Na wstępie chcę zaznaczyć że moją opinią nie chce obrazić ludzi którzy uważają że ten film, ta seria to coś cudownego a ja jestem ignorantką i się nie znam.
Obejrzałam ( na dwa razy bo nie dałam rady całego od razu) część 1- rozczarowanie co do gry aktorów ( Dakota- bez komentarza - i postać i gra tej Pani absolutnie nie różniła się niczym od Panny Belli ze Zmierzchu; Pan Grey- lubię aktora i aż mnie boli jak widzę zmarnowany potencjał ) , fabuła ( wiedziałam w co się pakuję- masochistka?) . Ale nie o tym mowa. Jak większość ludzi ( tak przypuszczam) po obejrzeniu zapowiedzi części drugiej miałam nadzieje, małą ale zawsze że może coś da radę zrobić z tą historią żeby była bardziej zjadliwa. Niestety pomyliłam się. Gra aktorska- płakałam- i ze śmiechu i z pewnego rodzaju rozpaczy- jak można być aktorem, grać w filmie za kilka baniek i zrobić taką scenę jak ta scena przy kominku ( to był chyba kominek) - Dakota - wyglądała jakby miała za przeproszeniem rozwolnienie i płakała bo nie może dojść do toalety, Jamie według mnie nie grał w tej scenie- dostał tekst i coś tam mówił byle się kręciło. Muzyka- coś czym mogła się chwalić pierwsza część, tutaj według mnie gorsza ale w miarę trzyma poziom.
Nie rozwinę tematu fabuły bo to ekranizacja fanfiction zmierzchu, przepraszam książki ,więc nie mogę się czepiać a przynajmniej nie tutaj.
Nie wiem czy tylko mnie ale czy scena kiedy Ana otwiera prezent a tam laptop i telefon nie skojarzyła wam się z reklamą Apple? xD
Żeby nie było że przyszła i się czepia oto plusy:
1. Ładne zdjęcia podczas wątku z łodzią.
2. Ana nie przygryza ciągle warg- może jej jakieś zostaną do ostatniej części.
3. Sceny kiedy Ana i Grey mieli normalne, przyjacielskie sceny podobały mi się- widać że dobrze się czują w swoim towarzystwie i jakoś naturalnie wyszło.
4. Przed nami już ostatnia część więc może wariatkowo na tle tej serii się skończy a Jamie zagra gdzieś gdzie wymaże z pamięci ludzi swojego ,, Pana Szarego''