Bardzo ciekawy film. Czasami śmieszny, czasami wzruszający, ale na pewno prawdziwy. Jakże prawdziwe jest życie głównego bohatera (przed katastrofą) pełne zabiegania i braku czasu nawet na oświadczyny i ślub. No i niestety prawdziwe też to, że kobiety długo czekać na faceta nie potrafią - gdzieś "po drodze" znajdują innego. Zabawne sytuacje na wyspie (zabawne dla nas, dla Nolanda na pewno nie) - obrona pagajem przed spadającymi kokosami, "kłótnie" z panem Wilsonem i jeszcze pare innych. Widać też prawdziwie wzruszające momenty, kiedy człowiek w obliczu samotności traci jedyną rzecz, do której jest bardzo przywiązany - dryfujący coraz dalej pan Wilson naprawdę może być powodem do łez. Smutny jest jedynie koniec i pointa - Noland w dalszym ciągu pozostaje sam, ukochana kobieta jest już poza zasięgiem, pozostaje tylko nowy pan Wilson (jeszcze bez "twarzy") i wędrówka starym samochodem w poszukiwaniu swojego miejsca na świecie. Podejrzewam, że gdyby Noland wiedział, jak to się wszystko skończy zostałby pewnie na wyspie - tam był tak samo samotny, a do świata ciągnęła go jedynie miłość do kobiety.
Film naprawdę dobry, zastanawiający, warto zobaczyć.