Czy będąc w tak długiej izolacji u głównego bohatera mogło dojść do jakiś zaburzeń psychicznych?
Huhu, jaka dyskusja tutaj się nawiązała. Ciężko stwierdzić, to kwestia indywidualna. Ja czasem dostaję na głowę będąc za długo wśród ludzi.
A dlaczego miałoby dojść u niego do zaburzeń psychicznych? To, że spędził cztery lata na wyspie, nie znaczy, że od razu musiał zwariować. A że mówił do "Wilsona"? To taka powiedzmy reakcja obronna przed samotnością. Wielu ludzi tak robi na co dzień w kościele - mówią do figurki Maryji, jedni w myślach, inni na głos - a nie mają zaburzeń psychicznych. Ludzie też często mówią sami do siebie - zdziwilibyście się, jak często się to dzieje.