Mogę zrzucać winę na kiepską pogodę albo na moja rodzinkę, ale po co? Po prostu mnie nie wciągnęła ta historia, oglądanie jak narodziło się pomarszczone od starości dziecko a potem stopniowo młodniało, to wydaje mi się nie tylko nierealne ale i... no po prostu nudne. Może zmęczę go jeszcze, mam go w kolekcji, w końcu Cate Blanchett w nim zagrała.
Zgadzam się, sam ledwo wytrzymałem do końca.Był to chyba jeden z najnudniejszych filmów jakie oglądałem.
Dlaczego pomysl z pokazaniem zycia odwrotnie do naszego,jesli chodzi o starzenie sie-jest nudny?Raczej ciekawy i bardzo zajebiscie ukazany.Do mnie najbardzil trafil moral tego filmu,ze czas szybko plynie,tracimy bliskich i okazje na wariactwa jak i poznanie swiata,nowych ludzi.Nie zatrzymamy czasu.Nie mozesz pisac ,ze jak komus nie chce sie spac to niech zalaczy ten film sobie na DVD,bo dla niektorych jest tak wciagajacy,ze o godz 2:00 jak by go puscili w TV,to obejrzą do końca.Np.ja.
To, że czas leci szybko to ja wiem nawet nie oglądając filmów:) Generalnie chodziło mi raczej o to, że jak film otrzymał kilkanaście nominacji do Oscara, przydomek nowego "Forresta Gumpa" to spodziewałem się jednak czegoś mniej tuzinkowego. Nie twierdzę, że to dno, że nie warto, a nawet jeśli to jest TYLKO MOJA OPINIA i nikomu jej nie narzucam, z resztą jak się zbiorę w sobie, w czym mi zimowa aura niezbyt pomaga, to zarzucę sobie płytę z tym filmem i dam mu tą drugą szansę.
W swojej nie znalazłem, dlatego też rozpocząłem poszukiwania w twojej rodzinie i łowy zakończyły się owocnie.
Aragreacht, nie obrażaj ludzi, a jak nie umiesz podjąć dyskusji tylko wszystkich od debili wyzywasz to nie powinieneś w ogóle się logować. Zabrałem się za ten film pełen nadziei po przeczytaniu opowiadania Scotta Fitzgeralda(które jest genialne), wyspany w środku pięknego dnia zasiadłem za telewizorem z przygotowanymi wcześniej kanapkami, żeby nie musieć nic zatrzymywać. Zasnąłem wyjątkowo szybko, jako niestrudzony widz cofnąłem do momentu w którym pamiętałem że byłem, kiedy natomiast przysnąłem po raz drugi, stwierdziłem że nie ma się co torturować. Mogę tylko pogratulować panu Fincherowi, połknął krótkie, ciekawe opowiadanie, znanych aktorów, 150mln dolarów a wypluł długiego gniota, nie ma co, do tego potrzebny jest talent. I jeśli chcesz mi teraz mówić że nie daje rady przy długich spokojnych filmach i że pewnie mam adhd, to jakoś ani przy filmach kim ki-duka ani przy tonymi takitani, spać mi się nie chciało.
Dobra dobra, nie sraj. Tylko winni rozpisują się i tłumaczą. Co mnie to obchodzi, co czytałeś i kiedy oglądałeś, żrąc kanapeczkę. Osobiście obejrzałem film przy okazji, reklamowali go na HBO i z początku byłem zniechęcony, jednak potem nic nie było ciekawszego w telewizji więc wybór był jednoznaczny. Przyznam, że ciekawy film, który daje trochę do myślenia, ale jest na jeden-dwa razy.
Ja:O Przemowiło! "nie sraj", wybacz, o bóstwo nie wiedziałem że taki elokwentny oponent mi się trafił... Jesteś zwykły cham i prostak bez żadnej kultury, nic do dyskusji nie wniosłeś tylko bluzgasz. Opamiętaj się trolu. Co Cię obchodzi co czytałem? Dyskusja jest na temat adaptacji tej książki, więc może byś przeczytał to opowiadanie i wypowiedział się merytorycznie, a nie same argumenty ad personam rzucasz.
Widzę, że nie jestem sam w mojej niechęci do tego filmu. Przysnąłem w połowie i dałem sobie spokój.Tak kończą filmy, które chcą być tylko "artystyczne".
Ja postanowiłam zaaplikować sobie ten film podczas niedawnych wakacji, jako sposób na zabicie nudy przed snem. Nie miałam ze sobą innego, więc wyszło tak, że dawkowałam go sobie codziennie w porcjach 20 - sto minutowych. Pierwszy raz mi się coś takiego zdarzyło i wiem, że to błąd, że tak się robi. Dlatego, gdy wróciłam do domu, obejrzałam go ponownie, w całości, bez przerwy i to był chyba drugi błąd, bowiem ów film tak mnie zniechęcił, że nie potrafię go już polecić nikomu. Muszę przyznać, choć niechętnie, że przekonały mnie do tego filmu znane nazwiska (Swinton, Blanchett, Ormond, Pitt) i to był mój trzeci błąd... Nie twierdzę, że ich gra aktorska była kiepska. Smutne jest raczej to, że ponownie zaufałam reklamie i ponownie się zawiodłam...