Harsh times - cięzkie czasy. Na takie trafili dwaj bohaterowie filmu. Jeden ma zajebista dziewoje (Eva Longoria), której jednak nie ma z czego utrzymac bo nie ma pracy. A drugi - świetny Bale - ma problemy z przeżyciami z wojny.
Uważam ten motyw za świetnie wkomponowany w tytułowe cięzkie czasy.
Zaskoczył mnie ten film. Nie jest to typowy sensacyjny obraz, nie ma nawet podziału na dobrych i złych. Mało tego, ukazane tu został kawałek życia każego nas. Gdy juz zaczyna byc dobrze, coś sie pieprzy.
Bohater dostał propozycje pracy, ale cóz z tego jak musi oddac mocz, a przed chwilą wykurzył z kilo gandzi. O ironio! Własnie z powodu odrzucenia podania do innej pracy. W końcu dostał pracę, ale musi wyjechac aż do Kolumbii... marne pcieszenie. W filmie widzimy wielokrotnośc takich problemów.
Bynajmniej nie usprawiedliwiam głupich i lekkomyslnych czynów bohaterów, ale powiedzmy, że jestem w stanie w jakiś sposób je zrozumiec.
Końcówka to absolutne zaskoczenie dla mnie. Mimo, iż przewidywałem, że MOŻE tu ktoś zginąc, to nie myślałem, że w taki sposób. Plus czyny i psychiczne zachowanie się gł. bohatera. A i jego kolega, czyli drugi z gł. bohaterów, kiedy zrezygnował ze szpitala i "pomógł" koledze odejśc.
Film zamienił się z ciągłego opieprzania się, chlania, cpania gangsterki i marnych prób odmienienia swojego życia na mocny dramat, z prawdziwie dramatycznymi zdarzeniami w końcówce.
Tutaj fabuła mimo w/w czynnosci przyjaciół nie jest przewidywalna!
Wszystko to składa się na niebanalny obraz o ludziach z wieloma ludzkimi problemami, żyjących w ciężkich czasach, napiętnowanych kiepską sytuacją życiową.
Oczywiście życie dwójki bohaterów mogło potoczyc się zupełnie inaczej. Ja bym zaczął od chocby zaprzestania ciągłego świadomego łamania prawa! ;-) Ale cóz....
pzdr.