PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=32365}

Był sobie chłopiec

About a Boy
2002
7,1 102 tys. ocen
7,1 10 1 102422
7,1 30 krytyków
Był sobie chłopiec
powrót do forum filmu Był sobie chłopiec

Film widziałem wiele razy i za każdym razem podobał się coraz bardziej. Jednak kiedyś
przeczytałem w końcu książkę i byłem w szoku. Jak można było tak spieprzyć tę
ekranizację? No jak? Zresztą nawet tytuł ksiązki/filmu to nawiązanie do piosenki Nirvany
"About a Girl".

Z lat 1993 i 1994 scenarzyści przenoszą nas pewnie do roku w którym film miał premierę.
Nie ma nawiązań do Nirvany i Kurta Cobaina (przecież ważnego bohatera powieści), ani
nawiązań do innych zespołów, muzyków, filmów i sportowców z tamtych lat. Za to dodali
jakieś banialuki typu, nikt nie jest wyspą. Dodali też jakiś idiotyczny wątek o szkolnym
konkursie talentów. W książce Ellie jest jedną z najfajniejszych postaci, a w ekranizacji ją
kompletnie zepsuli. Wycieli bardzo ważny wątek podróży Ellie i Marcusa do jego ojca w
Cambridge (zdaję sobie jednak sprawę, że bez Cobaina ten wątek nie ma racji bytu).

W książce cały wic polega na tym, że Will jest luzakiem, który lubi sobie od czasu do
czasu zajarać blancika, a i grzybki mu nieobce. Dla zabicia czasu godzinami jeździ po
mieście słuchając kaset Nirvany, a żyje właśnie z tego, że jego staruszek napisał
żenującą kolędę. W książce "czuć" ten kontrast, jest to zabawne i ma sens. Oczywiście w
ekranizacji też jest o kolędzie, ale w filmie równie dobrze mógłby wygrać te pieniądze na
loterii, dalej byłby tym samym kolesiem który nic nie robi i ma kase. No dajcie spokój.
Wiele by jeszcze można ponarzekać, ale nie chce tutaj popełnic elaboratu, bo nikt tego
nie przeczyta.

Nie zrozumcie mnie źle, film jako osobny produkt broni się całkiem dobrze, ale jako
ekranizacja świetnej książki jest bardzo, wręcz gigantycznie rozczarowujący. Nie ma tego
klimatu tamtych lat, tych nawiązań do kultury i tego humoru. Domyślam się, że to przez to,
że Courtney Love nie chciała się zgodzić na wykorzystanie wizerunku Cobaina i Nirvany
(to ona prawa do zespołu), albo chciała zbyt dużo forsy. Bo jeśli twórcy zrobili to
świadomie to brak mi słów.

Pod tym względem ekranizacja "Wierności w stereo" jest w tym dużo lepsza, nawet
przeniesienie akcji z Londynu do Chicago tego nie zepsuło.

junkhead

Brdzo dobrze napisane

ocenił(a) film na 9
ksuwala3

zgadzam się, bardzo dobrze napisane:) Przyznam, że nawet nie wiedziałam, że jest to ekranizacja, a z tego co pisze junkhead myślę, że książka może być genialna. Kocham klimat lat 90 i wszystko co z nimi związane. A film sam w sobie uwielbiam, podobnie jak Hugh, chociaż po przeczytaniu książki pewnie spadnie z mojego "top 10"