Podoba mi się procentowa zawartość poezji w tym filmie, niesamowite widoki i niezwykły Jim Caviezel (skąd się wziął ten człowiek?!). Choć film się trochę dłużyć, myślę, że to jednak ma swój cel - żeby i widzowi też obraz dokopał w tyłek, tak jak żołnierzom ta wojna. Z takim właśnie nastawieniem udało mi się dotrwać do końca, co nie było łatwe.