PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=123383}

Ciekawy przypadek Benjamina Buttona

The Curious Case of Benjamin Button
2008
7,7 516 tys. ocen
7,7 10 1 515822
6,4 75 krytyków
Ciekawy przypadek Benjamina Buttona
powrót do forum filmu Ciekawy przypadek Benjamina Buttona

Niesamowity film:)

ocenił(a) film na 10

Z poczatku bylem negatywnie nastawiony do tego filmu, ale gdy zaczalem go ogladac to moj poglad zmienil sie o 180 stopni. Film wzbudzil we mnie niesamowite emocje i choc wielu uwaza ze byla za dlugi to ja w ogóle tego nie dostrzegłem, wrecz przeciwnie dla mnie mógłby trwac jeszcze dluzej. Moja ocena to 10/10:)

ocenił(a) film na 9
goci_17

Popieram. Rewelacyjny. Właśnie skończyłem (długo wyczekiwane) oglądanie innego pięknego, nawet równie pięknego filmu, a mianowicie Forrest Gump. Oba filmy są w pewnym sensie dosyć podobne, jednak uważam, że różnic jest dosyć. Nad samym odbiorem piękna tego filmu (Przypadku B.Buttona) nie będę się rozwodził - rzecz gustu. Szlag mnie natomiast trafia, gdy czytam wszelkie komentarze typu: Nudny, długi. Długi i nudny. A recenzja jednej użytkowniczki (użytkownika), która(/y) dostrzegła(/) tylko jedną wartą uwagi scenę mnie zwyczajnie powaliła. Mało niezwykłe? Wielki, zawód, i do tego cholernie długi? Proszę więc się wynosić z tej strony i wrócić do oglądania jakże widowiskowej Mody na Sukces i odchrzanić od pisania recenzji. Wracając do zarzutów:
Nudny? - Nie da działka ludzie. Na następny raz proszę szukać filmu pod duży napisem "Sensacja", nie "Obyczaj". A jeśli nie umiemy czytać, to proszę poprosić najbliższą osobę, żeby sprawdziła, co pisze. Urok filmów obyczajowych polega właśnie na tym niewielkim braku akcji. No, nie wyobrażam sobie, żeby Brad Pitt (w roli Benjamina) jadąc sobie na motorze nagle był świadkiem nagłego pojawienia się Stevena Seagala, który oczywiście w pojedynkę, z zawiązanymi oczami i skutymi nogami rozwala regularną armię chińskiej mafii... Ci co bardziej kumaci powinni zrozumieć, w czym rzecz. Obyczaj pokazuje raczej zwykłe, normalne historie, no... nagięte "trochę" na potrzeby kina. Ale nagina się realizm i fabułę, bez dosypywania prochu.
Dalej - długi. No, fakt, trochę trwa. Niemniej oglądałem dwa razy, brody nie mam. Mnie mimo wszystko film nie nudził. Może gdzieś tam momentami zdarzało się pomyśleć "dajcie następną scenę!", ale generalnie siedziało się z wzrokiem wbitym w ekran, i można było przegapić nawet przemarsz Armii Czerwonej za oknem. Film jest długi, ale nie wiem, jak można by jeszcze bardziej streścić tę historię. Zresztą... Ludzie... Zastanówcie się. W jednych filmach, jak te, piszecie, że za długie, a w innych (dajmy na przykład Harrego Pottera V/ VI), że za krótkie. Zdecydujcie się. Kolejnym problemem, uważam, jest premiera w Polsce. Zwyczajnie... za późno. Nie ukrywam, film ten najlepiej oglądało by się w zimie, nawet nie w kinie, a w ciepłym domku, siedząc pod kocykiem, z ciepłą herbatką z cynamonem w dłoniach i kotem na kolanach. I paczką chusteczek, bo nie ma co ukrywać, film walił wrażliwcom prosto w duszę. Być może z ukochaną osobą u boku. I na tym polega moim zdaniem urok oglądania filmu. Nie tak muło-młodzieżowo, żądać krwi i żreć popcorn... Owszem, tak też czasem trzeba, ale tu akurat właśnie trzeba patrzeć po odpowiednich działach w wypożyczalni (broń boże ściągać z internetu. Toż to herezja!).
Dobra, wybaczcie esej, ale się rozpisałem. Film długi - esej długi. Komu się podobał film długi - powinien się spodobać i esej długi. Pozdrawiam więc tych, którym film się podobał, jak i tych, którym się nie podobał. Może ci drudzy jakoś zweryfikują swoje poglądy, może nie. Branoc.

(Tak, ten esej spisał 16 latek. Pozdrawiam jeszcze raz. ^^)