Trójka nastolatków kradnie z z laboratorium zamrożone ciało. Gdy mężczyzna powraca do życia zaczyna zabijać ludzi i przemieniać ich w zombie aka zakażonych. O ile pierwsza część pomimo średniego scenariusza i małego budżetu potrafiła przyciągnąć uwagę m.in. świetnym klimatem to druga część jest kompletną kpiną z widza. Nie da się ukryć, że scenariusz Eda Naha był inspirowany Powrotem żywych trupów.Scenariusz jest jednak fatalny. Zombie chodzą po ulicach, zarażają innych ludzi, a nasi bohaterowie niby to próbują ich złapać a niby nie. Jest tam też w tle jakieś wojsko ale jako, że C.H.U.D. to tajna operacja to tak naprawdę nic nie mogą zrobić. Film idzie w prostej linii próbując w trakcie seansu wypełnić nam czas masą "przepysznych" żartów i gagów. Żarty są na poziome kabaretu Rak lub Koń polski. Gagi w stylu poślizgnięcia się na mokrej podłodze lub uderzenie się grabiami w krocze powodowały u mnie nie lada zażenowanie. Wszystkie sceny morderstw na ludziach dzieją się poza kadrem. Charakteryzacja zombie nie istnieje. Twarze zarażonych są pomalowane na szaro a w ustach mają sztuczne szczęki imitujące zepsute zęby. Ot co. Aktorstwo równie koszmarne jak cała reszta. O ile po nastolatkach i całym drugim planie spodziewałem się złego aktorstwa, to Robert Vaughn w tym filmie niemalże pluje na całą swoją karierę. Jednak najgorzej wypada Gerrit Graham wcielający się w tytułowego C.H.U.D.'a. Jego postać jest tak karykaturalna i przerysowana, że zwyczajnie nie bawi a powoduje u widza zażenowanie. Cały film zalewa widza jedną wielką falą cringe'u. Technicznie także kiepski. Muzyka wydaje się całkowicie przypadkowa. Do pewnego momentu głupota i nieudolność twórców może bawić jednak ostatecznie bardzo ciężko jest dotrwać do końca filmu nie spoglądając co chwila na zegarek. Na niewielki plus można zaliczyć ejtisowy klimat a pod koniec, czego kompletnie się nie spodziewałem film potrafi złapać za serce( i to dosłownie). Fani bardzo złego smaku mogą po ten film sięgnąć. Jednak za mdłości z nudów i złamane nosy spowodowane face palmami nie biorę odpowiedzialności.