Podobny motyw, Gerard i Gruby - ta sama fizjonomia,charakter, nawet podobni zewnętrznie. Również dwóch głównych bohaterów, przyjaciół. To już było. Poza tym Natalia Rybicka była w tym filmie nie do strawienia, przynajmniej dla mnie, ma okropną manierę grania. Jest maksymalnie sztuczna na ekranie i męczę się oglądając ją. Ktoś ją na siłę wsadza do co lepszych produkcji, bo charyzmy w tej dziewczynie żadnej, ot taka zamyślona koza. Film byłby dużo lepszy z inną aktorką i bardziej dopracowaną fabułą. Jakoś tak banał goni banał: "Jak cię znaleźli?" "Łysy mnie dojrzał jak kupowałem ciuszki dla małego na stadionie." Kąpał się w szmalu, a po ciuszki dla dziecka jeździł na stadion. Zgrzyt. Takich kwiatków jest więcej. Nie jest tak źle, ale mogło być lepiej.
Zgadzam się film ma kilka naciąganych scen, ale i tak jest mocny w odbiorze. Ciężko przejść obok niego obojętnie. Rybicka jest jeszcze młoda więc może się rozwinie, mi jak facetowi przyjemnie się na nią patrzy.
Zgadzam sie z moim przedmówcą, dlatego daje mu 6/10 no i ten koniec...(liczyłem że bedzie życie za życie, )
Wam to tylko fajne tyłki w głowach. Nie patrzcie na ciało, ale na mimikę, głos, charakteryzację, sposób poruszania się. Rybicka podobała mi się jedynie w serialu "Londyńczycy", w miarę tam pasował jej sposób na szklany ekran. W każdym innym filmie jest dla mnie nieprzekonująca. To, że potrafi się rozebrać to jeszcze nie wszystko. Zresztą ciężko mi przypomnieć sobie polski dramat z ostatnich 10 lat bez dodatku chociażby kawałka golizny, czy aspektu erotycznego. Reżyserzy traktują to jako niezbędnik, dla mnie są to wątki nic nie wnoszące do fabuły.
Przypomina "Dług" i wiele innych filmów; na forum była mowa o pewnym podobieństwie do "Placu Zbawiciela". Ja pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że scenarzyści "Chrztu" podchwycili motywy z "Ojca Chrzestnego II" (scena tytułowego chrztu Adasia w kościele jako moment kulminacyjny- pojawienie się Grubego itp.). Niestety film jak dla mnie jest bardzo przewidywalny, same trailery i plakaty zdradzają, że w trójkącie głównych bohaterów, któryś z nich będzie musiał "zwolnić miejsce" dla innego. Moje przeczucia okazały się niebezpodstawne- kiedy Janek zarabia swoje pierwsze pieniądze "na akcji", wiedziałem, że kolejnym etapem lojalności wobec Grubego będzie wyeliminowanie Michała. Dialogi rzeczywiście były kwadratowe i sztuczne, a scenariusz niedopracowany. Film, gdyby był dłuższy, mógłby ukazać widzowi dokładnie jaka była przeszłość Michała i jak dziwnym trafem stał się szefem intratnego interesu? Jakie wydarzenia zdeterminowały jego obecne relacje z ojcem? Scenariusz mógłby być lepszy, jakieś retrospekcje czy achronologiczne sceny uatrakcyjniłyby film. Dobra muzyka i ciekawa klamra spinająca cały film - scena uratowania tonącego, scena z zatopieniem "niewygodnego" bohatera. Dla mnie 6/10 - dobra próba w dobrym kierunku, tak jak w wypadku "Matki Teresy od Kotów".
Byłem parę dni temu na "Chrzcie" w kinie, i spodobał mi się. Gdybym miał koniecznie wystawić jakąś ocenę to dałbym mu 6,5/10. Co do przewidywalności filmu - nie odniosłem do końca tego samego wrażenia, gdy oglądałem (uwaga spoiler) ostatnią scenę. Bardziej mi to przypominało film "Myszy i ludzie" niż cokolwiek innego, i nie zostało powiedziane - lub ja tego nie wychwyciłem - że Janek dostał zlecenie na Michała. Jeśli chcemy dalej bawić się w wymyślanie podobieństw do jakichś filmów, to dodałbym jeszcze "Milczące dusze". Tym bardziej, że tutaj ludzie czepiają sie Natalii Rybickiej, a tam nikt roli głównej bohaterki się nie czepiał. Czasem brak nadmiernej ekspresji jest również ekspresją, co moim zdaniem kreacji Natalii wyszło na dobre - idealna żona? ;) W zasadzie nie dorabiałbym do filmu jakiejś zbędnie rozwałkowywanej przeszłości, bo nie o nią tutaj chodziło, a sztucznie wydłużałoby film. Osobiście bardzo spodobała mi się muzyka. A, i rola Michała - moim zdaniem bardzo dobrze!
Co do wspomnianych kwiatków z kupowaniem dziecku ciuchów na stadionie - też mi kwiatek. Znam ludzi którzy mają dużo kasy ale wpadają na stadion po to i owo. To już chyba zalezy nie od obecnego statusu społecznego, ale od wychowania. Ale chętnie posłucham innych "kwiatków".
Na koniec optymistycznie - jest dobrze, jest fajnie, 6,5/10. I jak na polskie kino to nie jest TYLKO 6,5/10
Wiecie co... Chyba pierwszy raz nie wiem jak ocenić film.
Poszłam do kina z nastawieniem na "niewiadomo co" - w końcu Wojciech ZIeliński dostał nagrodę im. Z. Cybulskiego (m.in. za Chrzest, prawda?) po drugie nagroda w Gdyni...
A właściwie co mam oceniać? Poziom brutalności w skali od 1-10? Tak jak piszecie, scenariuszowi nieco brak oryginalności. Oglądałam zarówno Dług jak i Plac Zbawiciela i mimo, że nie jestem fanką takiego kina, to mogę spokojnie polecić te filmy komuś kto lubi sado-maso ;) , a tak poważnie to za świetne role, nieprzewidywalne scenariusze, umiejętność wzbudzenia emocji u widza... U mnie irytacji, ale to już bardzo dużo, w takim pozytywnym sensie.
Natomiast "Chrzest".... Rola Zielińskiego wcale mnie nie zachwyca... Wręcz momenty "po alku" podczas pierwszego wieczoru w mieszkaniu oraz potem podczas chrztu, sory ale nie przekonywały mnie, były po prostu słabe. Dużo lepiej wypadła niepokojąca gra Schuchardta, który nie markował każdego kolejnego ruchu i można się było po nim spodziewać niemal wszystkiego.
A końcowa scena - nie wiem jakiego zakończenia się spodziewałam. Może tak jak pisze FilipHunter było to oczywiste, dla mnie jednak nie. Zastanawiałam się przez moment co ten człowiek miał w głowie i czy to wyszło pod wpływem emocji, czy było wcześniej zaplanowane. Bezsensowne... o co kaman? No i co dalej, nad czym tu się zastanawiać? Brutalny, egoistyczny prostak i tyle? Taki światek i nie ma złudzeń? Żadne odkrycie...
A określenie Melisy78 "zamyślona koza" heheh chyba dość trafne.
Podobny do Długu? Absolutnie nie.Cóż z tego, że haracze i naliczanie? Zupełnie inny problem porusza ten film oraz przedstawia zupełnie inny punkt widzenia. Widz dowiaduje się w tym samym momencie co Janek o co na prawdę chodzi nawróconemu mężowi. A końcówka? Filip Hunter jesteś w błędzie. Zabił żeby się przypodobać i wkręcić do składu siekier? Nigdy w życiu. Widać było po akcji kiedy zabili dłużnika i jego kobietę, że to za ciężkie dla niego i że on się od nich urywa. Zabił z innego powodu, ale o tym za chwilę. Najpierw trochę o goliźnie dla Melisy78. Dwie sceny : brutalna w wannie i druga czuła na podłodze . Obie ważne. W pierwszej widać niepewność na jej twarzy. Nic dziwnego bo ona nie ma pojęcia o co chodzi i co ukrywa mąż. Skoro nie ma pojęcia jest wystraszona, ma obawy co widać. Jak gdyby nie znała własnego męża. Druga pojednawcza, a w sumie jest też dla męża pożegnaniem. Żeby to ukazać widzowi nie można było tej sceny przeskoczyć.
Dlaczego Janek zabił? Dla tych, dla których nie jest to oczywiste- zabił bo się bał, że jego baśniowy sen pryśnie. Od momentu kiedy Michał oznajmił mu jego cel, Janek zaczął przygotowania do pełnienia tej roli(widać to było przy scenie kiedy przytulił blondynę do siebie...) Przez jego umysł z pewnością nie raz przeszła myśl o tym, że straci przyjaciela ( w końcu wiedział o jego problemach i wiedział do czego zdolny jest "chudy" czy tam"gruby" nie pamiętam..)
Ale wiedział też, że po stracie przyjaciela zostanie ta bańka. Piękna i wyśniona. Mieszkanie, w którym już się zapoznał gdzie są bezpieczniki, z super szczelnymi oknami, sterowaniem temperatury i bajerową lampą no i w końcu cudowna kobieta. Piękna....
Znak dla widza w kościele- "odpuszczam winy" - padło również z ust chudego. Czy oznaczało, że wybaczył Michałowi? Że anuluje dług? Sami sobie odpowiedzcie. Na końcu widać, że Michał zmienia podejście. Nagle próbuje zawalczyć jeszcze o swój los, z którym się pogodził. Idzie rozmawiać. I co ? I nagle przyszłość Janka, którą sobie już dawno pościelił w swojej głowie jest zagrożona. Jeśli chudy na prawdę wybaczył? Jeśli odpuści? Bańka pęknie...
FilipHunter pytasz jeszcze "Jakie wydarzenia zdeterminowały obecne relacje Michała z ojcem? " To normalne relacje w przypadku gdy ojciec przeżył śmierć ukochanej żony. Z pewnością był to dla niego ogromny cios, po którym nie potrafi nawet nawiązać kontaktu z własnym synem. Retrospekcje w tym filmie absolutnie nie wskazane. Dzięki temu ten film może mieć tyle interpretacji ilu widzów. Ale tylko reżyser wie co miał dokładnie na myśli planując każdą scenę
Zgadzam się z przedmówcą, a reszcie polecam przypomnieć sobie początek filmu kiedy na ekranie pojawia się rycina Durera Kain i Abel. Zresztą Chrzest rozwija motyw męskiej przyjaźni i prośby o zastąpienie w roli męża i ojca, który pojawił się we wcześniejszym filmie Wrony Moja krew, taka praktyka miała miejsce np. u Żydów w Starym Testamencie gdy umierał mężczyzna jego rodzinę "przejmował" jego brat.
Co do brutalności to jest ona w tym filmie najzupełniej potrzebna, bez niej ta historia nie miałaby swej siły, czy to się komuś podoba czy nie.
Kompletnie się z tobą nie zgadzam co do motywacji Janka w scenie finałowej. Nie widzę w tym ochrony swojej nowej, lepszej przyszłości tylko akt miłosierdzia. Wątpię, żeby ktoś taki Gruby, miał ot tak wybaczyć Michałowi zdradę, że jakakolwiek rozmowa pomiędzy nimi miałaby cokolwiek zmienić. I Janek doskonale o tym wie, robi to co robi, bo na własne oczy widział jak wygląda taka egzekucja, chce oszczędzić tego własnemu przyjacielowi.
Też nie wierze, że mógł wybaczyć Michałowi zdratę ot tak. Oczywiste było, że oni nie mają żadnych skrupółów. Nie sądzę też, żeby zabił swojego przyjaciela dlatego, że myślał o sobie. Powody nadal nie są dla mnie zupełnie jasne, ale to co pisze Aljen bardziej do mnie przemawia.. Poza tym nie wydaje mi się, żeby Janek spodziewał się uniknięcia kary i liczył na spędzenie reszty życia z żoną Michała, to byłoby dość śmieszne. Tak głupi czy naiwny na pewno nie był. Poza tym wszyscy widzieli, że wychodzi razem a Magda miała wobec Janka spore podejrzenia i darzyła go pewną niechęcią...
Taką możliwość też można rozważać. Jednak wydaje się absurdalna i gdyby taki miał być cel to żal mi reżysera. Sens wychodziłby taki- zabija go by go ratować. Skuteczny ratunek. Dodatkowo zabija go tucząc najpierw kamsztorem po głowie a następnie do topi. Nie był to zbyt wyszukany akt miłosierdzia..Już prędzej by rozważał akt miłosierdzia w postaci kropnięcia Grubego. Tak. Janek nie był aż tak głupi czy naiwny. Na pewno gdyby miał kogoś zabić dla aktu miłosierdzia, to wybrałby zabicie Grubego i pójście za niego siedzieć, z czym z pewnością by się liczył planując morderstwo. Dalszego losu Janka i ślicznej blondyny nie znamy, jednak wszyscy się domyślają, że nie żyją długo i szczęśliwie.
Końcówka filmu zmusza widza do zabawy w psychologa i określenia motywu Janka. Myślę, że oglądając film zdąży się co nieco poznać tego bohatera. Właśnie o to chodzi by wymieniać się swoimi interpretacjami. Zawsze mogą wnieść jakąś ciekawą wizję :)
Zabił tym, co miał w danej chwili pod ręką, pod wpływem emocji, Janek nie jest geniuszem zbrodni, tylko prostym chłopakiem, który i tak przeszedł dużą zmianę od początku filmu. Zabicie Grubego wydaje mi się w tym momencie najgłupszym pomysłem z możliwych, nawet gdyby mu się udało, to myślę, że zemsta za coś takiego, nie byłaby współmierna z ocaleniem Michała. A tak przynajmniej jego syn i żona mogą żyć dalej, zostawieni w spokoju, przynajmniej taką mam nadzieję,
Dołacze się chetnie do dyskusji na temat zakończenia tego filmu, gdyż jest to naprawde nurtujący temat. Po obejrzeniu filmu nie można jednoznacznie określić powodów zachowania Janka w finałowej scenie. Naprawde mnie to zaskoczyło.
Janek jest osobą która przechodzi metamorfozę pod wpływem Michała, który pokazuje mu że można żyć inaczej (nie tylko łatwa kasa i panienki jak myśli zaraz po wyjściu z wojska) i być przy tym bardzo szczęśliwym.
Nie zgodzę się, że Janek zabił swojego przyjaciela, by żyć sobie szcześliwie z jego żona i dzieckiem, widać że on chce mu pomoc, proponuje ucieczke, szuka jakiejś alternatywy, ale są w patowej sutuacji praktycznie bez wyjścia. Widac też że ciagle walczy z tym jak ma się pogodzić z nadchodząca strata przyjaciela.
Z tym że zrobił to żeby się przypodobać bossowi, też się zgodzić nie moge, gdyby chciał to zrobić, miałby to zaplanowane, a była to raczej-napewno spontaniczna decyzja.
Moim zdaniem, chciał w ten sposob i tu podzielam zdanie "Aljen" uchronić przyjaciela od cierpień jakie mogły go spotkać podczas egzekucji wymierzanej ze strony "mafiosów", których okrucieństwo zobaczył Janek na własne oczy i dlatego podjoł decyzje że sam woli zabić przyjaciela, a nie skazywać go na dodatkowe cierpienie.
Co do szans na wybaczenie ze strony Grubego nie było żadnych moim zdaniem , zdrajcom się nie wybacza, a szczególnie ze ucierpiał na tym brat grubego, a jak już się przekonaliśmy z wielu filmów rodzina w mafii jest najważniejsza.
Zachęcam do dalszej dyskusji :)
Zawsze najskuteczniejszym rozwiązaniem w takich sytuacjach jest ukręcenie głowy przy samej szyi. Reszta ludzi Grubego to tłumany i patafiany których, Michał sam był w stanie nastukać. Znów wraca pomysł ,że motywem zabicia przyjaciela jest akt miłosierdzia :). Równie dobrze niech zabije z aktu miłosierdzia i blondynę i dziecko, bo po co mają dalej żyć w cierpieniu po śmierci Michała :) To by była porażka reżysera jeśli taką miał wizję. A żeby wybaczyć... Każdy może się nawrócić.
Jestem świeżo po kinowym seansie i nie zgadzam się z Waszą interpretacją. Dla mnie było oczywiste, że Janek wrócił po scenie zabójstwa do Grubego i zgodził się na prace u niego. A ten mu dał zlecenie, które miało sprawdzić czy jest wystarczająco zmotywowany, czy zabije jedyną osobę, która mogła podważyć jego lojalność wobec szefa. Miał zabić swojego najlepszego kumpla. Oczywiście próbował go nakłonić do wyjazdu z Warszawy i ucieczki, a nawet do tego żeby nie szedł do Grubego, przeczekał ten dzień.
Ale skoro jednak wyszedł z domu musiał iść za nim żeby być przy konfrontacji. Pierwsze uderzenie można było jeszcze uznać za próbę powstrzymania Michała przed pójściem do Grubego ale już drugie uderzenie pokazuje, że Michał zaczyna rozumieć co się dzieje, choć jeszcze nie wierzy, próbuje iść dalej...
Gruby w samochodzie obserwuje scenę. To nie tak do końca miało pewnie być, ale to (wydaje się) spontaniczne sięgnięcie po kamień przez Janka nie zmienia tego, że robi co do niego należy. Zabija jak Kain Abla, jak brat brata. Zbrodnia Kaina była zaplanowana i popełniona z wyrachowania i zazdrości, a zbrodnia Janka? Strach, chciwość, chęć łatwego życia?
Pole do interpretacji jest szerokie.
Ale analizując film (ta ilustracja na początku jest także wskazówką, tekst Grubego do ochroniarza o Janku: Zostaw go! Wróci..., zachowania bohaterów) można stwierdzić, że była to egzekucja za długi, nie przypadkowe zabójstwo z litości.
Sądze, że Janek nie dostał zlecenia na Michała. Zabił Go, aby ten nie wpadł w łapy mafii. Wolał sam Go wykończyć. Tym bardziej, że widział jak tamci obchodzą się z swoimi ofiarami. Na początku też pomyślałam, że dostał zlecenie, że w ogóle uknuł sam taką intrygę, że przywłaszczy sobie potem to wszystko, co należało do Michała. Ale teraz naszła mnie właśnie taka refleksja.
Co do samej sceny smierci przez utopienie to trzeba siegnac pamiecia do początku filmu, gdzie michal wlasnie jankowi dal nowe zycie ratujac go od utoniecia. Generalnie film ma powazne mielizny i braki w scenariuszu, ale generalnie wbija w fotel i dlugo nie daje o sobie zapomniec 7/10 to ocena obiektywna