PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1033}

Chłopcy z ferajny

Goodfellas
8,3 314 000
ocen
8,3 10 1 314000
8,7 53
oceny krytyków
Chłopcy z ferajny
powrót do forum filmu Chłopcy z ferajny

Skąd ta wysoka ocena na filmwebie?Czy ludzie kompletnie gustu nie mają?

dominik9051

no wiesz w końcu to dramat a dramaty są zawsze wysoko oceniane zwłaszcza gangsterskie. ;p

ocenił(a) film na 4
mikolajfcb

Film jakby sklejony jakby z trzech kawałków. Ciekawy jest tylko środek. Początek koszmarnie nudny i naiwny. Szczególnie naiwna jest scena gdy wszystkie bandziory podziwiają młodego, niemal głaszczą go po główce, za to, że nie sypnął ich w więzieniu. Akurat! Jakby sypną - czapa! A w najlepszym wypadku łomot.
A z końcówki pamiętam, by mieszać sos! :))))

ocenił(a) film na 6
pirks4

Tak, ale jak dla mnie ta nuda zaczęła się od początku i trwała do końca, nie było dobrych momentów, nijakie zakończenie, postacie niezbyt ciekawe, film jest co najwyżej średni i też nie rozumiem tych zachwytów, chyba najsłabszy w tym gatunku jaki do tej pory oglądałem...

ocenił(a) film na 10
SzymonS1

Nie było dobrych momentów...
http://www.youtube.com/watch?v=z49xZ7VcfqE
http://www.youtube.com/watch?v=r_DwZfyXAXI
http://www.youtube.com/watch?v=MQhBfRDd6GM
http://www.youtube.com/watch?v=AI-VY5cC2jk
http://www.youtube.com/watch?v=v8wJt59Q6So
http://www.youtube.com/watch?v=MHTEImx8BLs
http://www.youtube.com/watch?v=3Sr-vxVaY_M
http://www.youtube.com/watch?v=ZD3y43cyddI

Właściwie cały filmy to "dobry moment". Co Ci się nie podoba w zakończeniu? Nie efekciarskie, bez zadęcia, logiczne i do tego nawet nieco sentymentalne - Tommy strzelający w kamerę i słowa Hilla " Resztę życia spędzę jako frajer." Lepiej nie można było skończyć tej historii.

Postacie nieciekawe? O nie. Można ich nie lubić bo to w końcu brutalni gangsterzy, ale mają cechy pozytywne i negatywne zarazem. Tommy DeVito szalony i nieprzewidywalny morderca, ale jednocześnie zabawny i lojalny wobec kolegów. Dodatkowo bardzo kochał swoją matkę. Henry Hill kawał drania i kapusia. Okazał się zdrajcą, ale paradoksalnie to świadczy o jego trzeźwym myśleniu. Musiał sprzedać kolegów żeby przeżyć. Nielojalne, ale racjonalne podejście. Jego błędem były narkotyki, ale w czasie ich przemytu był bardzo ostrożny i wiele razy powtarzał opiekunce żeby nie dzwoniła z telefonu domowego. Całą historię przeżywamy z jego punktu widzenia ( i jego żony) więc całkowicie rozumiemy jego decyzje. Poza tym Liotta tak go zagrał, że nie sposób go nie polubić. Jimmy Conway pazerny na pieniądze i bezlitosny dla idiotów. Wydaje się najgorszą postacią, ale warto pamiętać, że był niezwykle miły w czasie napadów (Jimmy Gentleman) i bardzo przeżywał śmierć przyjaciela.

PS: Sokół Maltanśki tylko 5/10 gdy tymczasem Zaginiony w akcji 3 6/10? NO NO

kaioken26

Daj spokój. Kolega jest fanem pustego mainstreamu i tylko sieczka mu w głowie. O Kinie nie ma zielonego pojęcia. Takich typów się ignoruje.

ocenił(a) film na 10
adeck92

Goodfellas i Godfathery I oraz II będę bronił zawsze i wszędzie, nawet jeśli to będzie walka z wiatrakami.

ocenił(a) film na 10
kaioken26

Goodfellas uwielbiam, ale Godfathery mnie nie ruszyły. Spróbuj mnie przekonać.

ocenił(a) film na 10
piotral_2

Po tych trzech latach nie chce mi się już za bardzo. Napiszę tylko, że drugi chrzestny to najlepiej zagrany film jaki widziałem.

ocenił(a) film na 6
adeck92

Oglądam zarówno ambitne filmy jak i te mniej, ale z natury jestem fanem filmów sensacyjnych i takie też lubię najbardziej, podejrzewam że ty za to masz wielkie pojęcie o kinie sypiąc jak z kapelusza ocenom 1 lub 2/10 dla solidnych rozrywkowych filmów..

SzymonS1

O jakich solidnych filmach rozrywkowych mówisz?

ocenił(a) film na 6
Barclays

Np. Dogonić słońce, Po prostu walcz, albo całkiem niezły melodramat Wielkie nadzieje może nie są to bardzo dobre film ale chyba nie aż tak żeby oceniać je jak gnioty czyli 2/10..

SzymonS1

Aha, i rozumiem, że wszystkie prezentują wyższy poziom aniżeli Chłopcy :)

ocenił(a) film na 6
adeck92

To zależy jak mamy na to spojrzeć.. inaczej przecież patrzy się na film czysto rozrywkowy a inaczej na tzw. ambitne produkcje, a Chłopcy z ferajny zaliczają się przynajmniej teoretycznie pod to drugie.. od Po prostu walcz oczekiwałem dobrą akcję i to dostałem, tu z kolei liczyłem na dobry film gansterski ale nudziłem się niemalże od początku do końca...

ocenił(a) film na 6
kaioken26

Pierwszą scenę wrzucałeś już wcześniej, De Niro zrobił tam parę dobrych min, ale co ta scena wnosi do filmu .. Pesci już na starcie nie mógł być dla mnie wiarygodny w roli poważnego gangstera bo zawsze gdy go widzę mam przed oczami złodzieja Harrego.. zakończenie było zbyt nijakie liczyłem na to że może nie będzie jakiegoś efekciarstwa np. jak w Scarface ale jakaś akcja się rozegra a nie chodzenie Liotty po sądzie i zwyczajnie wydanie kumpla, Liotta jest tu aktorem pierwszoplanowym ale nie ma wystarczającej charyzmy grając gangstera żeby zaciekawić swoją historią.... dałem wyższą ocenę Zaginionemu bo to kawał starej dobrej akcji na niezłym poziomie i pod względem rozrywkowym spełnia swoją rolę dobrze, za to Sokoła oglądałem w gorszej jakości, zastanawiałem się czy nie dać wyżej ale tempo filmów z lat 40-tych jest tak wolne że odbieram to jako średni film, choć na początku zapowiadał się dużo lepiej ale i Spado i Caire byli drażniący..

ocenił(a) film na 10
SzymonS1

W tej scenie De Niro postanowił, że pozbędzie się Mori'ego i każdego kto będzie próbował oskubać go z jego kasy. Ta scena buduje charakter postaci i daje zalążek pod cały wątek pozbywania się kolegów.
Jeśli nie potrafisz oddzielić aktora od granej postaci to już twój problem i wtedy znacznie trudniej jest ocenić aktorstwo. Złodziej Harry i Tommy DeVito to dwie skrajnie różne postacie choć parają się podobnym fachem. Harry wzbudza raczej uśmiech politowania i jest bardzo przerysowany, nieporadny w swoim działaniu. Tommy to prawdziwy, nieobliczalny gangster, tykająca bomba. Wzbudza śmiech, ale typu "czy on żartuje czy naprawdę mnie zastrzeli?'. Wielkie brawa dla Joe za stworzenie dwóch odmiennych charakterów bez zmiany osobowości (w końcu obaj to upierdliwe i zabawne rzezimieszki).
Liotta wykazał dużo charyzmy, energii, żywiołu - http://www.youtube.com/watch?v=zdJ8x6lyrfo

ocenił(a) film na 6
kaioken26

Głupkowaty śmiech Liotty jakoś mnie nie przekonuje i to raczej do całokształtu jego postaci niezbyt pasuje bo grał on tu przecież w sumie bardzo zrównoważonego człowieka, nie jest tak że nie potrafię odróżnić aktora od postaci ale widziałem wcześniej Pesciego mnóstwo razy w roli Harrego i głównie kojarzy mi się z jednym filmem a przecież w Chłopcach nie był jakoś zbytnio ucharakteryzowany z małą różnicą dłuższych włosów, więc wyglądał bardzo podobnie, nie jak np. De Niro który w wielu swoich rolach wygląda bardzo różnie, porównałeś poniżej rolę Pesciego do Hopkinsa, jak dla mnie Hopkins w roli innego "psychola" zmiażdżył Pesciego, i nie musiał prawie że nic grać wystarczyło tylko te jego spojrzenie z pochyloną głową a np. w pózniejszych rolach był bardzo wiarygodny grając spokojnych facetów..

ocenił(a) film na 10
SzymonS1

Zrównoważonego? Na początku może jeszcze tak, ale pod koniec to już był koleś na granicy załamania nerwowego. Role Hopkinsa i Pesci'ego to zupełnie inna bajka. Hopkins to minimalista, jak piszesz jednym mrugnięciem wywołuje ciarki i nie potrzebuje krzyków by wzbudzić postrach. Napiszę, że postać Lectera już z samego założenia jest "cool'. Wykwintny psycholog z zamiłowaniem do sztuki z jednej strony, z drugiej super inteligentny maniakalny kanibal. Oczywiście to wszystko trzeba było połączyć w zgrabną całość i Hokpinsowi się to udało wyśmienicie. Ten minimalistyczny styl pasował do opanowania i chłodu Lectera. Postać Tommy'ego to właściwie przeciwieństwo Lectera - nieokrzesany cham, krzykliwy prostak i zabijaka. Tutaj raczej nie pasował oszczędny styl. Trzeba kogoś energicznego z gadanym. Idealnie dopasował się Pesci. Jeśli już porównywać role Pesci'ego to prędzej z Montaną ze Scarface czy De Niro ze Wściekłego Byka. Z Pacino bezapelacyjnie według mnie wygrywa. Postać La Motty w wykonaniu De Niro to mistrzostwo aktorstwa i myślę, że rola Pesci'ego była nawet jeśli gorsza to niewiele.

ocenił(a) film na 10
dominik9051

Niektórzy kompletnie nie mają gustu. Racja.

ocenił(a) film na 5
kaioken26

Oglądnęłam wczoraj cały film od początku do końca (już kiedyś go widziałam ) i popieram przedmówców w całej rozciągłości. Nic specjalnego, bez zachwytów. Opisana wyżej scena zacwytu za lojalność - śmieszna (jakby gówniarz miał jakieś wyjście), w ogóle akcja jakaś taka niezwarta i rozwlekła. Jak dla mnie góra 5 punktów.

ocenił(a) film na 10
anitora

Śmieszna czy nie śmieszna. To już kwestia osobista, ale nie można negować jej prawdziwości. Cały film jest oparty na biografii Henry Hilla i wszystkie zdarzenia miały miejsce w rzeczywistości. Natomiast kompletnie nie rozumiem jak można się nudzić na tak ciekawym filmie. Całkowicie inna wrażliwość.

ocenił(a) film na 5
kaioken26

Nie neguję prawdziwości historii, jednakże filmowcy - szczególnie amerykańscy - mają tendencje do upiększania, przerabiania etc. i to nierzadko w kierunku "kiczowatości". Nie napisałam, że się nudziłam, a jedynie, że film w mojej ocenie średni i mało zwarty. Natomiast co do "wrażliwości", to akurat to słowo w odniesieniu do tego filmu nie ma wcale zastosowania ;), a jedynie słowa będące jego przeciwieństwem... Tak czy siak, ile filmów, tyle opinii i gustów, a jak wiadomo o gustach się nie dyskutuje ;).

anitora

To obejrzyj sobie dokument Henrego Hilla na National Geographic Channel na temat tego filmu. Nic nie było upiększane. Chciałbym móc powiedzieć, że Henry jeszcze żyje, ale zmarło się chłopakowi w zeszłym roku.

ocenił(a) film na 5
makatanka

A nie, raczej podziękuję ;). Aż tak mnie nie zafascynował ani film, ani świat przestępstw i zbrodni ;).

anitora

Masz obejrzeć i już! Rozkazuje ci.

ocenił(a) film na 10
anitora

Nie chodziło o wrażliwość emocjonalną, ale o wrażliwość "filmową". Przecież ten film jest bezbłędny i zahacza o sztukę. Maestria reżyserska Scorsese, te wszystkie długie ujęcia jak wejście do Copacabany czy przedstawienie gangsterów, idealne dobranie piosenek z lat 50, 60, 70 przez co muzyka perfekcyjnie komponuje się z obrazem. Nie wspominając o takich trikach jak zatrzymywanie obrazu, przyspieszony montaż w wątku narkotykowym (by lepiej się wczuć :D) czy też pokazywanie tym samych scen z innej perspektywy. Technicznie film jest bez zarzutu. Aktorstwo z najwyższej półki. Pesci brawurowo wcielił się w rolę niezrównoważonego gangstera. Nie wiadomo kogo zaraz zastrzeli, ale rzuca zabawnymi tekstami i jest lojalny wobec przyjaciół. Liotta niedoceniony został w tej roli, a również zaprezentował się fantastycznie. Doskonale ilustrował wahania nastrojów Hilla. Od zachłyśnięcia się bogatym życiem do niepewności czy nie zastrzeli go najlepszy kumpel. Cały drugi i trzeci plan dobrany idealnie. Co będę się rozpisywał. Przeczytaj artykuł z KMF. Tam wszystko zostało wypunktowane znacznie lepiej.

kaioken26

Technicznie film jest bardzo dobry, nic nie można zarzucić.
Gra aktorska? Robert De Niro jak zwykle dobry, ale niczego wielkiego tutaj nie pokazał. Joe Pesci - świetny w swoim obłędzie itp itd.
Najgorzej moi zdaniem wypada fabuła. Do połowy nieźle trzyma w napięciu, nie wiadomo kiedy ktoś kogoś zabije, dwoma słowami - jest akcja! Za to końcówka filmu, była strasznie nudna. Przyznać muszę, że fajne ukazanie autodestrukcji głównego bohatera, jednak potwierdza to jedynie, że był on tylko głupim i tchórzliwym człowiekiem. Sam sprowadził na siebie gniew mafii.
Według mnie film jest dobry, ale nie ma się czym zachwycać.

ocenił(a) film na 10
Marilee_chan

De Niro niczym nie błysnął z jednym wyjątkiem. Ta scena była w jego wykonaniu fantastyczna - http://www.youtube.com/watch?v=z49xZ7VcfqE

Jak końcówka może być nudna? Przecież to najbardziej dynamiczna sekwencja filmu. Dzieje się mnóstwo: gotowanie sosu, dostarczanie tłumików Conway'owi, odebranie brata ze szpitala, mieszanie kokainy, "pościg" helikoptera", w końcu złapanie przez gliny. To wszystko z przyspieszonym montażem i kapitalną muzyką - http://www.youtube.com/watch?v=8jZQZb8gCiI

Co do fabuły to jest charakterystyczna dla filmów Scorsese, gdzie na drugi plan schodzi napięcie i fabuła jako taka, a ważni są bohaterowie oraz ich odczucia i przeżycia. Jeśli chodzi o przekaz to także jest. Nie jest może specjalnie wyszukany i odkrywczy, ale także nie jest nachalny i narzucany. Sami musimy do niego dojść. Nieważne jak dostatnie i udane masz życie to i tak ten "zawód" sprowadzi na ciebie porażkę.

kaioken26

Właśnie ta sekwencja była jak dla mnie nieco nużąca. Faktycznie jest zamieszanie z kokainą, gotujący się sos, tłumiki itp., jeden wielki chaos, który jak dla mnie jest - nudny. Lubię filmy Scorsese, ale w tym coś zabrakło.
Jeśli o przekaz chodzi to ten "zawód" faktycznie prędzej czy później będzie prowadzić do zguby, jednak tutaj główny bohater sam się jakby o to "prosił". Nie miał za krzty dumy i honoru i na dodatek był tchórzem, który chciał być za wszelką cenę bogaty. Być może taki miał być i na tym polega ten film, ale do mnie to nie przemówiło. To ten minus.

ocenił(a) film na 10
Marilee_chan

No cóż, Hill był człowiekiem z krwi i kości. Nie jest to romantyczna historia wspaniałych gangsterów jak miejscami pierwszy chrzestny. Nie mu tu zasad i honoru. Każdy sprzeda kolegów byle uchronić własny tyłek, przez to Goodfellas jest filmem prawdziwszym i bardziej życiowym.

ocenił(a) film na 9
kaioken26

Scorsese to idiota, zamiast skonsultować się z gangsterami z tego forum - nakręcił taką bajkę. Oni wiedzą wszystko o każdej grupie przestępczej, gospodarce, katastrofach lotniczych czy medycynie. To nawet nie jest śmieszne, większość jedyną styczność z przestępczym półświatkiem ma tylko wtedy gdy kupuje dragi od jakiegoś obszczymurka - albo gdy spieprza przed dresami. Nie rozumiem jak można oceniać prawdziwość scen nie posiadając żadnej wiedzy. A wystarczy trochę poczytać czy nawet wejść na yt.

ocenił(a) film na 7
kaioken26

Dla mnie, w tym przypadku, kwestia prawdziwości tudzież fikcji historii to kwestia drugorzędna; mnie film średnio się podobał, kwestia gustu.

ocenił(a) film na 10
Ludovic_2

Lub też fatalnego tłumaczenia na TVN7 jeśli tam oglądałeś.

ocenił(a) film na 3
dominik9051

Zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości, 3 godziny na tvn7 dłużyły mi się niemiłosiernie. Film naiwny i nużący; generalnie uwielbiam gangsterskie filmy z punktu widzenia "bandziora", ale tutaj to po prostu nie wyszło. Co więcej, ale to już osobista kwestia, nie lubię, kiedy nie ma protagonisty, którego można by polubić. W tym filmie wszyscy byli... do bani.

ocenił(a) film na 6
MiszoZawodowiec

Jak widać nie wszyscy tak kochają "Chłopców.."

ocenił(a) film na 10
MiszoZawodowiec

Co tu było naiwnego?

ocenił(a) film na 6
kaioken26

Chociażby dziecko dostające szansę od gangsterów i pnące się coraz wyżej , może i jest to możliwe ale jednak naiwne..

ocenił(a) film na 10
SzymonS1

To jest PRAWDZIWA historia. Tak poza tym Hill miał w połowie włoskie korzenia, a jak wiadomo na takich mafia patrzy przychylnie i chętniej przyjmuje w szeregi. Nie widzę w tym nic naiwnego. Chłopak odsłużył swoje, pracował w postoju taksówek, usługiwał wszystkim i nie puścił pary z gęby, wiec dostał swoją szansę. I tak nigdy nie wstąpił do mafii. Pracował niejako na jej uboczu jako szeregowy rzezimieszek, więc z tym pnięciem się coraz to wyżej to nieprawda.

ocenił(a) film na 6
kaioken26

Wiadomo że żadnym bossem nie został ale po tym gdy jako dzieciak udało mu się wkręcić do Jimmy'ego to przecież stopniowo wspinał się po szczebelku przez to pózniej żyło mu się dostanie po tych paru latach już jako dorosłemu facetowi..

ocenił(a) film na 3
kaioken26

Oj no, ale bez spiny, to tylko wymiana poglądów. Ten film obfitował w takie infantylne scenki, jak radość całej rzeszy złoczyńców z mrocznego półświatka, że nie zostali wydani w sądzie, i poklepywanie oskarżonego młodziaka po głowie... Albo postać Morrie'ego... Natomiast gość grany przez Pesci'ego był taki sztampowy, że totalnie zniechęcał do dalszego oglądania. To było zbyt proste, i jednocześnie rozdmuchane. Przerost formy nad treścią.

ocenił(a) film na 10
MiszoZawodowiec

Nie spinam się. Grzeczna wymiana poglądów się tu odbywa jak na razie. Te twoje argumenty są puste, nic nie znaczą. Infantylność? Dlaczego te sceny są dziecinne? Sztampowy Pesci? Wskaż mi proszę w którym filmie wcześniej mieliśmy postać zakompleksionego i niezrównoważonego, a jednocześnie zabawnego i gotowego zabić pod byle pretekstem gangstera? Przerost formy nad treścią? Bzdura. Scenariusz zawiera mnóstwo wątków i to właśnie cała forma filmu jest jemu podporządkowana czego idealnym przykładem jest wątek narkotykowy. Hill jest pod wpływem kokainy, ma mnóstwo na głowie. W tym samym czasie film staje się dynamiczniejszy, montaż rwany.

ocenił(a) film na 3
kaioken26

1. Są dziecinne, ponieważ za Chiny Ludowe nie mogłyby mieć miejsca. Jest to prawdopodobnie nużące podkoloryzowanie pod publiczność (ludzie często w takich chwilach mówią, że amerykańską, bo oni generalnie lubią takie ckliwe momenty). Bleh
2. Sztampowa jest postać totalnego psychola, pozbawionego samokrytyki, który z jakiegoś dziwnego powodu przez długi czas jest nietykalny. To nadmiernie wykorzystywany typ postaci, która w wykonaniu Pesci'ego denerwuje mnie bardziej, niż zwykle - jest to jeden z niezrozumiałych dla mnie Oscarów. Taką osobowością byli Baby Face Nelson, Pan Blondyn, Anton Chigurh, Bogs Diamond, trochę Michael w drugiej połowie "Godfathera II"... Ale nigdzie nie byłem tak najzwyczajniej w świecie... zirytowany jakąś postacią. Pesci mnie tu drażnił.
3. Scenariusz to usilne ulepienie czegoś z wody, bez pomocy piasku. Tak, jest jakaś tam biografia, ale ani ona nie porusza, ani nie pozwala na utożsamienie się z bohaterem, ani nie jest jakoś szczególnie wyjątkowa, żeby dla niej poświęcać czas.
4. Pod koniec nie dostrzegłem żadnego dynamizmu, miałem wręcz odczucie, że może sceny akcji zostały przez tvn7 wycięte ;] Końcówka mnie chyba najbardziej męczyła, miałem wrażenie, że zrobiono z igły widły. Naturalnie, taki film musiał mieć smutniejsze zakończenie, więc podkreślano dramatyzm narkotyków, ale wyszło marnie. Po prostu oczekiwałem napisów końcowych i końca tego fatalnego seansu.
W drugiej połowie XX wieku ludzie po prostu kochali filmy gangsterskie. Niektóre, wyniesione na piedestał, jak pierwszy "Ojciec Chrzestny" czy "Pulp Fiction", zasłużyły na zapisanie się w historii kina. Inne zaś, jak "Goodfellas", po prostu załapały się na falę.

ocenił(a) film na 10
MiszoZawodowiec

No i to jest dyskusja!

1. "Za Chiny Ludowe nie mogły mieć miejsca." Nie dopuszczasz do siebie możliwości istnienia takiej sytuacji tymczasem jest to (powtórzę po raz kolejny) PRAWDZIWA historia. Dodatkowo dodam, że niektóre sceny i postacie zostały UŁAGODZONE względem ich odpowiedników w rzeczywistości. Taki Conway był podobno jeszcze większym brutalem i sadystą niż w filmie. Proszę bardzo - http://www.youtube.com/watch?v=k3xNX2crKUM Co do samej sceny w sądzie to chyba źle ją zinterpretowałeś. Gangsterzy nie cieszą się, że nie wpadli tylko z powodu zachowania Henry'ego, który zachował zimną krew. Dodatkowo cały proces był z góry ustalony (co sugeruje uśmiech adwokata do sędziego), więc nie było żadnego zagrożenia. Henry miał tylko nic nie powiedzieć. Hill po prostu zdał egzamin.
2. Wszystkie osoby, które wymieniłeś poza Michaelem (który nie był żadnym psycholem) były później niż postać Tommy'ego DeVito. Zarzut nadużywania tego typu charakteru można więc wysnuć wobec tamtych filmów, a nie wobec Goodfellas. Postać niezrównoważonego psychola była bardzo oryginalna jak na tamte czasy. Dopiero rok później powstało Milczenie owiec, które zapoczątkowało boom na takie postacie. Jeśli Pesci Cię irytował to należycie spełnił swoją rolę.
3. Historia przedstawiona w ferajnie jest oryginalna. Wcześniej nie było historii gangsterskiej przedstawiającej życie w tym świecie od kuchni. Narracja skupia się tu prawie całkowicie na życiu osobistym, rozterkach, wątpliwościach, wzlotach i upadkach szeregowych łajdaków. Wcześniejsze filmy o mafii takie jak Ojciec chrzestny opowiadały o samym szczycie gangsterskiej hierarchii. Scarface nie ma nawet co porównywać bo to kiczowate i przerysowane kino, które z prawdziwą mafią ma raczej niewiele wspólnego.
4. Znów się powtórzę, ale co tam. Sceny akcji? To nie jest sensacja. Nie musi być strzelanin żeby film był dynamiczny. Żywa piosenka, dużo wątków, chaos, poczucie szaleństwa u Hilla, wszystko to razem sprawia, że końcówka jest bardzo intensywna.

ocenił(a) film na 3
kaioken26

1. Nie jestem głąbem, wiem, że sędzia był ustawiony, i że to była kwestia zdania egzaminu. Niemniej jednak reakcja gangsterów była trywialna i przekoloryzowana. Wiem również, że jest to oparte na prawdziwych wydarzeniach, powtórzyłeś to wielokrotnie i czytałem napisy po filmie :D Jednak to wcale nie oznacza, że wszystko, co dzieje się na ekranie, jest dokładnie odwzorowaną prawdą. Film jest na bazie prawdziwej historii. A takie rozrzewnione powitania młodego po procesie wyglądały po prostu nierzeczywiście, była to zagranie reżysera, jednak mi się to nie podobało i psuło próbę zbudowania nastroju.
2. Rola ma wzbudzać wszelkie emocje, ale z całą pewnością nie irytację. Nie chodzi mi o to, że był draniem (Skaza był draniem, kilku z 12 gniewnych ludzi było draniami, a jednak nie irytowali), lecz sposób, w jaki odegrał swoją rolę - był drażniący. Mogę nie lubić roli Joffreya, ale doceniam sposób grania aktora, który się w niego wciela. Tutaj nie tyle nie lubiłem DeVita, a zaprezentowania go przez Pesci'ego. Poza tym Baby Face Nelson to prawdziwa postać z lat '30, która, paradoksalnie, rzeczywiście taka była ;]
3. Scarface'a nie oglądałem, więc się nie odwołam do niego. Niemniej jednak fabuła "Chłopców też mi nie odpowiada - chyba po prostu materiał był za słaby na taki film (w końcu to prawdziwy materiał :P). Ogląda się to jak bajkę, zna się każde zagranie bohaterów, zanim się wydarzy, są przewidywalni i jednowarstwowi - zupełnie jakby nie byli prawdziwymi ludźmi. Historia i wzlotach i upadkach była w "Ojcu Chrzestnym", w dwójce zaś była ukazana przemiana głównego bohatera z dobrej osoby (inteligentny chłopiec w Goodfellas?) w strasznego sukinkota (ten chłopiec w Goodfellas dorasta, zdradza żonę i ćpa). Więc nawet pierwszoplanowa postać, jej rozwój, jest zerżnięty z typowego modelu człowieka o wielkich horyzontach, który wszedł na złą drogę. Anakin, he-he.
4. Na muzykę zawsze zwracam uwagę podczas oglądania filmu, żaden utwór mnie tutaj nie porwał (przynajmniej pod koniec). "Dużo wątków"? Nie widzę żadnego poza upadkiem Hilla. Bo nie można nazwać wątkiem mieszającego sos brata, bo to zaledwie scenka. I nie żądam strzelanin, jednak dla mnie dynamizm równa się szybki rozwój wydarzeń, a tutaj widać tylko ćpającego Halla jeżdżącego po okolicy i żonę spłukującą w toalecie prochy. Nie byłem poruszony, nie miałem przyspieszonego bicia serca. Nie czułem się porwany, ba, nawet nie było elementu zaskoczenia, bo wszystko było takie oczywiste. Smuteczek, bo miałem co do tego filmu spore nadzieje :< Dyskusja pauza, bo wyjeżdżam :P

ocenił(a) film na 10
MiszoZawodowiec

1. Takie zagranie właśnie buduje klimat doskonale. Nigdy nie miałeś dużego przyjęcia z okazji urodzin? Zjeżdża się cała rodzina i wszyscy Ci gratulują składają życzenia. To jest podobna sytuacja. Skąd masz pewność, że nie wydarzyła się w rzeczywistości? Nie masz żadnej. Oglądając ten dokument o Hillu to praktycznie wszystkie elementy z jego opowieści znajdują się w filmie i nie są podkoloryzowane. Nie mam więc powodu sądzić, że ta sytuacja była sztuczna.
2. Pesci był genialny w tej roli. Niezrównoważony i zabawny jednocześnie. Nie wzbudzał jedynie negatywnych emocji. Gdyby tak było to wtedy rzeczywiście byłby irytujący, ale nie jest do końca jednoznaczną postacią.
3. Przewidywalni? Absolutnie nie. Przewidziałeś, że Tommy zastrzeli tego kelnera? Jak grom z jasnego nieba. Przewidziałeś, że zamordują Billy'ego Batsa i potem będą musieli go odkopać? Przewidziałeś, że Conway wyeliminuje wszytskich? To są bohaterowie z krwi i kości. Mylą się, gubią, popełniają błędy. Twój zarzut jest bezzasadny. Nie widzę podstaw by tak sądzić. Bajka? Dobre sobie. W takim razie życie to bajka. Nikt tu nie jest jednowarstwowy.

ocenił(a) film na 5
kaioken26

Pesci wzbudza moje bardzo negatywne emocje! Od początku do końca filmu, wręcz patrzę na niego z obrzydzeniem, jako kreaturę człowieka. Tak samo jak głowny bohater! Nie tylko bezwględny bandyta gotowy dla kasy (i tylko dla kasy!!!) na wszystko, na końcu jeszcze kapuś, który choć całe życie godził się na zasady ustalane przez mafię, i niby się im świadomie podporządkował, na końcu wszystkich wydał bez mrugnięcia okiem.

ocenił(a) film na 10
anitora

W końcu to bandyci. Bohatera nie trzeba lubić. Może być skończonym łajdakiem, chamem, ale musi mieć w sobie to coś co przyciąga, ciekawi, magnetyzuje. To się w tym filmie udało zrobić Scorsese.

ocenił(a) film na 3
kaioken26

Właściwie to... tak :D ----> 3. Zabójstwo kelnera? Oczywiście. Wybicie wszystkich? Pewnie. Zwłaszcza tego fajnego grubego gostka od tupecików było mi szkoda :/ Także Twoją trójkę obalam w całej rozciągłości.
2. Tutaj też się nie zgadzam, ale wkraczamy w sferę gustów, a o nich się nie dyskutuje. Dla mnie Pesci był po prostu beznadziejny i na wskroś negatywny.
1. Sam Hill mógł to podkoloryzować, jako były gangster i ćpun mógł ubarwić swoją opowieść i wywyższyć samego siebie. To mnie nie przekonuje. A takie zagranie było błahe, nie porównuj mafii i procesu do urodzin...

ocenił(a) film na 10
MiszoZawodowiec

Dla mnie te sceny to było objawienie do tego mistrzowsko wyreżyserowane przez Scorsese. Za bardzo się różnimy by dojść do jakiegoś konsensusu. Proponuję na tym zakończyć. Choć chciałbym zapytać o coś jeszcze. Twoje zarzuty prawie dokładnie pokrywają się z moimi odczuciami co do innych gangsterskich filmów: Wrogowie publiczni, Prawo Bronxu. Dałem im tą samą ocenę co Ty ferajnie. Jeśli oceniłeś je wysoko to chyba szukamy czegoś innego w kinie gangsterskim.

ocenił(a) film na 3
kaioken26

"Prawa Bronxu" nie oglądałem, zaś "Wrogów publicznych" oceniłem nisko - może to być jednak spowodowane tym, że wcześniej przeczytałem książkę, i nie potrafiłem pogodzić treści z kartek z tą na ekranie. Cóż... w takim razie, może do zobaczenia w jakiejś innej dyskusji, pod innym filmem? :)
Pozdrawiam

ocenił(a) film na 5
MiszoZawodowiec

Zgadzam się z Tobą w 100% MiszoZawodowiec, mam dokładnie takie same odczucia co do tego filmu jak Ty. Zgadzam się też z Tobą w innej kwestii - nie lubię jak w filmie brakuje pozytywnego bohatera, chociaż z jakimś zarysem pozytywizmu, chociażby odruchem. Tu wszyscy są źli, zepsuci, niby mafia, a jakaś taka "spod budki z piwem" - banda cpunów i prostaków, zwykłych prymitywnych chamów- dorobkiewiczy. Głowny bohater jest tak negatywną postacią, że przez to aż nudną i kompletnie nie zasługującą na miano głownego bohatera. Po prostu w moim odczuciu jest aż bezbarwny! Poza tym, że to że jest to autobiografia nie oznacza, że wszystko musi być prawdą-jak świat światem zawsze piszący o sobie upiększali, ozdabiali swój życiorys. Nie mam większych zastrzeżeń do gry aktorskiej, muzyka jak dla mnie przeciętna, scenariusz natomiast poniżej przeciętnej, historia banalna. Myślę, że faktycznie film się wylansował na fali mody filmów gangsterskich, dzisiaj już by takiej furory nie zrobił na pewno. O niebo lepszym filmem jak dla mnie jest choćby Kasyno, czy Dawno temu w Ameryce.Co nie oznacza, że należy film jako klasyk zobaczyć, choćby po to, żeby móc wyrobić swoje zdanie na jego temat :).

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones