Po pierwsze oddaje szacunek dwum aktorom ,których uważałam za przeciętnych . O Afflecu wcześniej nie miałam nic dobrego do powiedzenia ,jednak 2planową role mało inteligentego chłopaczka ,z tendecją do szpanowania odegrał niesamowicie ( i ten dres! ) . SZACUN! Jeśli chodzi o Damona to wcześniej z lepszych filmów z nim w roli głównej to tylko "Tożsamość Bourn'a" ( i kontynuacje ) oglądałam ,nie wyobrażałam sobie go w jakimś bardziej refleksyjnym filmie ,a tu prosze . Hmm... Zaskoczeniem nie była jednak gra Robina Williamsa ,bo on jest stworzony do podobnych ról. Twarz dobrodusznego człowieka ,lekko ekstrawertycznego skazuje go na powodzenie . Co do przekazu filmu to był on tak oczywisty i uniwersalny ,także nie ma się co rozpisywać: Po pierwsze miłość i rodzina ,a gdzieś na drugim planie realizacja zawodowa. Rozwiazanie nie narzucane ,ale mimo wszystko ukazane jako najwłaściwsze ... Pozdrawiam wszystkich ,którzy tak ja uważają ,że ten film zasługuje na miano arcydzieła ;) Oczywiście 10/10!