Czy mógłby mi ktoś wyjaśnic o co chodzi w scenie, w której Jimmy mówi Karen, że ma dla niej suknie Diora z tyłu budynku. Później każe jej iść dalej i skręcić w głąb, ale tam nie ma żadnych sukien tylko jacyś faceci coś wyładowują. Przestraszona Karen ucieka, a Jimmy wciąż namawia ją, aby tam poszła. O co w tym chodziło? Czy on sobie z nią żartował, chciał ją poniżyć? Szczerze mówiąc myślałam, że zastrzeli ją jak szła, cała scena mnie zaskoczyła.
Z góry dzięki za odpowiedź.
Według mnie Jimmy chciał zalatwić Karen , a potem Henrego , wysyłając go w podróż z której nigdy nie wróci . Jimmy chciał w tej scenie wykorzystać naiwność kobiet w stosunku do pieknych rzeczy jakimi są niewątpliwie suknie od Diora , (jeszcze za darmo oh co za okazja). Sadze że ta scena była zapowiedziom wyroku śmierci na Harrym wydanym przez mafie . Karen wchodząc do magaznyu zapewne zginęłaby . Ta scena przypomina zabawę przy zdjęciach kiedy mówimy trochę w lewo , prawo do tyłu i nagle wpadamy w jakiś dół.
A myslisz, że Jimmy ich wynajął? Bo w takim razie mogli przeciez spokojnie ją dogonić i zabić. Chyba że byli po prostu typami spod ciemnej gwiazdy i zrobiliby jej coś tak czy inaczej, szczególnie jakby jeszcze zapytała, gdzie są te sukienki:)
Nikt by jej nic nie zrobił. Nie wiem jak oglądacie filmy. Kodeks honorowy zabraniał zabicia żony (przynajmniej przed mężem). I jak myślicie, Henry wsiadłby do samolotu po sprzątnięciu jego żony?
Może nie wydawało , ale jej świat zaczął się walić nie wiedział komu ufać a komu nie . Może stąd ta "psychoza" Karren w tej scenie .