Jakoś mi tak dziwnie. Może nie trafiłem w odpowiedni nastrój/dzień na oglądanie tego tworu. Dobra konkrety... Matt Dejmon to w porządku gościu, ale nie jestem jakimś okropnym fanem, Ben Affleck raczej mnie irytuje (no może poza ''Zaginioną Dziewczyna'') a pan Williams to jeden z lepszych aktorów wg. mnie (i mówię to nie ze względu na jego śmierc). Pierwszych dwóch zagrało solidne role a Robin rozłożył mnie na łopatki, zarówno postac genialnie napisana jak i jego osobowosc sama w sobie po prostu miażdży. Scenariusz sympatyczny i wszystko ładnie wyglądało ogólnie. Muzyka... Elliott Smith, ubóstwiam kolesia. Robił kozacką muzykę, inteligentną delikatną, emocjonalną w ten fajny sposób. Ogólnie nie mam powódu by nie dac 10 ale i tak jej nie dam, nie dam również 9. Daje 8, nie wiem może taki dzień po prostu.