Film Amjerykansky przez duże "A". Kiczowate słodziutkie badziewie, wydane taśmowo z fabryki Hollywoodu. To coś nie jest nawet godne określenia mianem "film". Różowiutki obrazeczek dla nastoletnich panienek, bez gustu i choćby krztyny smaku, gdzie na koniec filmu piękna nastoletnia dziewczyna (wyglądająca hehehe prawie identcznie jak Britney Spears) odjeżdża samochodem ze swoim ukochanym chłopcem przy zachodzie słońca. Takie to romantyczne, słodkie i w ogóle. Gorąco polecam ;)