Właśnie jestem po seansie i naprawdę film wywarł na mnie duże wrażenie. Niby lekki film przygodowy z elementami komediowymi, ale to chyba jeden z nielicznych filmów spod znaku "płaszcza i szpady", które źle się kończą.
Naprawdę polubiłem tego Cartouche'a w wykonaniu Belmondo, a Claudia Cardinale jak zwykle urocza....
Cortuche z początku jest szlachetnym złodziejem, takim francuskim Robinem Hoodem.
Zostaje nowym przywódcą gangu złodziei, który z powodzeniem można by nazwać ówczesną
mafią. Swoim ludziom daje dostatek, ale i kręgosłup moralny, okradać tylko bogatych, nie
zabijać. Z czasem poznaje piękną Venus i pojawia się...
wielbicielem urody C. Cardinale, a celem filmu było jej eksponowanie. Wyjątkowo manieryczne i niezbyt wysokich lotów aktorstwo Belmonda tu akurat działało mi wyjatkowo na nerwy.