moje wrażenia?
beznadziejna komercja, amerykańska propaganda której nietstety nie lubie, amerykańska muzyka, amerykańskie "piękno" i jako najgorętsza przyprawa rożowiutki i gładziutki Brad Pitt jako cudownie, ozdrowiały (przez chwilę) młodizeniec. Cała ta hisotia wydała mi się niesamowicie banalna, chcoiaż chyba chiała być bardzo oryginalna.
Najbardziej irytowały nie ujęcia Pitta w okularkach słonecznych z wypucowanym ciałkiem i impunującą muskulaturą. Rozumiem to , że twórcy chcieli ukazac kontrast między okropnym starcem, a stającym się z dia na dzień coraz to młodszym pięknisiem. Ale ...bez przeady.
Generalnie, obiektywnie patrząc gra Brada I Blanchett była wg mnie dość dobra.
Daje 4/10 ze względu na charakteryzacje imimo wszystko za pomysł.
Mi się za to film podobał, ale w pewnym momencie muszę się zgodzić: cały wątek, gdzie grał Brad Pitt to zdecydowanie najsłabszy element filmu. Wyidealizowany, gładziutki piękniś w okularach słonecznych ze swoim motorem i jego piękna kochanka. Pełna Ameryka. Już nie chodzi tu nawet o samą grę aktorską, a o typowo amerykańską przesadę i wyidealizowanie. Mozna się poczuć, jakby się oglądało brazylijski serial.
Mimo to daję 7/10, bo film ma swój klimat, szczególnie na początku mi się podobał. Właściwie początek to według mnie najmocniejsza część filmu.
Osobiście, to mnie bardziej irytowało niedopracowanie całego tego procesu "odmłodnienia". Jak to możliwe, że nikt nie zwracał uwagi na to, że Brad młodniał!?
Amerykańska komercja - nawet jeśli, to i tak większość, którzy to krytykują, oglądają takie filmy. Zawsze można usiąść i obejrzeć włoski, rosyjski itd. film^^
Moim zdaniem Pitt grał genialnie, jedynie co mnie dziwi, jak już ktoś napisał, to, że nikt nie zauważył, że BB młodniał. I to wyraźnie. Wątpię by nikt tego nie zauważył i nie zareagował.