Jednak jako całość zdecydowanie rozczarowuje. Tak jak wspomniał ktoś wcześniej, takie
samo uczucie miałem po seansie Scarface'a. Te dwa filmy są bardzo dobre, niemniej jednak
zabrakło tego 'czegoś' co mogłoby sprawić, że chętnie bym wrócił do tej produkcji po jakimś
czasie. Obydwa filmy oglądałem pierwszy raz dosyć dawno i dopiero wczoraj - z czystej
ciekawości, postanowiłem obejrzeć jeszcze raz - w nadziei, że być może zmieniła się moja
perspektywa. Niestety. Zostaje aż i tylko dobre kino. Nic więcej. Naprawdę świetne role mieli tu
Joe Pesci (zdecydowany faworyt - świetnie zagrał psychola!) no i szanowany zawsze Ray Liotta.
De Niro ok, ale jednak... może zabrakło właśnie elementu psychologicznego, czegoś, co by
zaintrygowało na dłuższą metę. A tu mamy film bez większej głębi. 'To coś' o czym mówię, jest
trudne do wytłumaczenia - pozostał tak jak w przypadku Człowieka z Blizną, intelektualny
niedosyt.