Zasnąłem 20 min przed końcem. Strasznie męczący film. I za co on zgarnął tyle nagród?? Przecież oprócz prostej historyjki o mafii i epatowaniem brutalnością aż do przesady, nic tu więcej nie ma. Miałem to samo odczucie wiele lat temu po obejrzeniu "Gangów Nowego Jorku"
Początek mnie zaciekawił ale im dłużej oglądałem to nic się więcej nie działo, już wiedziałem jaki będzie koniec. Czekałem długo na morał aż w końcu zasnąłem:)
Dla mnie to wreszcie pokazanie mafii bez żadnych upiększeń, nie romantyzowanie jak w Ojcu chrzestnym, czy przerysowanie jak w Scarface. Wiele zależy od gustu, ale kapitalne aktorstwo, wiele aspektów technicznych trzeba tu docenić.
No tak aktorstwo genialne ale te sceny mógł jakoś wyważyć. A przez to nie mam ochoty wracać do tego filmu. Może jestem za wrażliwy ale jak postaciami w filmie lub książce nie mogę znaleźć punktów wspólnych żeby się choć trochę wczuć to dla mnie takie dzieło to klapa.
Pamiętam jak wyrzuciłem do kosza kilka powieści Krajewskiego o detektywie Eberhardzie Mocku jak w jednej z nich znalazłem wątek pedofilski. Tak już mam:)