Mam słabość do komedii romantycznych. Niby wielki ze mnie facet - nawet respekt czasem budzę, ale lubię zgapić głupią komedyjkę. Jednakże muszę stanowczo zaprotestować przeciwko nazywaniu tego filmu komedią - nawet romantyczną. Rzadko feruje ostre wyroki, ale teraz to uczynię: ten film, to gniot. Żal mi każdej minuty poświęconej na jego oglądanie. Miałem nadzieję, że może jednak - ale nie. Rację mieli ci, co wieszali na nim psy tutaj. I jeno tych psów mi żal... że takiego gniota je uczepili niewrażliwi na ich (psi) los cenzorzy...
zgadzam sie film masakryczny. jedyny plus to piekne oczy banderasa... choc nie wiem jak mgl zagrac w takim gownianym filmie
meg ryan strasznie nie pasowala do tej roli, poniewaz wczesniej marti byla gruba ( i duzo nizsza) i jakby udalo jej sie jakos urosnac i schudnac to by miala cycki i dupe. a byla plaska.
Film był okropny nie(tylko) dlatego, że Meg Ryan (anagram Germany) tam grała. Zaś urok Banderasa na mnie zupełnie nie działa ;) Ale thx za przypomnienie mi (swym profilem) o kilku bajkach, jakie widziałem - potwierdzam, dobre.
figura Marty była zasługą chirurga, a nie ćwiczeń. (scena, kiedy wraca jej syn i mówi, żeby sie zakryla a ona: tyle na nie wydalam, ze nie bede ich teraz zakrywac,- czy cos takiego :)
Już po pięciu minutach wiedziałem, że nie będzie zabawnie , a .... idiotycznie.
Lecz dla zasady brnąłem w nicość tego filmu, aby z sumieniem ocenić go po całości, a nie jak wielu, tylko po fragmencie. Efekt końcowy .... szukam słów. Trochę ich brak.
Knot: obłędnie złe aktorstwo, tandeta scenariusza, nawet fryzura niedojdowatego Banderasa.