Film bardzo swobodnie bazuje na książce szanowanego Jamesa Jonesa ( swoją drogą to Hemingway mógł sobie polować na bezbronne wobec strzelby lwy. Spędzić kilka chwil na wojnie i pisać bzdury takie jak ,,Komu bije Dzwon''. Jones nie był takim ześwirowanym romantykiem, przeżył gorsze chwile, i chwała mu za to... Komu bije dzwon?
Nikomu k..wa, Dzwon bije k..wa mać nikomu...), lecz nie widzę powodu by z tego powodu umniejszać go w konfrontacji z innymi filmami o tematyce wojennej, bądź ku ścisłości około wojennej. Zasłużone 10/10. Arcydzieło do kwadratu. Pamiętam gdy byłem młodszy i miałem przyjemność obejrzeć go w kinie, kilka dni po filmie ,, Szeregowiec Ryan''. Zrobił na mnie wrażenie takie, iż przez kilka dni myślałem o nim nieustannie, a to w takim wieku jest rzadkością, co przejawia na korzyść ,,Cienkiej... Zupełnie inaczej niż o drugim wspomnianym filmie, który jest typową amerykańską historyjką, przyprawioną gdzieniegdzie ,,flaczkami''.