Problem z opowieścią o Candymanie jest taki, że nie jest ona w ogóle straszna. Z tytułową postacią bardziej sympatyzujemy niż się go obawiamy, a jego motywacja pozostaje właściwie tajemnicą. W końcu obrywają ludzie całkowicie niezwiązani z jego krzywdą... Czekam na nową wersję, może zostanie lepiej opowiedziana.