Tak, bo przypomniało ludziom jak wyglądało kino 20-30 lat temu. I choć te 20-30 lat temu niczym by się ten film nie wyróżnił, to teraz się wyróżnił tym, że miał siłę przypomnieć o dobrym kinie kat 90. Ot, sekret sukcesu tego filmu.

A jak przepraszam wyglądało kino lat 90 i co ten film miał w sobie z tych lat xd? Język migowy?

Nie. Sposób reżyserii. Ten film to przykład dobrego niedzielnego kina wyprodukowanego przez Disneya. Nie był hitem jak Bethoven, ale przypominał swoją konstrukcją tamte filmy. W latach 90 utonął by pod stosem tysiąca podobnych, ale dziś dał pismak tego, czego od dawna nie mieliśmy. Film familijny z przekazem, z uroczą fabułą, słodki i empatyczny, a nie kolejna Wysoka dziewczyna czy Kissing booth.

Dodawanie sensu na siłę, brawo poklaszcz jeszcze bo na gali gówno statuetkę dostało.

Żadnego sensu mu nie dodaję. Piszę jedynie o powodach otrzymania przez niego Oscara. Nie dlatego, że był dobry, wybitny, wnosił coś do życia. Nie, on po prostu przypomniał jak filmy wyglądały kiedyś i to nawet nie te dobre produkcje, a te zwykłe, disneyowskie kino familijne, które nie miało dużego budżetu, ani nie lądowało w kategorii super hitów. Tylko to ładne, empatyczne kino dla całej rodziny, które oglądało się wspólnie przy niedzielnym obiedzie i nie miało się poczucia, że czas jest zmarnowany, a fabuła wciągała na tyle, że nie zasypiało się po schabowym. Tylko tyle i aż tyle.

OK, rozumiem Twoją argumentację. Ale nadal mówimy o rzekomo najlepszym filmie roku, który zresztą - według filmowców, bo ja tego akurat nie oglądałem - jest zrzynką z jakiegoś francuskiego filmu.

W 2014 roku powstał francuski film, którego Code jest remakiem. Nie twierdzę, że Code zasługuje na Oscara, ale ostatnio żaden film nie zasługuje i gala rozdania nagród polega bardziej na rozdawaniu statuetek za zrobienie nie takiej szmiry jak zawsze. Code swoją klatką, scenografią, sposobem kadrowania, muzyką itd. odświeżył filmy sprzed lat o podobnych motywach odnajdowania się w nowym, nieznanym środowisku, walce o marzenia i samorealizacji, o poznawaniu siebie i odkrywaniu swoich uczuć. Myślę, że dostał Oscara, bo tknął to, za czym roczniki urodzone w latach 80 i wcześniej tęsknią i dał im tego namiastkę. Więc uznano, że w końcu! nakręcono coś porządnego i za to go wyróżniono...a nie za to, że faktycznie zasługiwał na statuetkę.

No właśnie, jakim cudem film, który „nakręcono w końcu coś porządnego i go wyróżniono…a nie za to, że faktycznie zasługiwał na statuetkę” dostał nagrodę za najlepszy film roku? :)

Bo tracił odpowiednią strunę... tę, za którą tęskniono. Cała historia.

Trącenie melancholijnej struny nadal nie jest moim zdaniem powodem do dawania filmowi miana najlepszego filmu roku. Ale tak jak mówiłem, szanuję Twoją opinię i dziękuję za uprzejmą wymianę opinii. Pozdrawiam!

Nie jest i też tak sądzę, ale od kilku lat żaden film nie zasługuje na ten tytuł, a jednak zawsze trzeba coś wybrać i jakieś statuetki rozdać, bo wyobraź sobie, że wychodzi prowadzący na scenę i mówi "W tym roku statuetki nie damy, bo wszystko beznadziejne było"...no cóż...

Czyli uważasz, że w kilku ostatnich latach nie wyszło nic, co ma prawo do mianowania się najlepszym filmem roku, a te całe Oscary to szopka?

Od kilku lat Oscary to wyciąganie najlepszych filmów spośród słabych filmów. Filmowcy tworzą same remaki, żeby odgrzać kotlety. W zeszłym roku np. "Małe kobietki", "Król lew"... W tym roku "Diuna", "CODA"

Podobny film do "Psich pazurów" powstał kiedyś z Leonardo DiCaprio...był totalną klapą, nikt praktycznie o nim nie słyszał, był wymuszonym skandalem z wątkiem homoseksualizmu...tylko wtedy był rok 1995, a teraz mamy 2021 i 26 lat później taki film jest nominowany do Oscara... a "Całkowite zaćmienie" miało chociaż przewrót, jakaś tajemnicę, czymś zaskoczył... zaś "Psie pazury" oczywiste od pierwszej minuty...

Psich pazurów nie oglądałem, bo mi się po prostu nie podoba opis fabuły tego filmu, pomimo świetnej obsady. A co do roku, to jednak hehe, od kwartału mamy rok 2022, tak tylko bez złośliwości przypomnę. ;)

Tak, ale "psie pazury" jest filmem z 2021 i Oscary są rozdawane za filmy z roku ubiegłego, tak więc teraz, w roku 2022 filmy nominowane były filmami z roku 2021.

A to jasne, po prostu skierowałem swe słowa do słów „a teraz mamy 2021”. Ale to może faktycznie czepianie się o słówka. ;)

To był chyba skrót myślowy z mojej strony, w sensie "mamy teraz przegląd filmów z roku 2021" lub "mamy filmy roku 2021 na wokandzie"

Ja myślę, że Apple poprostu kupiło głosy Akademii odpowiednią sumką. "CODA" w moim odczuciu nie wyróżnia się absolutnie niczym za co można by ją wyróżnić. Dla mnie film jak wiele innych do którego napewno nie wrócę.

Nie wiem, żeby posądzać kogoś o korupcję powinno się mieć chociaż szczątkowe dowody. Prawda jest taka, że stowarzyszenie starszych, białych panów od dawna daje nagrody nie tak, jak powinno i potem po latach rekompensuje ten błąd krzywdząc tym innych i tworząc sobie kolejne powody do rekompensaty. Tak było np. z DiCaprio. W wieku 18 lat został nominowany do Oscara za rolę drugoplanową za film "Co gryzie Gliberta Greppe'a", został okrzyknięty dziecięcym fenomenem i naprawdę ta rola zasługiwała na Oscara wielkości słonia. Nie dostał statuetki, bo stowarzyszenie starszych, białych panów stwierdziło, że tak uzdolniony aktor dostanie nagrodę za inny film, w innych latach...i tak nie dostał żadnej statuetki, aż do tego filmu, co się w nim czołgał przez pół seansu i walczył z niedźwiedziem. Dali mu statuetkę za całokształt twórczy, bo żałowali decyzji sprzed lat i tym samym pokrzywdzili prawdziwego zwycięzcę. To samo było z Oscarem za muzykę, gdzie Enia śpiewając językiem elfów za Władcę pierścieni i genialna piosenka do Pearl Harbor przegrały na rzecz Potworów i spółki, dając kolejną nagrodę za całokształt twórczy... Ciężko powiedzieć, co było powodem ich decyzji, bo od ponad 40 lat błądzą. Wiem za to, że oglądając CODA czułam się na powrót dzieckiem i oglądałam ten film z podobną emocją, co filmy kiedyś, a czego wiele ostatnio powstałych filmów mi nie dało. Pewną satysfakcję z kinematografii. Jeśli stowarzyszenie starszych, białych panów poczuło to samo, to nie dziwię się, że wybrali ten film... odjął im on kilka lat i dał radość... więc na podstawie ich subiektywizmu został wygranym...

Mi się wydaje że dobrze myślisz ,netflixy,smażony,Apple też chcą się pochwalić że robią oscarowe dzieła . Netflix parę lat temu na promocję oscarowa "Romy" wydał 3 razy więcej niż na sam film , ponoć były czekoladki zawijane w złoto i takie bzdety

Coś w tym jest, ale taka interpretacja jest głupia, bo Akademia podrzyna gałąź na której siedzi. O wiele lepszym rozwiązaniem byłoby ogłoszenie, że w tym roku w danej kategorii Oskara nie przyznano.

Też uważam, że byłoby to rozwiązanie, aczkolwiek "najlepszy film 2021 roku" nie oznacza dobrego filmu, a z pośród tego, co powstało wybrano najlepszy, nawet jeśli byłby wybitnie zły. Jednak przez to sama nagroda traci na wartości.

No właśnie. Sama nagroda traci wartość, a prestiż Akademii maleje.

To też nie do końca wina Akademii, ale masowości powstawania filmów. Kiedyś film kręcono rok, dwa lata. Nikt sobie nie wyobrażał zrobić film krócej. Aktor, który grał w danym roku w dwóch produkcjach był obłożony pracą, jeździł między planami filmowymi. Pamiętam, jak ogłoszono, że druga i trzecia część władcy pierścieni będzie kręcona w jednym roku. Zapowiadano porażkę, no w pół roku nie można zrobić jakościowego filmu. Teraz film kręci się w 3 miesiące. Filmy robione są masowo i na odwal, byleby kasę zarobić. Dlatego łapią się adaptacji książek i remaków, odgrzewają kotlety...bo się sprzedadzą, a oni nie muszą się namyśleć i napracować. Słabe filmy generują słabe wybory Akademii...

Jakieś remaki wygrywają, dostają nominacje a taki kurier francuski z liberty Kansas, ostatni pojedynek czy nawet zielony rycerz nic...

To że Zielony rycerz nie dostał żadnej niminacji to skandal. Powinien oscara zgarnąć przynajmniej za muzykę. A Coda to tylko dobry film.

Patrząc na dzisiejszy poziom wiedzy osób odpowiedzialnych za wszelaki odbiór medialny, to nawet tutaj krytycy zaczynają mówić brednie byleby mądrze brzmiało lub kompletnie używają języka nieprofesjonalnego przy ocenie filmów, a już o poznaniu pierwowzoru przy adaptacjach to nie wspomnę. Wątpię aby w Akademii ktokolwiek kiedykolwiek trzymał w rękach opowieści arturiańskie, aby zrozumieć i docenić Zielonego rycerza, więc i ocena ich była tylko na podstawienie tego, co zobaczyli na ekranie, a tu dużo niezrozumiałych scen, jeśli liczy się jedynie na film o tematyce rycerskiej.

Widać nie zrozumiałeś filmu :D

A było w nim coś do zrozumienia? Fabuła bez żadnej głębi ani większego przesłania. Ot, zwykła przesłodzona bajka.

To zwykły film o spełnianiu marzeń i odnajdowaniu siebie w świecie, który cię nie rozumie. Typowy film familijny lat 90. Nie jest to kandydat na Oscara, ale swoje zadanie na ten temat już wyraziłam. Patrząc na King Richarda, to oni postawili w tym roku na taki typ...kina rodzinnego.

Z nierozumieniem to był żarcik - mam wrażenie, że to na tym forum główny argument zwolenników niektórych "usypiaczy" :P Film nie był trudny, choć akurat wg mnie fajny, to oczywiście kwestia gustu, ale 2 to mocno skrajna ocena autora tematu.

Film był bardzo fajny, odjął mi z 20 lat i przypomniał o dobrym kinie, mimo że nie był to film wybitny. Filmweb zachęca do wystawiania indywidualnych ocen i nie sugerowanie się ich sugestiami. Na podstawie jego ocen tworzona jest jego filmoteka, z której wyciągnięte są dla niego sugestie filmowe. Widocznie nie chce by kino rodzinne się w nim znajdowało, więc ocenił film nisko. Jego sprawa.

Film ten, jest po prostu okej, z masą klisz, ale solidnie zrealizowany i zagrany, tyle