Oczekiwań nie miałem wobec niego jakichś specjalnych, nastawiałem się raczej na średniaka. Mniej więcej pierwsze pół godziny-godzina było lekko irytujące, prawdopodobnie z powodu dwóch głównych postaci. Właściwie to nie wiem do końca dlaczego, ale jakoś nie przekonali mnie do siebie tymi rzucanymi co chwilę "bro", "cool" itd. Rozumiem, że niby chłopaki z dzielni, co znają ludzi i miejsca, ale w ich rolach było to jakieś takie... drażniące. Obserwowanie ich poczynań też lekko irytowało, bo prezentowali sobą chyba wszystkie najgorsze cechy u mężczyzn (swoją drogą było to pokazane nawet nieźle). Bliżej końca robi się ciekawiej i nawet pojawia się napięcie, a postać Bale'a zyskuje sporo głębi. Mimo wszystko jego postać z pewnego punktu widzenia może być dość naciągana, bo |SPOILER>| jakoś mało prawdopodobne wydaje mi się, żeby człowiekowi z takimi zaburzeniami i zniszczoną psychiką udało się trafić do służb mających takie znaczenie dla państwa. Nie znam się na tym, ale te wszystkie testy i analizy są chyba właśnie po to, aby takich ludzi odsiewać. |<SPOILER| Ogólnie moje wrażenia to: średniawo-słabawy początek, trochę lepiej w środku i pod koniec. Jakiejś wielkiej przyjemności z oglądania mi nie sprawił, a jeśli miałbym starać się być obiektywny, to nie ma w tym filmie chyba nic nadzwyczajnego poza rolą Bale'a i ukazaniem kilku związanych z nią kwestii. Nie wydaje mi się jednak, żeby ktoś wiele stracił nie oglądając tego filmu.
Co do Twojej wstawki spojlerowej, nie zgodzę się. Po pierwsze Jim (Bale) miał bardzo dobrą opinię wśród byłych przełożonych co było uwzględione w jego aplikacji, wiedział na czym owe testy polegają (wspomina o tym w rozmowie), oraz nie był totalnym shizolem non-stop 24/7, potrafił się wyprostować, 'zagrać' kogoś normalnego. W zasadzie goście z biura wiedzieli mniej więcej z kim mają do czynienia i dlatego dali mu posadę w Kolumbii, gościa od brudnej roboty gdzie miał być doradcą, ale też 'mógłby sobie postrzelać gdyby chciał'. Ponadto są na tym świecie rzeczy o których się filozofom nie śniło, jedną z moich osobistych bolączek życiowych jest niekompetencja ludzi którzy zajmują odzpowiedzialne stanowiska, przykładów w życiu codziennym jest masa, i tak było w tym przypadku.
Na marginesie luzackie wstawki na początku też mnie irytowały, ale potem było lepiej.
Dałem 9/10 za klimat i role Bale'a.
Opinię może i miał dobrą, orientować się z grubsza w testach też mógł. Nie pamiętam już jak były zbudowane testy w filmie, ale po prostu nie wydaje mi się, że testy psychologiczne czy inne, służące badaniu ludzi do tego typu służb nie wykazałyby jakichś odchyłów, bo przecież właśnie po to są chyba projektowane. Z tego, co pamiętam to u niego wątpliwości były chyba spowodowane tylko próbą oszustwa przy wykrywaczu kłamstw. Może i potrafił sprawiać wrażenie człowieka zrównoważonego, ale testy są chyba właśnie po to żeby wykryć to, co kryje się "w środku". Szczerze mówiąc, to nie mam większego pojęcia o zawartości takich testów, zdaję sobie też sprawę, że w życiu różne rzeczy się zdarzają, a poza tym to tylko film i naprawdę nie sądzę żeby był większy sens wnikania w tę kwestię. Mnie wydało się jedynie dość dziwne, że gość zniszczony w tak dużym stopniu nie został w żaden sposób "wykryty" o ile pamiętam.
Film sam w sobie trzyma jako taki poziom, ale też jest nieszczególnie wart uwagi w mojej ocenie.
Jeżeli ten film oceniłeś na 9 za klimat i rolę jednej z głównych postaci, to jak oceniłbyś film, który byłby pod tymi względami równie dobry, a do tego miał np. poruszającą i fantastyczną muzykę? A jak film z jeszcze kilkoma innymi wybitnymi elementami?
FBI doskonale wiedziało z kim ma do czynienia. Znali jego wcześniejsze testy w policji. Tam roboty nie dostał właśnie z uwagi na "odchyły", ale w FBI do tajnych akcji potrzebują mięsa armatniego i tym miał być Jim w Kolumbii. Znalazł by się na pierwszej linii ognia, to gadanie o roli doradcy to było dla zamydlenia oczu. Oni potrzebowali byłego komandosa, dla którego zabić to jak splunąć...
"jakoś mało prawdopodobne wydaje mi się, żeby człowiekowi z takimi zaburzeniami i zniszczoną psychiką udało się trafić do służb mających takie znaczenie dla państwa" - no to jak widać mało wiesz, wystarczy poobserwować naszą ojczyznę. Naga prawda - dobrze więc, że film to pokazuje. A i wystarczy historię Aldricha Ames'a - agenta CIA prześledzić, by dostrzec jakiego pokroju ludzie dostają się do tzw. "służb specjalnych".
Co do reszty opinii - zgadzam się, film można obejrzeć, ale szału nie robi.