Bez wątpienia "Goodfellas" to klasyk, swego rodzaju pastisz dobrego kina gangsterskiego, które przyciąga widza swoją brutalnością i naturalnością zarazem. Jednak oglądając ten film ponownie po latach, miałem okrutne wrażenie że czegoś w nim po prostu brakuje. Tej maestrii, magii, wisienki na torcie. Nie żebym nie docenił tego bądź co bądź dzieła - Martin Scorsese odwalił tutaj kawał znakomitej reżyserskiej roboty. Zdjęcia - momentami palce lizać. Gra aktorska ? Mistrzostwo Joe Pesci'ego (zasłużony Oscar), znakomicie Ray Liotta, Lorraine Bracco i troszkę niżej De Niro. Muzyka również mistrzowsko dobrana (Rolling Stones!), jednak nadal jest to film co najwyżej rewelacyjny, a nie arcydzieło. I tego mi trochę brakuje bo "Chłopcy z Ferajny" mieli wszelkie zadatki na to, żeby arcydziełem być. Jak dla mnie klasyka gatunku i 9/10.
Widzę,ze starasz się pisać jak prawdziwy krytyk filmowy.Niestety zapomniałeś o argumentach bo słowa "miałem okrutne wrażenie że czegoś w nim po prostu brakuje" to chyba nie są argumenty?.A jeżeli tak to proszę odpowiedz mi co jest to wisienką na torcie?.
Niestety, ale nie zrozumiałeś mojego komentarza do tego filmu. W moim SUBIEKTYWNYM odczuciu, film ten jest kompletny w 95% i zasługuje na 9/10. Do 10/10 czegoś mu w moim SUBIEKTYWNYM odczuciu brakuje. Czego ? Wezmę "Ojca Chrzestnego" 1 bądź 2, wezmę "Chłopców z Ferajny" i pomiędzy nimi jest kilku centymetrowa przepaść. Teraz rozumiesz ? :)
a ja mi się wydaje że jest odwrotnie , chłopcy z ferajny wygrali z czasem a mistyczny ojciec chrzestny staje się umierać z czasem . Nie mówię , że jest cienki jest to film bardzo dobry jednak chłopcy z ferajny to zdecydowanie najlepszy film gangsterski , bo najbardziej jest zbliżony ze światem realnym .
To Twoje odczucie, dlatego jeżeli dasz "Chłopcom z Ferajny" 10/10 nie będę zdziwiony ;) OK - na pułapie, na którym u mnie jest "Ojciec Chrzestny" jest jeszcze "Pulp Fiction". On też umarł z czasem ?
Jesli kondi nie zrozumial twojego komentarza do filmu to w takim razie ja takze, a w tym wypadku, skoro kondi nie jest odosobnionym przypadkiem, chyba znaczy to, ze twoj komentarz jest jak to ujales w tytule 'niekompletny'. Rozpisujesz sie o zaletach filmu, ale ostatecznie widzisz na nim pewna skaze, ktorej jak mi sie wydaje po prostu nie potrafisz nazwac. To tak jakby powiedziec 'szukam dziewczyny, tylko nie wiem jakiej'. Jesli juz decydujesz sie na ocene filmu, nawet jak to podkresliles subiektywna, wszystkie za jak i przeciw powinienes najzwyczajniej uargumentowac.
Znowu muszę się wytłumaczyć ? Chyba nie.. Ale wyjątkowo to zrobię. Wypisałem wszystkie pozytywne aspekty "Chłopców z Ferajny", które uzasadniłyby ocenę 9/10. Dopisałem, że film nie ma właściwego wykończenia, mistrzowskiego szlifu godnego (nic tutaj Martinowi Scorsese nie ujmując, bo to genialny reżyser) 10/10. Taki szlif moim zdaniem ma "Ojciec Chrzestny" oraz chociażby "Pulp Fiction" ;) Naprawdę sądziłem, że pierwszy post wystarczy a tu widzę jest inaczej ;)
Pewnie, ze nie musisz sie tlumaczyc, to tylko forum internetowe, ale jednak zaczales... I nic z tego nie wyszlo, bo powtorzyles to samo co pisales wczesniej, czyli tak naprawde nic. Znowu piszesz, ze CZEGOS brakuje, znowu bez konkretow. Czy tym twoim mistrzowskim szlifem bylaby efektowna smierc henrego? Czy happy end? A moze wielkie trzesienie ziemi rodem z 2012, albo nalot kosmitow? Sam widzisz, czytajac twoja wypowiedz, stylizowana jak moj poprzednik w rozmowie z toba zauwazyl na krytyka filmowego, nie mozna jej jednorako zinterpretowac, bo tak naprawde nikt nie wie o co moze tobie chodzic, jeden wielki brak konkretow.
Ale Ty nie rozumiesz, że opiniując dany film posiłkujesz się swoimi subiektywnymi odczuciami ;) Pisząc, że filmowi czegoś brakuje do 10/10 nie mam na myśli zakończenia, happy endu czy czegoś innego. Chodzi o odbiór całokształtu - czytaj ze zrozumieniem to co napisałem wyżej. Nie wymagaj abym wszystko wypisywał jak na tacy ;)
Jasne, ja, ty, kazdy ocenia film subiektywnie. Przecież nie zabieram ci prawa do negowania czegokolwiek w tym filmie, sam zreszta nie dałem mu 10/10. Po prostu według mnie jeśli nie wiesz czego tak naprawde szukasz, czego co brakuje, co nie jest zbrodnia, nie powinienes pisac swojego rodzaju recenzji filmu, bo jest ona najzwyczajniej wybrakowana, tyle.
Nie jest wybrakowana, jeżeli mówię że w moim odczuciu jest półkę niżej niż chociażby tytuły, które wcześniej wymieniałem ;)
Dobra i na tym zaprzestańmy, bo już nie mam ochoty czytać kolejnego postu o tej samej wymowie zastąpionej innymi słowami. Pisz recenzje kolejnych filmów nie argumentując swoich wypowiedzi, może mądrzejsi ode mnie je docenią.
dokładnie, to samo poczułem. nie jestem w stanie powiedzieć czego mi brakuje. ale czegoś brakuje. jak film się skończył nie poczułem tego ogromnego smutku i przez głowę nie przechodziły mi setki pytań jak przy np. Ojcu Chrzestnym, Panu od muzyki. To nie umniejsza jednak faktu że film genialny, świetnie dopracowany.
pastisz kina gangsterskiego? nazwałbym tak 'Nietykalnych' De Palmy, ale na pewno nie 'Chłopców'.
Nie rozumiem porównań tego filmu do 'Ojca Chrzestnego' bo to dwa różne odłamy kina gangsterskiego. Film Coppolli to swego rodzaju mit, Scorsese natomiast szedł w stronę realizmu i takie też obrazy mamy w "Chłopcach z ferajny" czy "Kasynie".
A ty diablicaa lepiej zachowaj takie poglądy dla siebie. Jak dla ciebie Zmierzch to fajny film, który musi się wszystkim podbac, to ja się pytam po co w ogóle brałaś się za filmy z klasyki. Ciekaw jestem, ile dobrych filmów zjechałaś.
Poza tym że trochę długi, i czasami mało się działo, to nie mam nic do zarzucenia. Ten film ma właśnie klimat jaki rzadko spotyka się w innych filmach. Nie wiem jak ty, ale ja odczułem tą ,, magię" , klimat rekompensował wszystkie niedociągnięcia. Dobrze oddaje realia czasów, jakich dotyczył, przedstawia również autentyczną historię. No i ten Pesci- wybitna rola. Ogólnie trochę naciągane, ale jednak 10/10.
Temu filmu brakowało mocniejszego artystycznego podłoża. Jest dobry, ale nie skupia się do końca na psychice bohaterów. To twardziele, którzy różnią się od typowych gangsterów tym, że się uśmiechają i śmieją, ale nadal nie wiemy do końca jaka jest ich motywacja, z czego wynika ich zachowanie. Dużo lepiej obraz prawdziwej, tradycyjnej mafijnej rodziny pokazuje Ojciec Chrzestny.
A i chyba wygrana Tańczącego z wilkami w Oscarach 1990 roku jest zasłużona.
P.S. Ciekawi mnie jeszcze jedna rzecz. Dlaczego Scorsese do roli gangsterow po raz kolejny zaangażował de Niro i Pesci'ego, Obaj grali bardzo podobne role w Dawno temu w Ameryce