Bale w tym filmie dał taki popis, że właściwie nie ma co zbierać, zostają tylko zgliszcza i niedopałki ;) Sceny gdy dostaje pierdolca generują takie emocje, że ledwo na fotelu wysiedziałem, po prostu masakruje zwoje mózgowe ;) A tak poza tym (żeby nie było że tylko Bale i Bale :), chociaż trzeba przyznać, że gdyby nie on film ogromnie by stracił), kapitalny latino-LA-klimacik, świetne dialogi (jak najbardziej naturalne z "fuckiem" co drugi wyraz, to lubię), reszta obsady (na czele z Rodriguezem, świetny duet stworzyli z Bale'm) daje radę, no i przede wszystkim świetnie opowiedziana historia. To sobie nasi kumple popiją, pojarają, jakiś latynosków poobrabiają, kogoś pobiją, ogólnie "fajna zabawa", oczywiście do czasu, aż Bale'owi nie odwali ;) (momentami aż czuć namacalnie, że coś wisi w powietrzu i zaraz walnie z impetem). Zakończenie historii jak najbardziej na plus. Jakieś wady? W sumie to dwie: niepotrzebne rwanie ekranu i jakieś wstawki gdy Bale'owi odwala (sam by to lepiej pociągnął, bez żadnych fajerwerków) i kompletnie niepotrzebny bullet-time wiadomo gdzie (co to było, do cholery? no nie postarali się tu, no ;/). Ale to i tak pierdoły, film oglądałem jednych tchem, wczułem się niesamowicie, więcej takich filmów! Wow! 9/10