Nie ma się co rozdrabniac na czynniki pierwsze, bo to arcydzielo w kazdym calu.
Dziwię się tylko, ze rewelacyjna rola Liotty nie zostala doceniona, swietnie poradzil sobie jako głowna postac oraz narrator.
Zagrał poprawnie, ale bez przesady. Nie umywa się w żadnym stopniu do tego co w tym filmie wyprawiał Joe Pesci. Naprawdę pełen szacunek, wspaniała rola, jeden z najbardziej zasłużonych Oscarów w historii. A co do samego filmu to wielkie dzieło, film w którym wszystko jest idealnie dopasowane. Muzyka świetnie dopasowana do poszczególnych scen, dzięki niej jak i scenerii, scenografii mamy po prostu kapitalny klimat, aż nie można odwrócić wzroku od ekranu :) Życiowe dzieło Martina.