1) Skąd policjanci wiedzieli pod jakim adresem w chinatown znajduje się Evelyn wraz z siostrą-córką? Czy dlatego, że wydał je służacy- chińczyk u którego się zatrzymały a który, jeśli dobrze oglądałem, pracowal także u ojca Evelyn? Choć gdyby to był ten sam chińczyk co pracował u Crossa to Cross wiedzialby od niego gdzie znajduje się jego córka z kazirodczego gwałtu i nie musialby zatrudniać w tym celu detektywa...
2) Dlaczego detektyw Gittes nie skierowal Crossa pod inny adres, tak jak uczynił to wobec porucznika policji, co umożliwilo mu ucieczke? Dlaczego nie wykonał czegoś analogicznego wobec Crossa?
3) Skoro detektyw Gitrtes wtrącał się tak w "nieswoje sprawy", dlaczego go ktoś po prostu "nie sprzątnął" w jego mieszkaniu jak był sam? Wiem, że to byloby za proste i film by się skonczył, ale nawet nie było takiej próby...
dysputa trochę nie na temat... co do samej "wybitności" filmu też się zawiodłem, ale klasyka nie oznacza wybitności od razu...
Popieram przedmówców! Może i klasyk, ale w żadnym wypadku nie jest to film wybitny. Jak dla mnie solidny sredniak i nic poza tym. Według mnie "Frantic" trzymał w lepszym napięciu i był ciekawszy (chociaż też nie bez wad).