nie wiem, z czego tu się śmiać... Kazus Theodore'a Kaczynskiego jest bardzo często poruszany na zajęciach z kryminalistyki, gdy omawia się profilowanie przestępcy. W wieku 16 lat dostał się na Harvard, zrobił doktorat z matematyki na Uniwersytecie Michigan, a w wieku 25 lat był już profesorem. 170 iloraz inteligencji. Odbiło mu, ubzdurał sobie antytechnologiczną teorię, demonizującą postęp techniczny i wyniku swoich terrorystycznych działań, w ciągu kilkunastu lat działalności zabił trzy osoby, a blisko 30 ranił, niektóre bardzo ciężko. Ofiarami najczęściej padali pracownicy akademiccy, profesorowie, ale też absolwenci, szczególnie upodobał sobie informatyków. Wysyłał do nich bomby zapakowane w skrzynki z inicjałami FC. FBI bezskutecznie próbowało zidentyfikować sprawcę, wydając na czynności fortunę, pomógł dopiero brat Kaczynskiego, który rozpoznał jego poglądy w ogłoszonym przez Bombera mainifeście.
Słusznie w filmie przywołano nazwisko Kaczynskiego. Bo z jednej strony Kaczynski był geniuszem, którego talent bardzo szybko rozpoznano, ale przez problemy psychiczne, talentu nie udźwignął i go zaprzepaścił, odchodząc z uczelni, a potem w zaciszu domu, konstruując te bomby.