Aż żal patrzeć na Ferrella marnującego się w takim cienkuszu. Pierwsze, co się rzuca w oczy, to ogromne, kolosalne wręcz niedoróbki. Ktoś tu spierniczył sprawę po całości, a już czarę goryczy przelała scena miłosna, gdzie aktorkę zastąpiła lalka. LALKA! To już nawet żadnego dublera, kaskadera, kogokolwiek szukać się nie chciało, tylko wszystko zostało zastąpione lalkami (czy to ludzie, czy zwierzęta), obrazami (plenery) czy zabawkami (miasto). I to dałoby się nawet wybaczyć, w końcu jest masa kina, choćby offowego, gdzie powstają dobre filmy za grosze, gdyby tylko ta 'komedia' była zabawna. A nie jest, bardzo nie jest. Ferrell jest naprawdę świetnym komikiem, jednak sprawdza się głównie w stand-upie. Tu wypadł bardzo słabo i wyjątkowo nieśmiesznie. Jedyna rzecz, do jakiej nie można mieć żadnych zastrzeżeń to muzyka, o, ta jest cudowna, jednak sama filmu w żaden sposób nie uratuje. Bo, nie czarujmy się, wyszedł cienkusz, nieudany i słabiutki.
W ogole nie zrozumiales tego filmu. O to w nim chodzilo by byl taki "niedorobiony". Na samym poczatku mowia "... w koncu to hiszpanski film". To parodia hiszpanskich telenowel. Ja ocenilem na 5 bo chociaz lubie rozne rodzaje humoru, ten nie byl wyjatkowy. Byl dobry.
Parodie też 'robić trza umić', cytując klasyka. A ta wyszła wyjątkowo nieudolnie. Nie było tu żadnej karykatury czy wyolbrzymienia cech charakterystycznych dla tych telenoweli, zamiast tego liczenie każdego grosza i oszczędzanie na czym się da i zupełny, całkowity brak humoru - więc parodia nie spełnia swoich założeń. Co kto lubi, ale nie czarujmy się, film nie ma się czym obronić, jest po prostu słaby.
Sam jesteś słaby, ten film śmieje się do rozpuku między innymi z ludzi takich jak ty. Także skończ swoje przemądrzałe wywody na temat tego że na nim oszczędzano ponieważ wszystkie wymienione przez Ciebie elementy są celowe, jeżeli Cie to nie śmieszy - trudno. Ale proszę, nie pogrążaj się bardziej, filmu nie zrozumiałeś co dobitnie pokazałeś a to całkowicie Cię dyskredytuje. Jeszcze gdybyś tak mógł wymienić ile widziałeś hiszpańskojęzycznych filmów w tej stylistyce żeby tak "trafnie" ocenić że nie ma żadnej karykatury.
W tym filmie nawet muzyka która tak Ci się spodobało jest pastiszem, twoje wspaniałe poczucie estetyki nie wyłapało że muzykę należy traktować dokładnie tak samo jak kukłę w scenie miłosnej.
Oczywiście masz prawo do tego żeby film Ci się nie podobał, ale nie masz prawa żeby oceniać jego autorów na podstawie jawnie błędnych wniosków.
p.s: produkcja pochłonęła 6mln dolarów.
'ten film śmieje się do rozpuku między innymi z ludzi takich jak ty' - tego zupełnie nie rozumiem. W sensie że co, że śmieje się z ludzi, którym film się nie podobał i którzy oceniają go słabo? Którzy oczekują jednak pewnej dbałości o szczegóły, nawet w parodiach? Że to są zabiegi celowe? No litości. To tak jakby powiedzieć, że Samojłowicz specjalnie zalecił, by 'Kac Wawę' robić ch*jową, by potem mógł pozywać recenzentów o złą prasę i odszkodowanie - to się kupy nie trzyma. Hiszpańskojęzycznych filmów w tej stylistyce to ja widziałem raptem kilka, przynajmniej jak najwierniejszej, bo jak już mamy większą tolerancję dla zakresu podobieństwa, to i liczba rośnie - żaden nie raził w oczy tak okropną sztucznością. A muzyka pastiszem w żaden sposób nie jest (nie licząc tekstu, ale to inna sprawa) - brzmi dokładnie tak, jak w około meksykańskich filmach powinna.
'Ale proszę, nie pogrążaj się bardziej, filmu nie zrozumiałeś co dobitnie pokazałeś a to całkowicie Cię dyskredytuje' - Ale proszę, nie pogrążaj się bardziej, mojej wypowiedzi nie zrozumiałeś co dobitnie pokazałeś a to całkowicie Cię dyskredytuje. W końcu w żaden sposób nie oceniam autorów (w ogóle skąd ten wniosek?!?), oceniam film - a film jest słabiutki. Prawdę mówiąc chyba bardziej uśmiać można się na tych 'poważnych' latynoskich telenowelach niż na 'Casa...', ta energia aktorów i szaleńcze scenariuszowe dziwolągi nawet bez specjalnego humoru wywołuje szczery uśmiech na twarzy - przynajmniej u mnie, nie wiem jak reagują ludzie traktujący te dzieła w pełni na serio. A że produkcja taka droga? Albo musiała się okropnie przedłużać i wynajem studia wsysał kasę, albo aktorzy zażyczyli sobie ogromnych gaży, ale katering był drogi. Bo nie mam zielonego pojęcia, gdzie tu można było utopić tyle kasy, toż to nawet niegospodarność twórców 'Terra Novy' przy tym się chowa.
///tego zupełnie nie rozumiem. W sensie że co, że śmieje się z ludzi, którym film się nie podobał i którzy oceniają go słabo? Którzy oczekują jednak pewnej dbałości o szczegóły, nawet w parodiach? Że to są zabiegi celowe?///
tak, dokładnie, są to zabiegi celowe. Ten film miał być beznadziejny na siłę i wyostrzyć wszystkie rażące niedociągnięcia i głupie zagrania kina (jak to ładnie określiłeś) około meksykańskiego, w tym zawarty jest cały komizm.
///A muzyka pastiszem w żaden sposób nie jest (nie licząc tekstu, ale to inna sprawa) - brzmi dokładnie tak, jak w około meksykańskich filmach powinna.///
dokładnie, brzmi tak samo bo jest właśnie pastiszem, ma być tak samo kiczowata i źle dobrana jak w większości ww produkcji.
///nie oceniam autorów (w ogóle skąd ten wniosek?!?///
piszesz że autor stworzył słaby, nieśmieszny film przy czym bierze się to tylko stąd że nie podzielasz jego poczucia humoru.
a wniosek jest bardzo logiczny, mówiąc dobitniej - jak malarz namaluje obraz a Ty stwierdzisz że ten obraz jest słaby to oczywiście autor się nie przejmuje bo Ty jedynie oceniłeś jego dzieło?
///Albo musiała się okropnie przedłużać i wynajem studia wsysał kasę, albo aktorzy zażyczyli sobie ogromnych gaży, ale katering był drogi.///
nakręcono go w 24 dni, a koszty biorą się właśnie z dbałości o szczegóły. To że np na ślubie brata jednym z gości jest kukła jest całkowicie zamiecione i mnie wybitnie rozśmieszyło. Już nie mówiąc o innych elementach przy których zanosiłem się śmiechem. (nie zdradzam żeby nie spoilować)
Ten film to po prostu festiwal wyśmiewania około meksykańskiego kina przygodowego klasy "B"
Cóż, są gusta i guściki, ja od parodii oczekuję najwyraźniej czegoś innego od Ciebie. Mnie 'Casa' zupełnie nie przekonała, jednak to jest urok filmów, że ktoś inny może znaleźć w nich coś pozytywnego.
No tak, pod tym kątem można nazwać to ocenianiem autorów, mówiąc konkretniej ich pracy - to jak najbardziej. Jednak Twój przykład jest bardzo dobry - bo malarzom również zdarzało się tworzyć dzieła, z których nie byli, delikatnie mówiąc, specjalnie dumni. A w kinie doskonałym przykładem byłby Schumacher - w końcu ciężko powiedzieć, czy to słaby reżyser z paroma dobrymi dziełami, czy dobry z kilkoma wtopami. I przynajmniej moim zdaniem tak samo można rozpatrywać 'Casa', jako niespecjalnie udany film w portfolio czy to Ferrella, czy Bernala. Ale cóż, Clooney również z roli w 'RotKT' specjalnie dumny nie jest.
Dobre podsumowanie :) Ocena filmu jest i tak zaniżona przez ludzi którzy go nie oglądali a ocenili. w/g notowania IGN ten film był w 10 filmach które trzeba zobaczyć a które przeszły bez echa w zeszłym roku
niepotrzebnie brniesz, pytanie było retoryczne, ale i tak znów będziesz mnie małpował...
"to nie był Will, to była kukła" itp.
spostrzegawczy z ciebie tuman, błaha komedia a tyle sprawia ci trudności...
INTERESANTE!
Nie widzę w tym powodu, po prostu takie rzucenie w powietrze paru epitetów bez żadnego uzasadnienia dużo bardziej zasługuje na określenie mianem 'durnego' niż kapkę dłuższa wypowiedź uzasadniająca taką a nie inną ocenę filmu. A jeśli nie zrozumiałeś kontekstu wypowiedzi w jakim powiedziałem o lalce to... No nie powstrzymam się. 'Spostrzegawczy z Ciebie tuman' ;) Polecam przeczytać jeszcze raz i złapać kontekst.
Kruczysko... Twoja wypowiedz jest duzo bardziej zenujaca niz (SWIADOMY!) kicz w filmie... a tlumaczenie sie z wypowiedzi o lalce smieszy bardziej niz list drugiego operatora kamery
Przecież to komedia na zlewkę. Plener miał wyglądać na sztuczny tak samo jak te konie na których jechali czy też czasem głupawe dialogi. Zarzucanie głupoty dla filmów Ferrella jest tak samo bezsensowne jak mówienie że Monty Python jest bez sensu. Po prostu trzeba lubić tego wariata i jego filmy :)
yo no dokladnie, jak sie widzialo ukradkiem pare telenoweli wenezuelskich to jest tu mega beka w tym filmie. kto jest ojcem Pablito?!?!?!
mi sie ten film wkrecil lepiej niz macheta zabija gdyz ma swietne pastizowe dialogi i kiczowate scenerie
INTERESANTE
will farrel dal rade w roli glupka o golebim sercu
twoj komentarz jest tak idiotyczny, ze az rece mi opadly i nie moge napisac co o tym mysle, ale mam nadzieje ze juz ci ktos napisal, ale nie przeczytam bo temat jest za dlugi, a ja nie mam czasu i ochoty zeby caly czytac, pozdro :/
Ja odnioslem wrazenie za tak wlasnie mialo byc! To polewka z westernow, ale przede wszystkim poludniowoamerykanskich telenowel i tego typu produkcji. Naprawde ktos myslal ze scena z manekinem jest z oszczednosci? Inna sprawa ze pierwsza czesc filmu mnie smieszyla, druga mniej, i w sumie niedosyt lekki. Bylo duze pole manewru na zabawniejsze gagi. Na duzy plus muzyka. Ale bedzie raczej 5. Mimo to nie moge zrozumiec gdy ktos krytykuje techniczna strone tego typu filmu.