PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=32204}
6,5 19 tys. ocen
6,5 10 1 18534
6,8 28 krytyków
Candyman
powrót do forum filmu Candyman

...bo to w końcu klasyk, ale pomijając to film jest średni. Candyman to zwykły facet z hakiem w ręce, główna bohaterka miota się i ma wizje. Chyba po japońskich horrorach typu "the ring" przywykłam, że wszystko jest w miarę wyjaśnione, a tu [spoilery] nie wiemy - skąd ten hak, dlaczego candyman upodobał sobie akurat główną bohaterkę, po co mu było to dziecko, dlaczego w kółko pozorował te morderstwa, dlaczego akurat 5 razy trzeba powiedzieć "candyman" i po co to lustro - zbyt dużo niewiadomych. Nawet żadniej przyzwoitej retrospekcji nie było. [koniec spoilerów] Czyli ogólnie można obejrzeć, ale na dzieło wybitne lepiej się nie nastawiać.

użytkownik usunięty
piyoko

Dzieciaku... wracaj do tych swoich ringów. Candyman jest demonem, duszą która nie zaznała spokoju i nie mogła pójść w zaświaty a nie zwykłym facetem z hakiem w ręce. To jest dzieło sztuki horroru a jeśli jeszcze nie dorosłaś do niego to... powtórzę... wracaj do swoich ćing ćang ćong ringów.

Wiesz, oglądałam "Candymana" i wiem kim był. Chodzi mi o to jakie wrażenie robił, a jak dla mnie nie wyglądał w tym filmie jak przerażający demon, a właśnie jak facet z hakiem w ręce i tego się będę trzymać. "Dziełem sztuki" też bym tego filmu nie nazwała, ale cóż. A jak zarzucasz komuś ignorancję to sam najpirw uświadom sobie własną.

ocenił(a) film na 4

Hm, autorka tematu nie miała na myśli tego, że Candyman jest dużo gorszy od japońskich horrorów, ani tego, że takie horrory lubi. Stwierdziła tylko, że do pewnych rzeczy się przyzwyczaiła - czy to świadczy o czyjejś dziecinności? Różnych ludzi straszą różne rzeczy.
Masz awersję do japońskiej kinematografii? W każdej znajdzie się coś dobrego, nie każdy porządny horror musi być amerykański.
Zgadzam się z Piyoko - film, to klasyk. Ale moim zdaniem - nie arcydzieło, chociaż obejrzeć trzeba. Nawet jak na tamte czasy, atmosfera nie jest pełna napięcia, nie ma j/w przyzwoitych retrospekcji, gra aktorska jest na poziomie przeciętnym, to samo z zakończeniem. Za to całe tło akcji stanowi z pewnością wielki plus, szczególnie zdjęcia w dzielnicy Candymana.
B.U.S., mniej emocjonalnie podchodź do wypowiedzi innych w internecie. ;)

o stary nie chce nic mówić ale z tymi cing ciang ringami ty wychodzisz troche na dzieciaka;]

piyoko

Jak to niewiadomo skąd się wziął, kim był i dlaczego Candyman? Proszę:

Właściwie Daniel Robitaille, czarnoskóry syn niewolnika, który podczas wojny domowej w Luizjanie został wynajęty przez zamożnego właściciela ziemskiego jako portrecista białej artystokratki, Catherine Sullivan. Z młodą dziewczyną z wyższych sfer połączył go namiętny romans. Ojciec Catherine, dowiedziawszy się, że jego córka jest w ciąży, decyduje się wymierzyć hańbiącemu dobre imię rodu Sullivanów Robitaille'owi sprawiedliwość na własną rękę. Wraz ze wspólnikami wyprowadza malarza w pole i tam rozpoczyna dokonywanie egzekucji. Torturuje Robitaille'a, odcinając mu zardzewiałą piłą prawą dłoń. Następnie smaruje jego obnażone i krwawiące ciało miodem i pozostawia na pastwę losu roju pszczół. Tłumy gapiów, towarzyszących zajściom, podczas tortur niewolnika wykrzykuje "Candy man!" (z ang. Candy - słodycz, man - mężczyzna). Przed tragiczną śmiercią Robitaille'a, na miejscu pojawia się Catherine wraz ze swoim atrybutem, zwierciadłem. Choć Sullivan i współsprawcy zbrodni odciągnęli ją z miejsca tortur, dusza Robitaille'a utknęła w zwierciadle kochanki.

Tak narodziła się legenda Candymana: jeśli by pięciokrotnie wymówić przed lustrem nadane mu imię, upiór pojawia się przed śmiałkiem i morduje go hakiem, który zajmuje miejsce jego odciętej dłoni.

Maybe

Czytuję opisy. Chodzi mi o to, że, o ile dobrze pamiętam, w filmie było niewiele na ten temat, jeśli w ogóle cokolwiek.

piyoko

Bylo powiedzanie sporo tylko ze po trochu. Pozniej po zebraniu wszystkiego w calosc wygladalo to w miare "logicznie". Wystarczy film ogladac z wiekszym zaciekwaniem i odrobina koncentracji a nie liczyc tylko na sceny a la Ring :)

ps. nie neguje kina japonskiego ale ring to jak dla mnie straszna tandeta szczegolnie 2 i 0. Jedynka jeszcze dawala rade. Bez urazy.

ocenił(a) film na 7
Terry25

Dopiero kontynuacja "Candyman 2: Farewell to the flesh" (słabsza już niestety) wszystko wyjaśniła.......