Che to zbrodniaż morderca, który w imie chorych ideałów zamordował setki niewinnych biednych mieszkańców "wyzwalanych" przez niego państw. To że kocha go Fidel jeszcze nic nie znaczy! Przestańcie więc nosić koszulki z jego podobizną itp. Wstydzcie się
Człowieku, zapoznaj się najpierw z życiem Che a potem się udzielaj na forach.. Dla twojej wiadomości, to Che chciał pomódz biednym niewinnym mieszkańcom a nie ich zabijać... :-/
no taa troszke mu nie wyszlo, a ze wymordowal sporo cywilow tak od niechcenia mozna mu wybaczyc... ciekawe dlaczego nie zachwycacie sie tak Castro, przeciez to towazysz broni Che, myslisz ze kubanczykom sie dobrze zyje? eh... szkoda gadac
Zapewne dlatego ze Castro zyje i pokazuje gdzie ma te wszystkie prześliczne ideały o których ciągle gada. Natomiast Ernesto nie żyje, poniekąd oddał życie za to w co wierzył, zginął smiercią męczeńską a do tergo był przystojnym facetem. No i mit gotowy. Natomiast co do mordowania tych cywilów to ja proszę źródła oraz cyferki jeśli można.
Faktycznie, był przystojny (nie to co pan Goebbels - kto by chciał koszulkę z grubasem?) i faktycznie zginął. Zginął, dodam, śmiercią gwałtowną. Zapominacie jednak o paru rzeczach, od tego typa odwrócili się nawet jego kumple z "Grandma", został za swój radykalizm i trockistowskie poglądy wysłany "służbowo" do Angoli gdzie organizował bandy komunistycznych bojówek mordujące ludność cywilną (i nie tylko) w imię "ideałów". Gdy ludzie którym podobno chciał robić dobrze się go stamtąd wreszcie pozbyli, nikt go nawet nie zapraszał do zostania na Kubie. Pojechał tym razem organizować rewolucję w Ameryce Południowej. Po wielu "sukcesach" (opisywanych przez hagiografów równie wiernie jak "przygody" braci Bielskich - też będzie film), z garstką ludzi którzy od niego nie uciekli został stracony przez siły rządu Boliwii. Wielu w Afryce i Ameryce żałowało że tak późno.
Sam Benicio podpada po raz drugi w krótkim czasie. Pierwszy raz za "Labirynt fauna", gdzie lewacka partyzantka pokazywana jest omalże jako grupa aniołów w porównaniu z podstępną, zdeprawowaną bandą złożoną z księdza, oficera i wiecznie pijanego obrzydliwego żołdactwa Republiki...
Goebbels grubasem? Pierwsze słyszę.
Goebbels w pełnej, propagandowej krasie:
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/7/7b/Bundesarchiv_Bild_119-2406-01 %2C_Berlin-Lustgarten%2C_Rede_Joseph_Goebbels.jpg
PS. Goebbels i Goering to dwie różne osoby. Nawet po nazwiskach można ich odróżnić.
Pomyliłem wizerunek Józefa z Hermanem. Przepraszam, ale nie mam niestety ich zdjęć (ani żadnego innego z wybitnych socjalistycznych przywódców takich jak Allende, Pol Pot, Che, Beria, Adolf, czy Józef Dżugaszwili) na makatce nad łóżkiem. Wykazałem się widać nie lada niekompetencją.
Ale jak ktoś chce to może sobie zawsze świąteczną koszulkę zrobić:
http://www.militaryimages.net/photopost/data/615/Goebbels.jpg
"Sam Benicio podpada po raz drugi w krótkim czasie. Pierwszy raz za "Labirynt fauna", gdzie lewacka partyzantka pokazywana jest omalże jako grupa aniołów w porównaniu z podstępną, zdeprawowaną bandą złożoną z księdza, oficera i wiecznie pijanego obrzydliwego żołdactwa Republiki..." -
gosciu co ty pierd..isz ? o ile zgadzam sie z fragmentem o Che to tu widze , ze belkotasz bez sensu ? od kiedy Benicio (aktor) i Guillermo (rezyser) to ta sama osoba?
takim o to zabiegiem zniweczyles swoj wysilek by brac Cie na powaznie...
ja tam np wole Castro od Che.. i nie uwazam wcale by byl wiekszym zbrodniarzem od dajmy przyklad Busha...(punkt widzenia zalezy od propagandy i czy damy sie nia oslepic) co do kubanczykow... coz narod ten jest jednm z najszczesliwszych (ostatnio czytalam) to ze nie posiadaja dobr typu najnoszy telefon komorkowy czy bieda (tak przy okazji dzieki embargu amerykanskiemu) nie znaczy ze nie moga cieszyc sie z zycia... oni maja inna metlnosc to inna kultura w bogatych krajach jest tylko konsupcjonizm i tyle... i nie sadze ze zycie tam byloby gorsze od zycia mieszkancow wysp karaibskich pod batuta usa ktorymi rzadza mafia i gangi narkotykowe a mieszkancy zycyja w skrajnym ubustwie... na kubie natomiast nikt nie chodzi glodny.. a kuba sprzed rewolucji nie byla rajem dla kuanczykow tylko dla amerykanskiej mafii
co do Che to warto poczytac ksiazki o nim i jego autorstwa by zrozumiec o co mu tak naprawde chodzi i chodzilo.. wesjc w jego psychike a napewno zrozumiecie...
co do kultu Che... to jest zupelnie odrebna sprawa bo ci ludzie nie nosza jego koszulek dlatego ze ubustwiaja che bo tak naprawe wiekszosc nie wie kim byl kim sie zajmowal co w zyciu przezyl itd ta podobizna jest symbolem walki za idee i poswiecenie sie jej nie ma nic wspolnego z chwaleniem czy negowaniem jego czynow
Jasne że warto czytać książki autorstwa wybitnych socjalistycznych przywódców. "Maja Żizń" Trockiego pozwoli Ci go zobaczyć w zupełnie innym świetle. Tak samo z resztą jak "Mein Kampf"...
"pomódz" to on może chciał, ale chyba nie pomóc. to tobie radziłbym zapoznać się z jego życiem, a nie wzorować się na 'dziennikach motocyklowych. idealistą to che był, ale przecież droga do piekła jest wybrukowana dobrymi chęciami.
Człowieku, zapoznaj się najpierw z życiem Che a potem się udzielaj na forach.. Dla twojej wiadomości, to Che chciał pomódz biednym niewinnym mieszkańcom a nie ich zabijać... :-/
To kolejny dowod na to ze historia moze byc ksztaltowana na opak inaczej niz byla w rzeczywistosci. Poczytajcie jego biografie tudziez jakis dokumentalny program o nim. Autor topicu ma racje, a glownym powodem dlaczego dzis Guevara jest tak postrzegany to rzekomo "meczenska" smierc.
do wszystkiego trzeba mieć dystans i odpowiednie podejście.Często jest tak że idea jest wielka i słuszna a wychodzi z niej coś strasznego (Kuba) Che jest dla mnie symbolem jest tym czego już nie ma i nie bedzie. Najbardziej nie lubie narwańców popadających w skrajności !
No jak Lenin coś już powie to nie ma to tamto ;))
A tak poważnie - Ludzie, wyrośnijcie już z tych chorych 'ideii socjalistycznych', one do niczego pozytywnego nie prowadzą
Jak rozumiem nie mieści Ci sie w głowie to, ze ktoś moze się interesować Guevarą nie interesując się przy tym komunizmem?
Primo, swastyka jest symbolem o wiele starszym od nazizmu. Jakieś parę tysięcy lat. Dość powszechnie używanym swego czasu przez ludy indoeuropejskie, w Indiach do tej pory oznaczającym ogień i szczęście. Przeto ktoś, kto nosi swastykę na koszulce, niekoniecznie musi tym manifestować miłośc do Adolfa. choć byłoby to ryzykowne, zważywszy na fatalny PR jaki swastyce Adolf zrobił.
Secundo, zapewniam Cie ze można żywo interesować sie Guevarą, nie majac oabsolutnie żadnych ciągot komunistycznych i nie kochając Lenina, Stalina et consortes. Dziwne ale prawdziwe. Guevara, chcesz czy nie chcesz, stał sie postacia historyczną, oraz legendarną. Nic zatem dziwnego ze niektórzy chca pogłębić sobie wiedzę na jego temat i skonfrontować mit z rzeczywistością/
nie bądź taka do przodu
wiedźmo
pewnie chodzi ci o ten połamany krzyż z ramionami obruconymi w drugą stronę no nie? a może tak po prostu chciałaś zaświecić bo hitel dokonał małej modyfikacji
pewnie że można można interesować się nazizmem, buddyzmem, hiznduizmem równocześnie nie podzierlając tych poglądów .. po co to piszesz?
historyczną, oraz legendarną
jedno chyuba przeczy drugiemu
aha przyznam się sam sobie parę lat temu sprawiłem koszulke czerwoną hasta la victoria siempre z wizeruznkiem che, teraz służy jakoi szmata:]
hmmm... Na wystawie "Wawel zaginiony" w Krakowie można oglądnąć pare naczyń glinianych (nie pamiętam dokładnie z którego wieku ale coś koło 600 lat temu) na których mamy wyrytą sfastykę.
Tak więc, jak juz tutaj mądrze Wiedźma napisała jest to symbol, który A.H jedynie przejął a nie jest wcale jego autorem.
A co do Gevary. On jest symbolem. Symbolem rewolucji, buntu i poświęcenia sprawie. A i tak przeciez większość ludzi którzy posiadają koszulkę z jego podobizna i tak nie wiedzą kto to jest. :) Mam nadzieję że film będzie zgodny z prawdą i będzie opierał sie na faktach.
I to tyle z mojej strony.
pozdro for all :)
Raczej wątpliwe, że będzie zgodny, biorąc pod uwagę dotychczas nakręcone przez Amerykanów filmy "historyczne". Oni nie mają o historii pojęcia i wcale nie zależy im na prawdzie historycznej. Liczy się kasa.
hehe filmy to potrafia modyfikowac rzeczywistość a najlepsze jest to ze ludzie w to wierzą. autor tego tematu ma racje bo Che wymordował wielu ludzi, których nie powinien, nawet niemowleta. faktem jest ze Che to symbol buntu i pewnie dlatego jego wizerunek łatwo sprzedać młodym ludziom, którzy nie koniecznie lubia historię
Po pierwsze: nie u siebie. Che pochodził z Buenos Aires ;) Tak czy owak nie wolno mówić że każdy kto interesuje się Guevarą to komunista. Jak już ktoś powiedział wcześniej, Che stał się nośnym symbolem walki o wolność i swobodę. Inna sprawa co robił naprawdę. Nie twierdzę że Guevara to święty, przeciwnie, zakładanie obozó pracy na Kubie to niezaprzeczalny fakt. Ale dla wielu jest jedynie fajnym wizerunkiem na koszuce w twarzowym, czerwonym kolorze. Chyba nie byłby tym zachwycony.
Jest symbolem - zawodowego terrorysty na miarę Szakala. Jest człowiekiem, który wjeżdżał do kraju, robił burdel i mordował ludzi. Jest człowiekiem na miarę Castro, Stalina, Lenina i Hitlera. Profesjonalny masowy morderca, który pod maską ideałów zaprowadzał takie rządy jakie były dla niego wygodne w kolejnych państwach. Mao też miał ideały. Hitler tylko chciał Lebensraumu dla swoich Aryjczyków. Kim Ir Sen tylko chciał zaspokoić swoje rozbuchane ego. Każdy miał powód. I wszyscy oni są mordercami, katami milionów. Tacy ludzie nie powinni być czczeni. Tacy ludzie zasługują tylko na zapomnienie. A jak ktoś twierdzi, że Kubańczycy są szczęśliwi to gratuluję tępoty. Białorusini też, bo nie znają alternatywy - nie rozumieją, że państwo nie może wchodzić z butami w każdy skrawek życia obywatela. Polacy też ponoć byli za PRL-u szczęśliwi, jak na placach i ulicach katowało ich ZOMO, a SB usuwało nieprawomyślnych. A o milionach ofiar tej bandy psycholi, w tym Che nikt nie pomyśli... Oni nie mieli imion i mieć nie będą... A Che będzie na T-shirtach, wielki zwycięzca... Oby smażył się w piekle...
Rozpisywałem się już w tym temacie, więc napisze tylko tyle, wypisujesz straszne HEREZJE!
Masowi mordercy, stawianie Fidela czy Guevary w jednym szeregu ze Stalinem, Leninem czy Hitlerem potwierdza, że kompletnie nie masz o tym pojęcia!
Polecam na początek świetny dokument, leciał ostatnio na PLANET - "Fidel Castro historia prawdziwa", jeśli Cię nie przekona to na pewno zmusi do głębszego zainteresowania tą tematyką, bo to co wypisujesz to w 100% bzdury!
Parę miesięcy temu w Planete pokazywali dokument o bitwie pod Wiedniem. Ani razu nie padło nazwisko Jana III Sobieskiego, a dowódcą odsieczy (wedle Twojego wiarygodnego źródła) miał być (już nie pamiętam, bo poziom abstrakcji zupełnie mnie zaskoczył) albo sam Leopold XIV, albo Karol Lotaryński.
A jak by się kto pytał - Che to morderca.
to samo mozna powiedziec o Pilsudzkim,chcial dobrze ale tez mial nieczyste sumienie i tez wydawal rozkazy aby zabijac mimo ze dla Polski znaczy bardzo duzo i jest bohaterem
O ile mnie pamięć nie myli to w różnych częściach świata używano tak swastyk lewoskrętnych jak i prawoskrętnych. Co się tyczy Guevary, to tak stał się jednocześnie postacią historyczną i legendarną. I to podwójnie legendarną bo powstała jego czarna legenda, a z drugiej strony powstała legenda Che-wybawcy, który nie umarł i powróci gdy lud będzie go potrzebował. Ba, nawet świętego Ernesta który sprawia cuda!
Zamiast 'połamany krzyż' zdarza się też określenie 'Grabie Boga'. A dla dostających 'nadwydzielania jadu' na widok swastyki - przykładowe swastyki oddziałów polskich >> http://www.ioh.pl/forum/viewtopic.php?t=4725
ps. warto powiększyć jedno zdjęcie z linkowanego wątku: Orzeł Biały (w koronie) z dwiema swastykami po bokach: http://www.ioh.pl/forum/download.php?id=8689 , na tle pana w rogatywce...
ziomek weź pod uwagę jeszcze jaka bigrafię. bo te pisane przez ludzi pokroju Giertycha i innych co pochodzą od szewczyka dratewki, to są co najwyżej śmieszne
Dla części posiadaczy koszulek z Che jest on tylko wizerunkiem z modej koszulki, dla części jest symbolem buntu i walki o swoje ideały. Fakt w życiu nie był święty, ale sądze że nikt nie nosi jego koszulki jako symbol komunizmu. Każde kto ma jego podobizne wierzy w niego jako buntownika, utorzsamia go z pozytywnymi wartościami. To nie jest negatywnym zjawiskiem, on stał sie symbolem w społeczeństwie, które takowego potrzebowało. Myśle ża zasłużym mimo wszystko na to.
Znany ci być może skądinąd Adolf Hitler też walczył o swoje ideały i wcielanie ich w życie szło mu całkiem sprawnie... Ale jeśli nie koszulka z jego podobizną, to może z podobizną innego bojownikiem o ideały - może bliższe fanom Guevary. Niejaki Józef Stalin to dopiero walczył o ideały - walczył z taką pasją, że wyciął przy tym w pień miliony ludzi, ale kto by tam na to patrzył. Zrobił lepszy wynik, niż obnoszony na koszulakch przez różnych anarchistycznych idiotów ich latino idol, którego zabawa w rewolucję kosztowała trochę mniej istnień (co może w opinii wielu należy mu zapisać na plus). Jest całe mnóstwo idalistów, których każdy szanujący się buntownik może utożsamiać z pozytywnymi wartościami - do wyboru do koloru. A ofiary się przemilczy, bo to się trochę gryzie z tą pięknie brzmiąca walką o ideały, prawda?
jeśli ktoś już świadomie decyduje się na noszenie koszulki z che to raczej powinien się spodziewać, że będzie uważany za propagatora komunizmu, a nie buntu. to tak jakby założyć koszulkę z adolfem jako symbolem fajnej grzywki. oczywiście można ale trzeba się liczyć z niebezpieczeństwem ze strony co bardziej skrajnych narodowców, których mało interesuje co chciałeś przez to wyrazić ;) swoją drogą to strasznie wqrwiająca jest ta moda na komunizm- pełono koszulek, bluz z cccp, leninem itd. rozumiem, że część tych którzy je noszą robi to "dla jaj", ale dziwi mnie , że ta moda nie wywołuje sprzeciwu społecznego (50 lat komunizmu robi swoje). przecież nie od dziś wiadomo, że stalin i lenin wymordowali więcej ludzi niż III rzesza (zresztą w znacznej części swoich i to niemało swoich ulubionych proletariuszy), a jednak koszulki z napisem nazi, nsdap czy wizerunkami hitlera lub hessa spotkałyby się niewątpliwie ze społeczną dezaprobatą. dziwne...
Nie wiem czym im sie dobrze żyje, ale jedno wiem na pewno. na Kubie żadne dziecko nie głoduje i każdy obywatel otrzymuje leki na leczenie za darmo, nie wazne na co choruje. A czy o naszym demokratycznym kraju możesz to powiedzieć? Prawda jest taka że każdy ustrój ma swoje wady i zalety i nie ma ustroju idealnego. i nie ma co osądzać Che Guevary to były inne czasy inne ideały a demokracja wtedy jeszcze raczkowała. Jeżeli twierdzisz że Che jest mordercą (na jego rozkaz zabijali) to musisz to samo powiedziec o Bushu i Kwaśniewskim i wielu innch którzy wydali rozkaz interwencji w Iraku
!!!!!!!!!
Jak to mówią sami kubańczycy...
Rewolucja na Kubie miała 3 sukcesy:
1. Absolutnie darmowa i dostępna dla wszystkich służba zdrowia.
2. Absolutnie darmowa i dostępna dla wszystkich edukacja.
3. Przekonanie całego świata, że to prawda.
Kubański żart z epoki hippisów.
A tak wogóle to co ci wiadomo na temat ogrodzonych drutem kolczastym i patrolowanych przez kubańskie wojsko luksusowych hotelach dla bogaczy z Europy do, których szary obywatel(szczególnie czarny) nie może się nawet zbliżyć? Równość?
Dla mnie Che jest uosobieniem młodzieńczego buntu, wyzwolenia, pełnego pięknych idei. Jego podróż po Ameryce Południowej jest po prostu... ucieczką od świata, życia pełnego wyrzeczeń, niestety Che znany już ze współpracy z komunistami nie jest tym samym człowiekiem którym był kiedyś. Takiego Guevarę zapamiętałem.
Hitler też chciał dobrze, więc zapamiętajmy go jako miłego pana z wąsem, który lubił dziec i i oddał życie za ojczyznę. to samo Che- co tam, że zabijał niewinnych ludzi- ważne, że był giętki i młody i umiał jeździć na motorze za młodu. wspaniały tok rozumowania Head
To są dwie zupełnie inne postacie, więc przestań głupoty chromolić. Poczytaj sobie "Dzienniki motocyklowe" Guevary lepiej, zresztą nie powiedziałem, iż popieram to, że Che zabił tyle osób. Che można podzielić jako dwie różne osoby: tego młodzieńca podróżującego po Ameryce i zagorzałego komunistę. Nie wiem jak ty ale ja bardziej lubię tego młodego człowieka, pełnego marzeń i światłych idei.
w każdym człowieku można doszukać się cech pozytywnych i negatywnych i nie uważam za słuszne ocenianie Che przez pryzmat tego jaki był w młodości- człowiek jest odpowiedzialny za całe swoje życie. nie zgadzam się również z tym, że Guevara i Hitler to dwie, zupełnie inne postacie. Hitler też nie od urodzenia był fuhrerem odpowiedzialnym za śmierć milionów, nie można też zarzucić mu braku idei, ale i tak teraz funkcjonuje w zbiorowej świadomości jako symbol zła. Natomiast komuniści, którzy mają na sumieniu więcej ofiar i to w dużej mierze własnej narodowości, widnieją na koszulkach młodych buntowników obok sierpa i młota, i to mnie właśnie wqrwia. Odpowiem też od razu na ewentualne zarzuty: nie jestem sympatykiem narodowych socjalistów, ani parti ultraprawicowych, chrześcijańsko-narodowych i temu podobnych, nie mam zamiaru też usprawiedliwiać Adolfa Hitlera, chciałem natomiast udowodnić, że masowy morderca zawsze pozostaje mordercą, niezależnie od tego co robił zanim zaczął mordować i jakie idee wyznawał
A wiesz dlaczego tak się dzieje? Bo komunizm nie został nigdy uznany za system zbrodniczy. Kiedy okazało się, że II wojnę wygra tak naprawdę Związek Radziecki, to wujaszek Stalin stał się bardzo lubiany przez zachód. I tak jakoś Hitler i jego narodowi socjaliści stali się beee a komunizm, pod którego jarzmem zginęło o wiele więcej osób, już był spoko... Poza tym ludzie na zachodzie nigdy nie mieli możliwości zobaczyć jak działa ten wspaniały ustrój w praktyce, znali tylko utopijne hasełka Marksa i Engelsa. A tak zwane "elity" okazały się na nie bardzo podatne. Do dziś wielu idiotów na zachodzie Europy, mieniących się intelektualistami, uczonymi, o artystach nie wspominając, szermuje hasłami, których nie powstydziłaby się propaganda ZSRR. A tych debilów się słucha, czyta, ogląda; lata życia w ignorancji mijają i nagle okazuje się, że założyć sobie koszulkę z największym zbrodniarzem w historii jest trendi... Mnie też to wqrwia i to nieziemsko, bo nienawidzę komunizmu równie mocno jak nazizmu w wydaniu III Rzeszy. Najwyższe obrzydzenie budzą we mnie bolszewicy pokroju Guevary, z którego robi się dziś idealistę, romantycznego buntownika i wojownika o wolność. A był zwykłym sukinsynem, który zasłużył w pełni na los, który go spotkał. Szkoda tylko, że nie spotkał go wcześniej, zanim zdąrzył wyrządzić tyle zła.
Ale mnie to rozśmieszyło, chyba nie bardzo wiesz dlaczego ludzie chcieli rewolucji na Kubie i dlaczego ona w ogóle była. Polecam zapoznać sie z historią i osobą Fulgencio Batisty a potem się wypowiadać. I tak na marginesie Che nie zabijał niewinnych ludzi, on zabijał Amerykańskie świnie które z Kuby zrobiły sobie zaplecze przestępczości i korupcji. a teraz Amerykanie zrobili z niego właśnie drugiego Batiste. Bo Che i Castro byli niewygodni, bo wypędzili z Kuby amerykanów którzy tam robili swoje brudne interesy. Nie wierzysz?
http://pl.wikipedia.org/wiki/Fulgencio_Batista [pl.wikipedia.org/wiki/F...]
Hehe, to naprawdę ciekawe doświadczenie - czytać wypowiedzi kogoś z umysłem tak zaczadzonym przez jakąś ideologię... Twój idol zabijał nie tylko "amerykańskie świnie" (btw: jakież to proste - nazwiemy człowieka świnią i od razu okazuje się, że sumienie już nas nie gryzie, w końcu kto by tam po takiej świni płakał...) ale też swoich ukochanych kubańskich braci i siostry, bo przecież rewolucja jest ponad straty w ludziach i jak nie jesteś z nami, to jesteś przeciwko nam. A ci ludzie, którzy tak wiele zawdzieczają Fidelowi i Che namiętnie opuszczają wyspę na naprędce skleconych tratwach zostawiając swoje rodziny, bo tam było im tak cudownie? Szkoda też, że więźniowie polityczni na Kubie, którzy zapełniają cele tego wspaniałego kraju, którzy w tych celach zdychają, lub nigdy z nich nie wyjdą, są Kubańczykami. Ale co ja mówię - to pewnie jakieś świnie skumplowane z imperialistami z drugiej strony zatoki. I nie rzucaj mi tu dziewczynko linków do tekstów z wikipedii, które napisał jakiś równie pogięty alterglobalista. Jeśli czerpiesz wiedzę stamtąd, to lepiej się nie przyznawaj. Wbij sobie do głowy, że każda rewolucja jest zwykłą rzezią dokonywaną w imię szcztnych idei. Jedni chcą zastąpić drugich przy korycie, a ginie zawsze przy tym wiele niewinnych osób. A potem zdobytą władzę trzeba równie brutalnymi metodami utrzymać, bo przecież zawsze ktoś może zrobić rewolucję przeciw nam niosąc kolejne "światłe" idee w postaci jakiegoś gównianego manifestu autorstwa zakompleksionego wizjonera, które to brednie chłoną później i święcie w nie wierzą równie zakompleksieni i pryszczaci studenci.
Hmm... Jakkolwiek sam mam do Guevary niejednoznaczny stosunek i nie mogę go ani w pełni potępić ani też nim się zachwycać, to jednak należy oddać cześć prawdzie historycznej, przestać robić z Guevary jakąś krystalicznie dobrą i wspaniałą postać i powiedzieć, że koleś mimo wszystko popełnił masę błedów.
Tak więc droga Tajo. Po pierwsze tzw. rewolucja na Kubie dzieliła się na kilka etapów. Ujmując sprawę w sposób najprostszy z możliwych zaakcentować należy największą nazwijmy to umownie "jakościową" różnicę pomiędzy etapem zwanym "walkami partyzanckimi" a "przetasowaniami".
Pierwszy etap to lądowanie na Kubie, ukrywanie się w Siera Maestra i stopniowa ekspansja.
Drugi etap rozpoczyna się 1 stycznia 1959 kiedy to Batista uciekł z Kuby i Castro i ska zaczęli pozbywać się "wrogów politycznych" oraz zajmować ich miejsca.
O ile w pierwszym etapie chłopcy Casto rzeczywiście mieli spore poparcie u mieszkańców Kuby (ci masowo przyłączali się do "brodaczy", nawet "anty-Cheowscy" forumowicze muszą przyznać, że z pomocą 18 żołnierzy [stan w pierwszych dniach po lądowaniu] Castro i Guevara rewolucji by nie przeprowadzili, rozsądnym więc jest założyć iż rewolucja cieszyła się "jakimś" poparciem ludności i w "jakimś" stopniu odpowiadała potrzebom tego kraju [rządy Batisty do przyjemnych nie należały]) to w etapie drugim mieszkańcy wyspy dostrzegli "co jest grane".
Wszelkie ofiary do 1959 roku możemy uznać za zabite w wyniku działań wojennych i stwierdzić, że to że giną ludzie jest naturalną koleją rzeczy na wojnie. Tak więc "brodacze" są w jakiś sposób rozgrzeszeni - walczą przeciwko wojsku, cywile giną w stosunkowo małych ilościach i przez przypadek, do tego rewolucjiniści mają spore poparcie społeczne. Należy jednak pamiętać, że na tym etapie działań Castro niezbyt obnosił się z tym, iż jest komunistą i przez większość ludzi był odbierany po prostu jako ktoś walczący z reżimem Batisty. Jednym z dowodów jest wywiad przeprowadzony z Castro przez dziennikarza magazynu "Times" Herberta Matthewsa, w którym Casto zarzeka się iż komunistą nie jest.
Drugi etap rewolucji to stopniowa eliminacja "starej gwardii" i ich "popleczników". Komuniści robili to bez litości. Sam Guevara wydał masę wyroków śmierci, nie tylko na Batistowskich dygnitarzy ale również na wykładowców uniwersyteckich, których jedyną zbrodnią było to, że pracowali na uniwersytecie za rządów "tyrana", tak więc wg. "brodaczy" propagowali reżim. W tym czasie Guevara często osobiście zajmował się torturowaniem więźniów i egzekucjami. Jak więc widzisz droga Taju - taki znowu świety to on nie był. No chyba, że profesora literatury chcesz nazwać "amerykańskimi świniami".
Guevara popełnił masę błędów politycznych i ekonomicznych: jako minister gospodarki nie sprawdził się zupełnie (w końcu nie był on ekonomistą, sam siebie określał często mianem "bojownika"), co więcej wypowiadał się krytycznie o ZSSR (min. w czasie wizyty w kraju naszego "wielkiego brata") co było szczytem politycznej krótkowzroczności - mając tak niebezpiecznego sąsiada jak USA nie można igrać z jego największym przeciwnikiem (to zachowanie i kilka mu podobnych odbiło się podczas tzw. "kryzysu rakietowego" - mocno uposzczając: sowieci nie chcieli ryzykować dla sojusznika, który nie jest im bezgranicznie oddany.
Nie do końca jednoznaczna przedstawia się też sprawa Che jako tak oddanego idei rewolucji, że porzucił dla niej względnie wygodne życie na Kubie. Guevara stał się zbyt popularny, co zdenerwowało Castro i doprowadziło do wielu kłótni między dwoma dawnymi towarzyszami broni. Opuszczenie Kuby było chyba najbardziej rozsądnym posunięciem, biorąc pod uwagę świeżą jeszcze historię z panem Camilo Cienfuegos (nie będę odmieniał, łatwiej będzie wam się zorientować o kogo chodzi :P). Oczywiście nie uważam, że był to jedyny powód wyjazdu - mimo wszystko wierzę, że Guevara naprawdę brał na poważnie ideę "światowej rewolucji".
Uffff... To chyba tyle. Nie będę tu wydawał jednoznacznej oceny Che Guevary, chcę tylko prosić o to by w dyskusji na jego temat nie ograniczać się tylko do ideologicznych frazesów, ale popatrzyć na jego postać z każdej możliwej strony. Zwłaszcza zważywszy na to, że święty to on na pewno nie był.