Zac to jeden z tych, którzy mają przesrane. Po prostu. Nie dość, że urodził się w Boże Narodzenie, to jeszcze ma dar leczenia i wredną rodzinkę. I jest pedałem.
Cały film to okres dojrzewania Zaca – od malucha, gdy jako szkrab prosił mamę by pozwoliła mu prowadzić wózek ze swoim nowonarodzonym bratem, przez konflikty z braćmi, świat muzyki i narkotyków, wspólną masturbację po konfrontację z ojcem – najbardziej zaawansowany wątek w filmie. Wszystko to bardzo dobrze zagrane, opisane w świetnym scenariuszu, podrasowane nieco nienarzucającym się humorem. Dobra zabawa, a niektórzy mogę tu odkryć swoje odbicie...
7/10