Kolejna opowieść o tym jak dorosnąć do bycia sobą będąc gejem. Reżyser Jean-Marc Vallée prezentuje nam pierwsze 20 lat z życia Zaca. Jest on czwartym synem zwyczajnej rodziny. Oglądamy jego dorastanie z pełnym wachlarzem typowych dla tej tematyki zdarzeń: ojciec podejrzewa syna o 'złe skłonności' w wieku lat sześciu, matka chce, żeby syn był sobą, przebieranie się w matczyne stroje, pierwsze kontakty z dziewczynami i chłopakami, gwałtowny coming-out itp., itd.
Forma tego filmu również nie powala na kolana. Dopóki "C.R.A.Z.Y." opowiada o Zacu jako dziecko, film bardzo mocno kojarzył mi się z "Różowymi latami" (choć nie był równie dobry). Ma kilka dobrych momentów (scena na pustyni), jednak tym, co wyróżnia film jest ścieżka dźwiękowa. Mamy tutaj wszystko od muzyki klasycznej przez glamrock po muzykę country. Słuchając tego wszystkie ma się nieodparte wrażenie sentymentalnej podróży w czasie do lat dzieciństwa reżysera, do szczęścia i błogiej naiwności, która sprawiała, że gdzieś w tle pozostawały wszelkie poważne problemy tego świata. Pięknie się tego wszystkiego słucha i dzięki muzyce nieźle się też ogląda.
Ogólnie jednak jak dla mnie film przeciętny.
A ja poszukuję i znaleźć nie mogę: co to za utwór, który powtarza się
parę razy w ciągu filmu. Raz jest na pewno w scenie, kiedy Zac budzi się,
ćwiczy, pali papierosa, a jak wchodzi ojciec do pokoju - puszcza kółko z
dymu. Właściwie słychać wtedy sam początek, potem ojciec ścisza radio.
Jestem pewna, że to kojarzę, ale za nic nie mogę sobie przypomnieć, co to
jest. Proszę o pomoc.
Niestety to nie to. W tamtej nie słychać było gitary, a przynajmniej
zwykłej, nie-elektryka.
Shine On You Crazy Diamond - Pink Floyd!
Jak to uslyszalam w filmie to az mnie ciarki przeszly, w jednej sekundzie ocena tego filmu podkoczyla o... o duzo podskoczyla:))