Czy ten horror jest warty obejrzenia??? Bo trochę późno leci...
Tak, jest wart obejrzenia:) stary ale jary hehe. Jeden z moich ulubionych horrorów:)
Oczywiście, że jest wart obejrzenia... jeśli potem 3 razy powiesz Candyman będziesz kozak :) ha ha ha ja do tej pory nie powiedziałam :D
Tak, jest wart obejrzenia, bo bije na łeb na szyje przeważającą część filmów grozy współczesnego kina. Można zaryzykować też w stosunku do niego określenia typu "legenda", choć to jest swego rodzaju ryzyko, ale ja bym takie określenie dla tego filmu dał. Mam też nieukrywany sentyment. Często przed obejrzeniem filmu grozy ludzie zadają sobie pytanie: "czy ten horror będzie straszny?". Moim zdaniem jednak straszny absolutnie nie jest. Ale piszę tak dzisiaj. Kiedy obejrzałem go jako dziecko, przez kilka nocy nie mogłem spokojnie spać. ;)
Obejrzałem i "Candymana" i "Cube", dlatego mogę powiedzieć, że o ile obydwie produkcje należy uznać za bardzo dobre, tak jeśli ktoś nie oglądał ani jednej z nich i ma dylemat którą wybrać, myślę, że "Cube" jest jednak lepszym filmem. Z drugiej strony co kto od filmu oczekuje, "Candyman" to bez wątpienia horror. "Cube" jest thrillerem. Niech każdy zgodnie z sumieniem podejmie decyzję. Ale obydwa filmu warto zobaczyć. Przy okazji skandalem jest, że tak przyzwoite produkcje telewizje pokazują po północy. Myślę, że nic by się nie stało nikomu, gdyby godzinę wcześniej rozpocząć emisję....
Przy okazji: ubolewam, że z naszymi telewizjami jest tak, że albo wszystkie stacje telewizyjne w tym samym czasie pokazują g(-)wno i nie ma co oglądać, albo w tym samym czasie pokazują dwie dobre produkcje i powstaje konflikt interesów, który film obejrzeć?
Gorszego gówna od tych filmow to z swieczka szukać. Cube jest tak paskudny wizualnie i ogolnie tak glupi i bez sensu jakiegokolwiek ze zal tracic czas na tego dinozaura. To samo candyman, jedyne co to uczucie litosci i żenady przy ogladaniu tego gówna. Fabuła z dupy z milionem błędów, i tak samo porywająca jak Mrówki w samolocie czy węże
Zapomniałeś dodać "moim zdaniem". Przy okazji tak krzywdzącej i dalece niesprawiedliwej krytyki obydwu bardzo przyzwoitych produkcji - istotnie ze świecą szukać.
Średniak i tyle, chociaż klimacik lat 80-tych jest. Tak tak wiem, że film z 92, ale klimat horroro-thrillerów z 80tych lat (patrz Koszmar z Elm street itp). Obejrzeć można.
Murzyn w futrze z hakiem w dodatku pszczelarz......sam sobie opowiedz czy wart. Cała otoczka filmu jest super ale..nie straszy.
no właśnie jest otoczka ale nie straszy, moze teraz nie straszy, moze w obecnych czasach tak patrzymy na tamte filmy ? a moze czegoś zabrakło ?
Jest to jakaś teoria. Czasy się zmieniły, my się zmieniliśmy, film też postarzał, może czegoś zabrakło. Niemniej oglądając ten film jako dzieciak na VHS powiedzmy dwa lata po światowej premierze bałem się niemiłosiernie. ;) Nieskrywany sentyment dlatego też pozostał. Jak najbardziej podzielam teorię, że najmocniejszą stroną tego filmu jest klimat. Klimat kina grozy przełomu lat 80 i 90. Niepodrabiany i taki za którym przynajmniej ja bardzo tęsknię w dzisiejszych czasach. Mimo wszystko cały czas ryzykuję odważną tezę, że ten film można umieścić na liście "legend" (żeby nie napisać: "klasyków") światowego horroru.
Zgadzam się. Pomyślałem sobie teraz, że muszę chyba zrobić retrospekcję starych dawno nieoglądanych horrorów i sprawdzić jak teraz działają :) Myślę jednak, że niezależnie od tego filmom tym należy się szacunek. Z tymi filmami jest trochę jak ze starymi filmami s/f. Technika się zmienia i mase rzeczy z poprzedniej epoki nas obecnie śmieszy.
Przyjacielu, jak na ironię losu ja sam też wpadłem na pomysł retrospekcji i wciągu ostatnich 12 miesięcy obejrzałem np. wszystkie części "Halloween", niemal wszystkie "Koszmaru z ulicy Wiązów", większość produkcji z "Piątku 13", później mniej lub bardziej udanych m.in. starszych dzieł "Maniakalny glina", "Shocker", ostatnio też "Prima aprilis" (1986), "Uśpiony obóz" ("Sleepaway Camp 1983"), Suspiria (1977), Mgłę (1980), każdą z części Laleczki Chucky i wychodzę z założenia, że klimat tych wszystkich dzieł bije na łeb na szyje wszystkie nowopowstające produkcje kina grozy. Te filmy niosą ze sobą swego rodzaju magię której brak współczesnym twórcom. A i ścieżki muzyczne, tzw. z angielskiego theme roznoszą w popłochu obecne projekty. Choć nade wszystko uwielbiam jako film porównywalny z kinem grozy, dreszczowiec thriller Hitchcocka "Psychoza" z genialną muzyką Bernarda Herrmanna.
No właśnie coś jest z tą magią, o której wspomniałeś. Masz całkowicie rację. Współczesne horrory są jej całkowicie pozbawione (może są wyjątki), zaś wypełnione efektami.