niby fajny, ale czuję niedosyt. trochę nudnawy i niestety trochę naciągany. nawet nie zapadł mi w pamięć. jestem zadziwiona tak wysoką oceną
Ja jestem zadziwiona, że Ty jesteś zadziwiona. Osobiście uważam, że ocena w pełni zasłużona.
a może rozwiniesz temat i napiszesz co KONKRETNIE nie podobało Ci się w tym filmie?
Zapewne kolejna po kimś tam, która nie bierze pod uwagę możliwości bytu na świecie ludzi genialnych bez ukończonych szkół :) Taka typowa ignorantka. Ludzie którzy mają pewne zainteresowania i zostają tzw. samoukami. Według Pani "Chmurzastej" zapewne żeby być kimś trzeba mieć stertę makulatury to stwierdzającej a nie wystarczy wiedza którą się posiada. Cóż poradzić ... Są na świecie ignoranci, ludzie inteligentni i ci którzy muszą "kuć". Sam nie jestem po żadnych studiach jako że mam swoje zainteresowania i uczę się tego czego się chcę uczyć i przychodzi mi to z nadzwyczajną łatwością. Nie porównuję się do bohatera filmu bo takim ludziom jak on do pięt nie dorastam, podobnie zresztą jak cała gawiedź świata której się udało i uda skończyć jakieś studia. Studia to w większości przypadków albo coś co w miarę interesuje albo wybór najłatwiejszego kierunku "byle mieć papierek". Nie znam przypadku żeby dla kogoś studia były prawdziwą pasją a znam dość dobrze to środowisko. Samouki mają tą przewagę że mają pasję (lub kilka) i kształcą się w tym kierunku samodzielnie. A to zawsze będzie oznaczało wiedzę większą i większą łatwość z jej korzystania od tych którzy czegoś się uczą bo muszą żeby zdać. Proste.
Twoja teza raczej upada, bo podejście mam podobne, też się uczę dla nauki, nie dla papierków. Ale nie uważam, żeby ten film był rewelacyjny. Słodko - gorzka fabuła, rzeczywiście wciągająca, ale mdła i do bólu przewidywalna, poza Damonem i Williamsem gra aktorów leży i kwiczy. Bardzo mi się natomiast podobały dialogi, dlatego się zastanawiałam czy nie ocenić na 7, jednak dialogi i dwóch dobrze grających aktorów jeszcze za mało. Jak dla mnie 6,5, ale takiej oceny nie ma, zatem 6 :)
i jeszcze owo ciężkawe moralizatorstwo, które zawraca bohatera ze złej ścieżki na drogę do happy endu, nie daję wiary w przewartościowanie natury bohatera, który jest już właściwie dorosłym człowiekiem (to nawet w przypadku dzieci jest trudne), taka zmiana postawy bohatera zakrawa na cud, albo na zaburzenia w psychice (u geniuszy to ponoć dość częste zjawisko), które prędzej mogą doprowadzić do rozbicia osobowości bohatera niż do szczęśliwego zakończenia, zabawna w filmie jest - nie wiem czy zamierzona czy przypadkowa - kpina z szarlatanerii freudowskiej psychoanalizy, kiedy nasz bohater leży "zahipnotyzowany" na leżaku i zmyśla sobie traumatyczne wydarzenia z młodości...
1. Film kończy się podjęciem próby, wyjściem na przeciw lękowi przed porzuceniem. W filmie nie ma happy endu ani drogi - nie wiadomo jak zakończy się próba.
2. Logiczny wniosek z Twojej wypowiedzi jest taki - psychiatra, psychoanalityk, psycholog = cudotwórca.
3. - zmiana postawy bohatera zakrawa (...) na zaburzenia w psychice które prędzej mogą doprowadzić do rozbicia osobowości bohatera - musisz to rozjaśnić bo brzmi jak to że 'uwierzył w siebie' potwierdza jedynie jego zaburzenie i to, że uwierzył w siebie jest groźne bo może doprowadzić do rozbicia osobowości.
4. kpi z człowieka, który nad nim siedzi a nie z teorii freuda
no właśnie nie wiadomo czy bohater się zmienił na trwałe dzięki cudownym zdolnościom poczciwego terapeuty, za happy end wziąłem tę ostatnią scenę gdy szczęśliwy i "odmieniony" bohater wyrusza w długą drogę do Kalifornii,a towarzyszy mu wesoła i optymistyczna muzyczka...czy psych. to cudotwórca - w tym przypadku tak, bo problem bohatera wydał mi się głębszy niż tylko "jak tu uwierzyć w siebie", nasz bohater miał już ukształtowaną osobowość - jej częścią składową były te cechy, które determinowały jego zachowanie, wiara w siebie nie ma tu nic do rzeczy, tak więc terapeuta uczynił coś niezwykłego - dokonał zmian w osobowości bohatera (nie wiemy czy na stałe ale ta optymistyczna końcówka wskazuje że tak), trwała zmiana osobowości kojarzy mi się z uszkodzeniami lub zmianami zachodzącymi w mózgu na skutek urazów,chorób itp., psychiatra, psychoanalityk czy inny szaman nie zmienią osobowości zdrowego człowieka no chyba, że są cudotwórcami, albo posługują się podejrzanymi technikami typu pranie mózgu, albo jakimiś "lekami", a to już bywa bardzo groźne dla osobowości czy zdrowia psychicznego pacjenta...kpi z psychoanalizy i psychoanalityka, nom chyba, że mi udowodnisz, iż kpi sobie z psychoanalityka, mając jednocześnie psychoanalizę w głębokim poważaniu...
Otóż to, terapia pacjenta, który chce poukładać swoje życie to nie jakieś czary mary, tylko wieloletnia praca i ogromna determinacja jego samego, bo przeskoczyć swoich lęków i zahamowań, które powstawały przez całe życie, nie da się magicznie wyeliminować przez jakieś płaczliwe Katharsis. Nie da się ich w ogóle wyeliminować, można je tylko zmarginalizować, nauczyć się przezwyciężać je w codziennym życiu. Tymczasem w tym przypadku bohater wcale NIE CHCIAŁ się zmienić. Ta jego przemiana jest po prostu szyta zbyt grubymi nićmi.
Scena w filmie, w której Sean podchodzi do Willa mówiąc "It's not Your fault" to moment w którym Will 'pęka' i od tego momentu właściwie przechodzi rewolucję w swojej osobowości. Jest to punkt krytyczny w każdej psychoterapii - nie można powiedzieć, że po tamtej chwili Will to nadal ten sam człowiek, który broni się przed każdą formą pomocy. Zgadzam się z tym, że to ciężka i długa praca - w filmie jego przemiana nie następuje z dnia na dzień - Will siedzi u Seana do 21 urodzin - w filmie nie jest jakoś szczególnie zaznaczony ten upływ czasu.
Takie pytanie - co właściwie musiałoby się stać w filmie, żeby Twoim zdaniem można było uwierzyć w przemianę Willa?
@Ketrid2_ - dlaczego zakładasz, że ma psychoanalizę w głębokim poważaniu? Scena w której analizuję rysunek Sean'a nie wygląda jakby kpił z psychoanalizy - to co mówi brzmi zupełnie poważnie. Kpi z człowieka, któremu wydaję się, że skoro naczytał się książek i dostał dyplom na średniej uczelni to wie o nim wszystko.
No właśnie nic nie jest w stanie mnie przekonać, że człowiek może się tak diametralnie zmienić. A na pewno nie tak gwałtowna zmiana o 180 stopni. Przez cały film traktował terapię jako przykry obowiązek, i nagle paf, wypłakał się po czym stał się innym człowiekiem. To tak nie działa.
Okey. Może faktycznie jest coś w tym co piszesz. Ciekawe jest to, że stwierdzam to na podstawie Twojej wypowiedzi a nie filmu - podobnie jak Ty nie wierzysz w Willa tak samo sam nie wierzę w możliwość Twojej nagłej zmiany frontu nawet po przeczytaniu miliarda opinii psychoterapeutów popierających moje zdanie.
Napisałem też, że rozmowa z Sean'em była punktem krytycznym - zapalnym, startowym - jego osobowść kształtowała się dalej do 21 urodzin - pamiętasz? Powtórzę - tego upływu czasu nie ma zaznaczonego mocno w filmie - tam nic nie dzieje się od tak i już po jednej rozmowie bo jak sama piszesz - To tak nie działa.
A kogo jeszcze dobrej gry potrzebowałaś żeby ocenić film wyżej? Może odniosłam mylne wrażenie ale to właśnie Damon i Robin grali pierwsze karty w tym filmie i na nich najbardziej się powinno skupiać. A jak sama wspomniałaś byli oni rewelacyjni.
Affleck i cała reszta to było tło, nie wydaje mi się aby trzeba było od nich więcej wymagać.
Film może i przewidywalny ale chyba nie o to chodzi. Mdła fabuła? Ja się bynajmniej na tym filmie nie nudziłam i nie potrzebowałam czegoś na podkręcenie, jak mówisz, "mdłej" fabuły. Dobrze napisany scenariusz, bardzo fajny motyw, chłopak z biednej rodziny, "skromny geniusz" nie chcący brać udziału w wyścigu szczurów i na początku marnujący swój potencjał, zaprzyjaźniający się ze swoim psychiatrą na miejscu którego nie wyobrażam sobie innego aktora jak właśnie Robina Williamsa, którego jestem fanką.
Yes, yes, yes. Trzy razy tak.
Armenhotep: cieszę się, że to napisałeś. Jestem tegoroczną maturzystką i właśnie teraz takie wypowiedzi są mi najbardziej potrzebne.
Może dla Ciebie to wystarczy, żeby ocenić film 10/10, ja widać mam inne kryteria, dla mnie to za mało i nie mam poczucia, że gdybym ominęła tą pozycję to coś bym straciła. Ale każdy ma prawo do swojego zdania.
Powodzenia na maturze :)
Dla mnie osobiście studia stanowią bardzo wiele dla mnie samej. Nie wiem, czy są aż taką pasją jaką zapewne masz na myśli, ale z pewnością mnie inspirują, w dużej mierze wzbogacają i umożliwiają pewne rzeczy. Także środowisko te to kwestia względna i bardzo szeroko w rzeczywistości. Co do głównego wątku to zgadzam się, jest wielu ludzi z ogromną wiedzą, predyspozycjami i zapałem, którzy nie mają pokończonych wielu szkół i można Ci tylko pozazdrościć, że w jakiejś części do nich należysz. Niestety realia XXI wieku są takie, że na obecnym rynku pracy coraz bardziej liczy się owy papierek, bo sprawdzanie predyspozycji, wiedzy, talentu i wszelakich uzdolnień jest niestety utopijne i w 99% niepraktykowane a zamiast tego liczy się owy papierek, który nieraz paradoksalnie (bądź nie) niewiele znaczy tak naprawdę.
Już się kolego dowartościowałeś, jeżdżąc po tej pani, mówiąc, że jest ignorantką i ma ograniczony umysł? :) Film jest w wielu momentach ponaciągany, co wcale nie wyklucza się z tym, że głosząc takie twierdzenie, trzeba być tym, kim określiłeś Chmurzastą.
jak widać chcesz się poczuć ważna stawiając odmienną ocenę. Jak widać po opinii chyba niekoniecznie zrozumiałaś ten film. Nic nie szkodzi :)
TomBooze
wyprzedziles mnie :) chcialem jeszcze dodać klub szalonych dziwic 10/10
Przepraszam bardzo, ale abstrahując od genezy założenia tego tematu prze chmurzastą, to co ma bajka do dramatu?? Jak dla Ciebie porównywanie i to 2 różnych gatunków do siebie wszystko wyjaśnia, no to Ci współczuję i Twojemu koledze również...
A ja tobie współczuje, że nie umiesz wysnuć prostego związku. Jak ktoś lubi bajeczki to niech nie krytykuje poważnego filmu
No tak, bo przecież ja tylko bajki oglądam;) Kit z tym, że na 10 poważnych filmów lub nawet więcej obejrzę 1 bajkę, czy też film animowany ale to nieważne. Ważne, żebyś Ty nie odczuwał dysonansu poznawczego i pozyskał wyimaginowane dowody na poparcie swojej głupiej i nielogicznej tezy;) Bo przecież wg Ciebie dorosły człowiek nie ma prawa już oglądać bajek i też nie ma prawa niektórych doceniać prawda?;)
Zapamiętaj, ludzie z internetu ZAWSZE wiedzą lepiej od ciebie o wszystkim co ciebie dotyczy :)