Hmmmm.... Tom Hanks, Helen Hunt... takie zestawienie bardzo mi się podobało. Bohater odcięty od swojej "części" (na cztery lata!!!) potrafił zachować tę miłość. To ona pozwoliła mu przetrwać i dzięki niej znalazł swój cel, wiedział do czego chce dążyć...
"Cast Away"...co to w ogóle znaczy? Odcięcie? Oderwanie od życia? Brak miłości i bliskości drugiego człowieka? Dla mnie - i pewnie też dla Hanksa - najwymowniejszym ukazaniem znaczenia (i sensu)"Cast Away" był moment, gdy po raz ostatni widział odpływającego "przyjaciela"... W tym momencie poznajemy smak samotności...
To tyle. Gorąco polecam, bo człowiek choćby nie wiem co mówił i tak lubi amerykańskie produkcje (to już chyba nawyk:))