No cóż... sam film ma b. dobrą fabułe: Brytyjski okręt wyławia rozbitków, którzy później okazują się ofiarami niefortunnego wypadku. Wypadek tuszuje dowództwo okrętu.
Wszystko bardzo fajnie się rozwija, dochodzą dreszczowe sceny no i naturalnie fantastyczne udźwiękowienie. A jaki finał? No właśnie - koszmarny!
Głównie za sprawą tego ducha. Przecież nic nie ma na końcu właśnie o tym detalu. Osobiście oczekiwałem, że owy duch i przeklęty okręt okarzą się "figlem ludzkiej psychiki" , niedoborem wodoru, jak zresztą sami wykonawcy sugerowali. No i to samobójstwo.. hmm. chyba wynik braku sensownego pomysłu reżysera(bądź scenarzysty) na zakończenie. Moim zdaniem potwornie naciągane.
Film, o którym za pare tygodni nie będe pamiętał ale warty obejrzenia chodźby dla kilku scen no i.... rozczarowania oczywiście.
Pozdrawiam!