7,3 71 tys. ocen
7,3 10 1 71169
5,8 25 krytyków
Carte Blanche
powrót do forum filmu Carte Blanche

W pewnym uproszczeniu można stwierdzić, że polskim filmowcom na ogół niezbyt udają się thrillery, za to o wiele lepiej bywa w przypadku dramatów. Te najczęściej trzymają poziom i nawet jeśli nie porywają, to przynajmniej nie wzbudzają zażenowania. A trafiają się wśród nich prawdziwe perełki. Jedną z nich jest "Carte Blanche", opowiadający opartą na faktach historię tracącego wzrok nauczyciela, któremu nie uśmiecha się pożegnanie ze szkołą i renta inwalidzka, dlatego na wszelkie sposoby ukrywa swoją chorobę.

Taką historię można opowiedzieć na wiele sposobów. Mogło być bardzo wzruszająco i łzawo (takiego wariantu najbardziej się obawiałem), mogło czarno-komediowo, ale też eksperymentalnie i z odjazdem. Reżyser Jacek Lusiński nie zdecydował się na żaden z tych wariantów. Jego doświadczany przez los nauczyciel budzi życzliwość, ale nie łzawe współczucie. Kacper jest silną osobowością, świetnym pedagogiem, a przy okazji niezłym cwaniakiem – w końcu ukrywanie częściowej ślepoty w takim zawodzie to nie jest łatwa sztuka. Aby tak niebanalną postać zaprezentować przekonująco i interesująco, potrzebny był staranny casting. Padło na Andrzeja Chyrę i ten wybór okazał się trafieniem w dziesiątkę.

Chyra już dawno nie zagrał nieczego godnego uwagi. W jego CV jest, oczywiście, genialna rola w "Długu" i niemal równie dobra w "Komorniku", ale są to filmy sprzed, odpowiednio, 16 i 10 lat. Obecnie możemy wreszcie podziwiać go w kolejnej znakomitej roli; zniuansowanej, nieprzeszarżowanej, która w przypadku produkcji amerykańskiej bez wątpienia miałaby szansę na Oscara. Co ważne, Kacper Chyry nie jest postacią posągową. Przez cały film kluczy, oszukuje, a my – rzecz jasny – mu kibicujemy. Nie tylko z powodu choroby. W końcu ktoś, kto odnalazł się w zawodzie nauczyciela i za wszelką cenę chce w nim pozostać, to rzadki wyjątek od reguły, jaką są nauczyciele nienawidzący swojej pracy (wiem co mówię – sam byłem nauczycielem przez 2 lata. Tabletki od bólu głowy były potrzebne codziennie).

Pozostali aktorzy trochę rozczarowują. Ulubieniec Wojciecha Smarzowskiego, Arkadiusz Jakubik, gra na autopilocie, Urszula Grabowska nie wznosi się ponad poziom seriali, w których na ogół występuje, i tylko Dorota Kolak w roli groźnej i zasadniczej dyrektorki pozostaje w pamięci na dłużej. Wychodzi na to, że "Carte Blanche" to film jednego aktora – ale za to jakiego!

Więcej moich recenzji na blogu: http://nowerekomendacje.blogspot.com/