUUUUŻO więcej niż 19 na karku i jednocześnie NIE MAM NIC do dodania. Trafiasz w sedno, mówisz WSZYSTKO, rację masz CAŁKOWITĄ. Zaimponowałeś mi tym postem. Szacun.

TheThing

A jak się zmienia biegi?

McFlyPL

A tak na marginesie, ten model miał automatyczną skrzynię biegów.

jack_ryan

Słychać inaczej. Posłuchaj, jak Bullit goni Chargera.

ocenił(a) film na 7
jack_ryan

Manualną, 4 biegi.

TheThing

https://sznyt.pl/2018/01/23/oto-oryginalny-ford-mustang-bullitt-z-1968-roku-odna leziony-po-40-latach/

TheThing

Wyścigowe Mistrzostwa Europy? Dobrze zrozumiałem?

ocenił(a) film na 10
lookon

Yes, sire. Dobrze (y)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones