Straszne, niepotrzebne dluzyzny jedyny plus to przesliczna Blanchett. Nudny, przykry, bez puenty.
Bez pointy? To dziwne, bo to bardzo głęboki obraz opowiadający o przemijaniu, starzeniu się i niemożności realizacji ukrytych pragnień. Film piękny, acz bardzo chłodny. No i powalający stroną wizualno-dźwiękową.
Dość łatwy i przyjemny obraz, dający do myślenia. Wszystko wyłożone i powiedziane... jak krowie na rowie. Czasami się zastanawiam... Skoro ktoś nie potrafi dostrzec puenty w takim filmie, to co by powiedział o trudniejszym kinie.