Hmmm... Więc tak - nie powiem, żebym wiązała z "Ciśnieniem" jakieś wielkie nadzieje (każdy fan mocnych horrorów, ciągle "poszukujący" wie o co mi chodzi), ale to co zaprezentował ten film to dosłownie... masakra. Która bynajmniej nie wiąże się z ilością krwi w filmie (chociaż to jest pocieszające).
Zauważmy w "Ciśnieniu" jeden podstawowy fakt: napięcie, wzbudzone "gadającym trupem pod łóżkiem" i pierwszymi "ukazaniami się" szanownego pana kapitana, zostało skutecznie stłumione i wytępione przez kolejne wydarzenia. No i oczywiście - happy end.
Jedyną sceną, którą zapamiętałam z filmu dość wyraźnie to moment z lustrem.
daję 5/10