słyszałam wiele bardzo dobrych opinii na temat tego filmu: że cudowne ujęcia, że piękna historia, ze wyjątkowy, orginalny ....a ja się zastanawiałam, bo film o tematyce "rodzi sie stary człowiek i młodnieje" to będzie albo bardzo dobry ambitny film...albo totalna klapa opierająca się jedynie na tym jednym pomyśle z załozeniem, że jak taka fabuła niecodzienna to juz wystarczy i mamy arcydzieło... niestety nie.
Nudne jak flaki z olejem, ciągnęło się w nieskończoność.... tacy aktorzy! taki pomysł! i taka klapa... wyszło z tego coś pokroju biograficznego melodramatu... i to słabego, film ckliwy, mdły ... choć odrobine fantastyki by w to wmieszali i już byłoby lepiej...
generalnie bardzo się zawiodłam i nie polecam!
4/10 (chyba tylko za grę aktorską)
Bo do takich filmów trzeba dorosnąć. To jest sztuka i fascynująca opowieść, nie american pie, nie Las Vegas bejbe. A tematyka filmu nie jest wydającym się ciekawym pomysłem lecz jest to pomysł na adaptację o takiej tematyce, która moim zdaniem udała się bardzo dobrze. Nie jest nudny, lecz wciągający i ciekawy. To nie kolejny film dla mas. Opowieść o człowieku z dziwnym i fascynującym przypadkiem jest o niebo ciekawsza niż niejedno zwykłe życie. I podkreślam jeszcze raz - do tego filmu trzeba dojrzeć.
powiedz co jest w tym filmie do czego trzeba dorastać? ckliwa historia miłosna ludzi którzy przez dziwną sytuacje w jakiej się znaleźli nie mogą być razem.... to tak stary temat jak cała kinomatografia... film do którego trzeb dorosnąć to filmy Almodovara, filmy Kubricka, filmy von Triera to Ojciec Chrzestny o filmach Jodorowskyego nie wspomnę....
Zasmucę cię to jest film dla mas...dla pseudointeligentnych dziewczynek humanistek które jara obecność Brada a tłumaczą "wielkośc" filmu jakimś artyzmem ktorego tam nie ma... a że "opowieść o życiu człowieka z dziwnym i fascynującym przypadkiem jest o niebo ciekawsza niz niejedno zwykłe życie" to jet chyba...hmmm oczywista prawda, po co rzucasz takimi frazesami? tylko czy jest wystarczająco ciekawa żeby nakręcić taki film... Lola rent pokazujacy 20 min z fikcyjnego oczywiście życia pewnej Loli jest ciekawsze niż ukazanie fikcyjnej biografii buttona...
Natomiast tego zdania totalnie nie rozumiem: 'A tematyka filmu nie jest wydającym się ciekawym pomysłem lecz jest to pomysł na adaptację o takiej tematyce," wiesz co to jest ADAPTACJA?!!!!
http://pl.wikipedia.org/wiki/Adaptacja_filmowa
Zanim będziesz kazała dorastać ludziom do wątpliwie artystycznych filmów najpierw sama się odrobinkę doucz, jakis książek poczytaj....
magimila: Piękna krytyka, nie zrobiłbym tego lepiej. Zgadzam się z Tobą w 99,9%.
"dla pseudointeligentnych dziewczynek humanistek które jara obecność Brada"
Mi BB się podobał, a chociaż dziewczynką nie jestem, to Brada Pitta cenię za kreacje w filmach takich jak Fight Club, Siedem, 12 Małp, Joe Black, Przekręt - w każdym jest z tych jest świetny.
Nie twierdzę, że Brad Pitt jest kiepskim aktorem, wręcz przeciwnie w mojej pierwszej wypowiedzi zaznaczyłam "tacy aktorzy, taki pomysł i taka klapa" Pisze tylko iż dobry aktor nie wystarczy, aby pociągnąć cały film jak na przykładzie omawianego tu widać. Co do filmów które przytoczyłeś Fight Club - dobry, bardzo dobry....ale chyba większa zasługa tu Edwarda Nortona niż Brada, a przede wszystkim muzyki. Siedem - osobiscie uważam iz temat ponoszenia kary za popełnione grzechy nie współmiernie okrutnej w stosunku do winy akurat u nas został dość dobrze oklepany w romantyzmie i wcześniej, a że w stanach dopiero do tego doszli...cóż... 12 Małp - dobry ale cóż z tego remake La Jetee o czym mało ludzi wie, który jest dużo bardziej klimatyczny mimo, że kosztował za pewne sporo mniej.... Joe Black - magiczny, fajny ale tu znów nie Brad ciągnie tylko Hopkins... Przekręt - dobra komedia, dobra rola Brada... Dobry aktor, ale nie jest na tyle rewelacyjny by sama jego obecność robiła z filmu arcydzieło!
Swoją wypowiedź oparłem o ten cytat "dla pseudointeligentnych dziewczynek humanistek które jara obecność Brada". Chciałem Ci pokazać, że filmem nie interesowała się tylko płeć żeńska ze względu na ładną buźkę Pitta, ale także druga płeć, która może doceniać go jako aktora i przytoczyłem do tego filmy, dzięki którym sam się od kilku lat przekonuję, że oprócz określenia "przystojniak", można dodać "dobry aktor" :)
"Fight Club - dobry, bardzo dobry....ale chyba większa zasługa tu Edwarda Nortona niż Brada" - tu nie przeczę, Norton gra pierwsze skrzypce, ale do gry Brada nie mam żadnych zarzutów.
Co do Siedem i Joe Blacka, polemiki nie będę podejmował, oglądałem je dość dawno i mógłbym palnąć jakąś głupotę :) A oryginalnej wersji 12 Małp nie widziałem, więc porównać ich nie mogę, ale nie przeszkadza mi to w twierdzeniu, że film ten jest godny obejrzenia :)
Wyrywając z wypowiedzi jedno zdanie, można udowodnić i przyczepić się do wszystkiego... Mój komentarz odnosił się do wypowiedzi koleżanki powyżej, która frazesami i banałami próbowała udowodnić jakąś tezę, co jest akurat typowe dla grupy osób które określiłam jako "pseudointeligentne dziewczynki humanistki które jara obecność Brada" natomiast nie odnosiło się to ani konkretnie do płci, ani do zainteresowań życiowych (czyt. o humanistyczne zainteresowania mi chodzi) i jaranie się obecnościa Brada to też nie miało oznaczać "kisiel w majtkach bo ładna buźka" tylko właśnie załozenie, że skoro gra tam Brad Pitt, Cate Blanchett, Tilda Swinton i wielu innych znakomitych aktorów to już jest to cudowny, głęboki i artystyczny film, nawet jeżeli w zasadzie tego artyzmu sie nie widzi, a film jest nudny jak flaki z olejem.....to tak jak w "Nowe szaty cesarza" nikt nie śmiał powiedzieć że król jest nagi, bo to by mogło oznaczać że się nie zna, skoro wszyscy inni twierdzili że ubrany był, a zwłąszcza wytworny krawiec tak twierdził.... i nie lubie kiedy z filmami i jakąkolwiek wątpliwą sztuka jest tak samo.... nic nie ma, ale skoro wszyscy twierdzą że jest to musi być, skoro ja nie widzę to znaczy, ze sienie znam...wiec chce widzieć i się znać i zaczynam widzieć...
mnie też się nie podobało twarz pitta nie wystarczy by dotrwać do końca. marne i przereklamowane
Hmmm każdy ma swoje zdanie i jeśli tobie się film nie podobał to trzeba to uszanować. Jest część osób, które potrafią popłakać się po każdym dramacie, i jest część dla której takie filmy to nudy, bo nic się nie dzieje. Myślę że większośc krytykujących film należy właśnie do takiej grupy. Jak juz pisałem w inym temacie- nie można dorosnąć do oglądania dramatów, z tym się trzeba urodzić.
Trafiłeś jak kulą w płot, bo akurat uwielbiam dramaty.... zdarzyło mi się popłakać na niejednym: Rain man, in to the wild, a ostatnio na zapaśniku... To, że nie strzelają, że nie ma kosmitów, to że nie jest to film akcji to nie są rzeczy których mi w tym filmie brakuje.... dla mnie to poprostu bardzo kiepski dramat, nie wywołujący żadnych emocji... ot pare naprawde fantastycznych ujęć - obrazów i to trzeba przyznać... chociaż w porównaniu z filmem "Łzy na sprzedaż" to właściwie żadne...chcesz obejrzeć dobry dramat wybierz coś z wymienionych przeze mnie tutaj... dorzuć do tego Cząstki elementarne, Volver i potem mi powiedz, że Ciekawy przypadek Benjamina Buttona to dobry film...