Chory człowiek ma więcej czasu na oglądanie filmów. Tak jak ja w tej chwili. Niestety, kilkudniowe zażywanie antybiotyków ma na mnie zły wpływ: ostatnio zaaplikowałam sobie "Chinatown" i "Milczenie owiec" po raz trzeci- i oba filmy spłynęły po mnie jak woda po kaczce. W związku z czym w wyniku otępienia lekami nie czuję się na siłach oceniać "Chinatown"- obejrzę jeszcze raz jak będe zdrowa. Ale scena z Polańskim i nosem Nicholsona była super:))))