Film inspirowany prawdziwymi wydarzeniami, przedstawiający historię napadu na sklep z elektroniką w Sacramento w 1991 roku, który przerodził się w dramatyczną sytuację zakładniczą. Z założenia miała to być mocna mieszanka thrillera i dramatu społecznego, ale ostateczny efekt wypada bardzo przeciętnie.
Największym problemem jest tutaj realizacja. Choć sama fabuła ma potencjał, bo temat negocjacji, napiętych relacji między napastnikami i zakładnikami oraz moralnych dylematów policji to idealny grunt dla emocjonującego kina, to film nigdy nie osiąga tego poziomu intensywności, jakiego można by oczekiwać. Zamiast trzymać w napięciu, często wpada w monotonię i zbyt rozwlekłe sceny dialogowe.
Postaci są naszkicowane dość schematycznie. Policjanci i negocjatorzy nie wyróżniają się niczym szczególnym, a napastnicy są pokazani w sposób powierzchowny – niby widać próby pogłębienia ich motywacji, ale brakuje im prawdziwej psychologicznej złożoności. To sprawia, że widz bardziej obserwuje wydarzenia z dystansem, niż rzeczywiście angażuje się w historię.
Pod względem technicznym film wygląda poprawnie, ale niczym się nie wybija. Kamera pracuje dość standardowo, sceny w sklepie są klaustrofobiczne, choć brakuje im prawdziwego napięcia, a całość sprawia wrażenie telewizyjnej produkcji klasy B. Brak tu wyrazistych rozwiązań reżyserskich, które mogłyby wynieść historię na wyższy poziom.
„A Clear Shot” nie jest filmem złym, to solidny, przeciętny thriller, który można obejrzeć i zapomnieć. Nie wykorzystuje swojego potencjału, ale też nie irytuje na tyle, by uznać go za porażkę. To kino, które działa raczej na zasadzie rekonstrukcji wydarzeń niż wciągającej opowieści. Dla widza szukającego napięcia i emocji będzie rozczarowaniem, ale dla kogoś, kto lubi historie oparte na faktach – może być umiarkowanie interesujące.