że bez żadnej historyczno-romantycznej otoczki przedstawione są motywy przystąpienia chłopaka do gangu i dalszego w nim funkcjonowania. Chce być bogaty, dobrze ubrany, mieć dobry samochód, spędzać czas w knajpach, mieć w kieszeni policję, sędziów i polityków, czuć się bezkarnie. Dlatego w odróżnieniu od wielu innych filmów nie czułem tu sympatii do ganstera, a nawet byłem nieco rozczarowany, że cała historia skończyła się programem ochrony świadków tak jak w filmie, bo oczekiwałem bardziej efektownego collapsu.
Nie podobało mi się bardziej niż Ojciec Chrzestny i Dawno temu w Ameryce, bo skrajne pozerstwo Henryego było aż niewiarygodne, sztuczne, podobnie rola Pesciego. Dobrze wypadł moim zdaniem De Niro, z bardziej stonowaną rolą.
Według mnie ten film był naprawdę wielki.......
Świat gangsterski nie był otoczony "mgłą", tylko pokazany twardo i stanowczo..........
Co do roli Joe Pesci'ego to sie nie zgodzę........ Ta rola była świetna..... (koniec końców Pesci to świetny aktor)
Henry (Liota)nie był wg mnie sztuczny tylko beztroski, prymitywny.... po prostu uproszczone rozumowanie człowieka...... znam nawet podobnie myślących ludzi.......(oczywiście nie gangsterów)